W zdarzeniu, jakie rozegrało u skrzyżowania drogi wojewódzkiej nr 984 z Rzędzianowicami, udział wzięły łącznie cztery auta: pick-up marki Toyota Hilux, ciężarowa Scania i dwie osobówki. Rzecz miała miejsce w poniedziałek, 5 września, kilkanaście minut przed godziną 9 rano.
- Kierowca toyoty hilux, wyjeżdżając od strony Rzędzianowic w lewo, w kierunku Mielca, wymusił pierwszeństwo na ciężarówce wiozącej drewno, zjeżdżającej z mostu. By uniknąć zderzenia, kierowca scanii musiał mocno zahamować. I to właśnie ten manewr sprawił, że jego naczepę zarzuciło na sąsiedni pas i poruszające się nim osobówki – tłumaczy Urszula Chmura, rzecznik Komendy Powiatowej Policji w Mielcu.
Pośród uszkodzonych w ten sposób aut znalazła się uderzona przyczepą toyota avensis oraz kia seed, którą niemalże zgniótł ciężki ładunek wieziony przez tira. - Kia zakleszczyła się pod naczepą do tego stopnia, że konieczne było wyładowanie drewna na pobocze. Wcześniej niezbędna była jednak jeszcze interwencja pogotowia energetycznego, które chwilowo odciąć musiało dopływ prądu. W rozładunku przeszkadzały bowiem znajdujące się zbyt blisko naczepy linie energetyczne – mówi Marek Matubowski, oficer prasowy Komendy Powiatowej Państwowej Straży Pożarnej w Mielcu.
Jak dodaje, oprócz dwóch zastępów strażaków, policji i wspomnianego już pogotowia energetycznego, na miejscu zdarzenia pracowało również pogotowie ratunkowe. To udzieliło pomocy jedynemu poszkodowanemu w tej kolizji, którym – o dziwo – wcale nie był kierowca przygniecionej drewnem kii, ale uderzonej w bok toyoty avensis. Mężczyzna ostatecznie trafił do szpitala, jednak - jak udało nam się dowiedzieć - jego życiu nic już nie zagraża.
Co ze sprawcą? O tym w jutrzejszym wydaniu Korso.