reklama

150 Ukraińców znajdzie schronienie w ośrodku Rzemieniu

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości Ośrodek wczasowy w Rzemieniu stoi z dala od zabudowań. Otacza go las i stawy. Wielu mielczan pamięta wakacje, które spędzało się nad zalewem, piekąc się w promieniach słońca na trawie. Niektórzy znają to miejsce lepiej z łowienia ryb, bo są tu dwa stawy rybne. Od kilku dni w ośrodku, który od 2018 roku jest remontowany, mieszka tu 80 obywateli Ukrainy, którzy schronili się tu, uciekając przed wojną.
reklama

Budynek ośrodka szczelnie otaczają drzewa. Przed głównym wejściem kilku mężczyzn pakuje dary, które wyruszą albo na granicę, albo na Ukrainę. Olbrzymi taras przed wejściem wypełniają krzesła, trzeba było je wynieść, żeby zrobić miejsce na materace i dary, które przywieźli przyjaciele i znajomi właścicieli ośrodka oraz zupełnie obce osoby z całej Polski. W budynku, w pomieszczeniach już prawie wykończonych i przygotowanych do pierwszego pełnego sezonu, mieszka 80 Ukraińców. Właściciele przygotowali tu miejsce dla 150 osób.

- Trudno odpowiedzieć na pytanie, dlaczego pomagamy? Bo to dla nas tak oczywiste, że nie potrafimy znaleźć odpowiedzi - mówi Regina Płowiecka, jedna z właścicielek Ośrodka Wypoczynkowego w Rzemieniu - Naturalny, ludzki odruch, nie potrzebowaliśmy dyskusji, padło tylko jedno pytanie - co robimy? Otwieramy? Otwieramy!

I otworzyli swój ośrodek wypoczynkowy w Rzemieniu dla 150 osób z Ukrainy. W organizacji miejsc i darów dla obywateli Ukrainy Pani Tatianie i Reginie bardzo pomagają ich rodziny – mężowie i dzieci.

Kamizelki kuloodporne

Po korytarzach ośrodka biegają dzieci, dwie małe dziewczynki, może mają 11, może 12 lat, idąc po schodach, rozmawiają na migi. Dzieciaki wspólnie bawią się, jakaś dziewczynka nosi na rękach małego yorka. W jednej z wielu sal Tatiana Kożuszny, współwłaścicielka ośrodka, rozmawia z grupą Ukrainek. Jedna z kobiet prosi ją, żeby mi powiedziała, że ukraińskim żołnierzom brakuje kamizelek kuloodpornych… Prosi, żebym o tym napisała, bo Polacy przekazują wiele darów na Ukrainę, może i kamizelki przekażą? W salach, na podłodze leża materace, przygotowane dla kolejnych uciekających przed wojną.

- Proszę podkreślić, że dopóki nie ruszy nasze stowarzyszenie, które zakładamy od trzech miesięcy, nie przyjmujemy żadnej gotówki. Chcemy być w sprawie pomocy dla uchodźców transparentni. Jeśli ludzie chcą przekazać dary, najlepiej pytać o to, co w tej chwili jest potrzebne – tłumaczy Regina. – Można dzwonić lub sprawdzać naszego FB @JAWJA, tam podajemy aktualne informacje – dodaje.

Właściciele płacą za prąd, gaz, wodę i wszystko to, co potrzebne jest do w miarę normalnego funkcjonowania. Jedzenie, opał, woda, ciuchy to dary od przyjaciół i znajomych.

Wrócić, odbudować dom

Ośrodek miał ruszyć w tym sezonie, ale wszystkie rezerwacje na ten rok odwołano. Jak sytuacja się zmieni, wystartują w przyszłym roku, Ale to za daleka przyszłość. Tu liczy się dziś i teraz, o przyszłości nikt na razie nie myśli. Ludzie żyją z dnia na dzień. Wszyscy mówią, że chcą wracać do domu. Nie chcą wyjeżdżać za daleko, chcą być blisko granicy, za którą został dom.

- Nie wiedzą co w Ukrainie zastaną. Cokolwiek tam jest, mówią, że jeśli wojna się skończy, wrócą odbudować dom – mówi Regina.

Jest ciężko, ciężko patrzeć na ten ludzki ból – wzdycha Tatiana, Ukrainka, która w Polsce mieszka od 30 lat. Z wykształcenia lekarz – urolog z Reginą poznały się, gdy zaczęły razem pracować w MLM (skrót z ang. Multi Level Marketing).

W Ukrainie, pod Kijowem został brat Tatiany i jego rodzina.

- Nocują w schronach, w ziemiankach, nie mają możliwości przedostania się do Polski. Nie teraz, gdy drogi są zburzone, a przeprawa z dnia na dzień staje się coraz bardziej niebezpieczna. Jak to się skończy? I to się kiedyś się skończy – mówi Tatiana.

***

Wyobrażam sobie, że noce są tu najtrudniejsze. Słychać dziecięce oddechy, może jakiś cichy płacz, od czasu do czasu wyrywa się, któremuś z maluchów. Tęsknota za tatą, za przyjaciółmi, za ulubionych pluszakiem, którego nie zdążył znaleźć, gdy uciekali z mamą. Został tam pewnie w bombardowanym domu, a może tata się nim zajmie? Położy do łóżka, żeby go pilnował, zanim maluch wróci. Bo przecież kiedyś wrócą do domu? Mamy patrzą w świecące prostokąty telefonów, czytają kolejne informacje, rośnie w nich strach, którego przecież nie można pokazać, bo patrzą dzieci. Trzeba być dzielnym, poza tym ci, którzy zostali tam, na Ukrainie mają trudniej.

***

Lista potrzebnych rzeczy publikowana jest na FB @JAWJA. Potrzebni są też ludzie, którzy zorganizują czas dzieciom i mamą. Pomogą im, zorganizują zajęcia, które choć na chwilę pozwolą przestać myśleć o tym, co dziej się u nich w ojczyźnie.

Telefon kontaktowy 694 484 786.

Informacji o tym w jaki sposób można pomagać obywatelom Ukrainy znajdziecie:

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama