Niesamowite rzeczy wyprawiają piłkarze ręczni SPR Stali Mielec w bieżącym sezonie Superligi. Zaczęli fatalnie, ale po zmianie trenera grają jak natchnieni. Sensacyjne pokonanie ekipy Kwidzyna dodało im wiary w siebie, co zaowocowało kolejnym zwycięstwem w Głogowie w starciu z Chrobrym. Nie przeszkodziła w tym nawet bardzo trudna sytuacja kadrowa – na ławce rezerwowych Stali było tylko trzech zmienników plus bramkarz Wiśniewski. Okazuje się, że czeczeński duch w naszej drużynie nie zaginął.
Pierwszą bramkę w meczu w Głogowie dopiero w 5 minucie gry zdobył Rafał Krupa. Gospodarze razili nieskutecznością zarówno w ataku pozycyjnym, jak i w rzutach karnych, których do przerwy zmarnowali cztery (w tym dwa razy Adam Babicz). Były zawodnik Stali, który wrócił do gry po poważnej kontuzji, nie zdobył w całym meczu ani jednej bramki. Nieco skuteczniejsi byli w barwach Chrobrego pozostali dwaj eks-stalowcy – Damian Krzysztofik i Grzegorz Sobut.
Mała liczba zdobytych bramek w tym spotkaniu to efekt dobrej gry defensywnej, jak również efekt świetnej postawy obu bramkarzy - w Stali grającego trenera Krzysztofa Lipki, a w Chrobrym Michała Kapeli. Stal w pierwszej połowie prowadziła 1-2 bramkami i dopiero w 24. minucie po rzucie Świtały z pierwszego i – jak się okazało - jedynego prowadzenia (8:7) cieszyli się kibice głogowian. Radość na trybunach nie trwała jednak długo, bo Stal błyskawicznie wykorzystywała błędy przeciwnika i odzyskiwała inicjatywę.
Druga część spotkania właściwie niczego nie zmieniła. Gospodarze uparcie dążyli do remisu, ale na ich drodze stał znowu fantastycznie dysponowany bramkarz-trener, Krzysztof Lipka. Stal wygrała czwarty z pięciu meczów rozegranych pod wodzą swojego nowego szkoleniowca. Dało to naszej drużynie umocnienie się na 5 miejscu w grupie pomarańczowej, co pozwala realnie myśleć o grze w barażach o awans do ćwierćfinałów play-off z czwartym zespołem naszej grupy.
