SPR Stal Mielec – Zagłębie Lubin 27:25 (10:12)
SPR Stal: Andelić – Wilk 2, Krępa 3, Wypych 2, Mochocki 6 (2/2), Miedziński, Kornecki 2, Grzegorek, Jędrzejewski, Wołyncew 9, Chodara 2 (0/1), Olszewski 1, Wojdak, Krupa.
Karne: 2/3
Kary: 14 min. (Miedziński – 6 min., Wilk, Krępa, Wypych, Wojdak – 2 min.).
Czerwona kartka: Marcin Miedziński.
Zagłębie: Bartosik, Schodowski – Borowczyk, Stankiewicz 2, Mrozowicz, Pawlaczyk, Gębala 2, Dudkowski 1, Sroczyk 5 (0/1), Tokaj 2 (1/2), Pietruszko 2, Marciniak 6, Hajnos 1 (1/2), Kupiec 2 (1/2), Drobiecki, Chychykało 2 (0/1).
Karne: 3/8.
Kary: 12 min. (Czyczykało – 4 min., Pawlaczyk, Tokaj, Kupiec, Drobiecki – 2 min.).
Czerwone kartki: Krzysztof Pawlaczyk, Roman Chychykało.
Pierwsza bramka w spotkaniu padła dopiero w 5. minucie, a jej autorem był Tomasz Mochocki. Początek zdecydowanie należał do gospodarzy, gdyż po kolejnych bramkach Michała Chodary, dwóch Denisa Vołyncewa i kolejnym trafieniu wcześniej wspomnianego Mochockiego, to Stal prowadziła 4:1. Bardzo duża w tym zasługa świetnie spisującej się defensywy oraz Gorana Andjelicia, który w tym meczu przechodził sam siebie broniąc min. aż pięć rzutów karnych.
Zagłębie po słabym początku rozkręcało się jednak z minuty na minutę niwelując stratę do rywala, aż w końcu w 21. minucie za sprawą Stanisława Gęgali wyszło na prowadzenie 6:5 nie oddało go już do końca pierwszej połowy, schodząc tym samym do szatni przy stanie 12:10.
Kibice w mieleckiej hali w przerwie mogli mieć nietęgie miny, gdyż przed oczami cały czas przewijały się demony z poprzednich meczów, kiedy to Stal nie potrafiła odrobić już strat.
Ten pojedynek był jednak zupełnie inny, a ciężar gry na swoje barki wzięli Denis Wołyncew i Tomasz Mochocki, którzy zdobyli w tym spotkaniu kolejno 9 i 6 bramek. Niesamowite rzeczy w bramce w dalszym ciągu wyczyniał Goran Andjelić, dzięki czemu Stal w 54. minucie wyrównała, a następnie wyszła na prowadzenie. W tym momencie mielecka hala eksplodowała, a na boisku emocje również sięgnęły zenitu, gdyż czerwonymi kartkami ukarani zostali Marcin Miedziński, Krzysztof Pawlaczyk oraz Roman Chychykało.
Pomimo braku chłodnej głowy w poprzednich meczach, tym razem „Czeczeńcy” już nie mogli oddać zwycięstwa i niesieni dopingiem swoich kibiców zagrali kapitalną końcówkę zwieńczoną tańcem radości, którego w Mielcu nie widziano od dawna.
– Dziękuję kibicom, dziękuję trenerom – zakończył na pomeczowej bohater meczu – Goran Andjelić, który po raz pierwszy udzielał wywiadu w języku Polskim.