reklama

Z Mielca na światowe podium "Za tym medalem stoją lata wyrzeczeń" [WYWIAD]

Opublikowano:
Autor: | Zdjęcie: Tarnobrzeski Klub Oyama Karate

Z Mielca na światowe podium "Za tym medalem stoją lata wyrzeczeń" [WYWIAD] - Zdjęcie główne

Natalia Paczyńska na Mistrzostwach Świata | foto Tarnobrzeski Klub Oyama Karate

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Sport"Sama świadomość, że jestem w gronie najlepszych na świecie, że moje nazwisko pada w takim kontekście – to coś niesamowitego. Ten medal to efekt lat ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń" – mówi Natalia Paczyńska, medalistka Mistrzostw Świata w karate. W rozmowie opowiada o kulisach swojego sukcesu, codzienności topowego zawodnika oraz o tym, ile naprawdę kosztuje droga na sportowy szczyt.
reklama

Jak zaczęła się Twoja przygoda ze sportami?

Moja przygoda ze sportem zaczęła się od tańca towarzyskiego. Zanim trafiłam na matę, przez 7 lat trenowałam taniec towarzyski, a później przez 2 lata pole dance. Przez długi czas to właśnie taniec był moją pasją, ale z czasem poczułam, że nie daje mi on możliwości pełnego wyładowania energii ani tej prawdziwej frajdy. Brakowało mi dynamiki, rywalizacji, wyzwań. Wtedy tata zaproponował, żebym spróbowała karate. Zapisałam się i już po pierwszych zajęciach wiedziałam, że to jest to. Można powiedzieć – miłość od pierwszego treningu.

Miałam ogromną determinację, więc szybko zaczęłam startować w zawodach. Pierwsze porażki tylko mnie nakręcały – zamiast zniechęcać, motywowały jeszcze bardziej. Na początku byłam bardzo chaotyczna w walkach, ale z czasem – dzięki indywidualnej pracy i wsparciu mojego trenera Grzegorza Uzara – zaczęłam walczyć z większym spokojem i pewnością siebie. I właśnie wtedy zaczęły przychodzić pierwsze sukcesy.

reklama

Wówczas stwierdziłam, że nie jestem w stanie połączyć innych pasji wraz z karate, a że jestem osobą, która angażuje się w coś całym sercem, musiałam z czegoś zrezygnować – jak to mówią – nie da się łapać wszystkich srok za ogon. 

Kto lub co zainspirowało Cię do treningów?

Bezpośrednim impulsem był mój tata – to on zasugerował karate w momencie, gdy taniec przestał mi wystarczać. Ale ziarno tej pasji zasiane było dużo wcześniej. Jako dziecko uwielbiałam oglądać „Xenę: Wojowniczą księżniczkę” czy „Karate Kid”. Te postacie mnie fascynowały, inspirowały i dawały siłę. Kiedy trafiłam na pierwszy trening karate, poczułam, że to jest dokładnie to, czego szukałam. Bardzo szybko karate stało się moją drogą – pasją, która zaczęła układać całe moje życie. Każdy trening był krokiem w stronę stawania się silniejszą – nie tylko fizycznie, ale i mentalnie.

reklama

Czy od początku wiedziałaś, że chcesz to robić na poważnie, czy pasja rozwinęła się z czasem?

Już od pierwszych treningów wiedziałam, że chcę osiągnąć coś wielkiego. Pamiętam, że wypisałam sobie na tablicy konkretne cele: czarny pas, podium Mistrzostw Polski, Europy i świata. Dla wielu to mogły być dziecięce marzenia, ale dla mnie to była obietnica złożona samej sobie. Dzięki silnej woli, ambicji, wsparciu bliskich i – co bardzo ważne – zdrowiu, udało mi się te cele zrealizować. Wszystko zaczęło się od jednej iskry i wiary, że niemożliwe nie istnieje.

Klub, treningi i przygotowania

Mimo że trenujesz w Tarnobrzegu, jesteś związana z Mielcem. Jak trafiłaś do tamtejszego klubu?

Jestem Mielczanką z krwi i kości – urodziłam się tutaj, chodziłam tu do liceum i obecnie też pracuję w Mielcu. Jednak mieszkam w Baranowie Sandomierskim, więc szukałam zajęć karate bliżej domu. Trafiłam do sekcji w Padwi Narodowej, która należy do Tarnobrzeskiego Klubu Karate. I tak zaczęła się moja przygoda z tym klubem – trwa do dziś, chociaż sercem zawsze jestem stąd, z Mielca.

reklama

Jak wygląda Twój typowy tydzień treningowy?

To zależy od etapu przygotowań. Po sezonie, w okresie budowania formy, stawiam na treningi siłowe, kondycyjne, poprawiające wytrzymałość i moc. Przed zawodami dochodzi więcej treningów typowo pod walkę – dużo sparingów, taktyka, reakcje. W trakcie sezonu startowego treningi są lżejsze, bardziej utrzymujące formę. Duży nacisk kładę wtedy na regenerację – sen, dietę, spokój. Po zawodach przychodzi czas przejściowy – reset ciała i głowy, żeby znów móc wejść na pełnych obrotach.

Czy karate wymaga też innych poświęceń – np. diety, rezygnacji z innych aktywności?

Zdecydowanie tak. Dieta, regeneracja, rezygnacja z imprez czy spontanicznych wyjazdów – to wszystko jest częścią tej drogi. Trzeba nauczyć się priorytetów. Karate to nie tylko sport – to styl życia.

reklama

Czy masz stałych sparingpartnerów? Trudno znaleźć kogoś na Twoim poziomie?

Mam szczęście, że w klubie mam osoby, z którymi mogę trenować na wysokim poziomie. Czasem jednak bywa trudno – zwłaszcza jeśli chodzi o odpowiedni poziom intensywności czy wzrost. Dlatego staram się też jeździć na zgrupowania, seminaria – żeby łapać nowe doświadczenia i zmieniać środowisko sparingowe.

Sukcesy, cele i przyszłość

Niedawno zdobyłaś trzecie miejsce na Mistrzostwach Świata w Lipsku – gratulacje! Co znaczy dla Ciebie ten sukces?

Dziękuję! To było ogromne przeżycie. Sama świadomość, że jestem w gronie najlepszych na świecie, że moje nazwisko pada w takim kontekście – to coś niesamowitego. Ten medal to efekt lat ciężkiej pracy i wielu wyrzeczeń. Czułam dumę, ale też pokorę – bo wiem, ile jeszcze przede mną.

Jakie inne osiągnięcia cenisz najbardziej?

Na pewno pierwszy tytuł Mistrzyni Polski z 2017 roku – to był przełom. Później przyszło Wicemistrzostwo Europy w 2022, wicemistrzostwo Polski w formule knockdown i mistrzostwo w semi-knockdown w 2023 roku. W 2024 udało mi się zdobyć kolejny tytuł Mistrzyni Polski w Toruniu. Niezwykle ważny był też egzamin na czarny pas w grudniu 2024 w Niemczech. Szczególnie cenię tytuł Najlepszej Juniorki Starszej Oyama Polskiej Federacji Karate – to był ukoronowanie wielu miesięcy pracy.

Czy jest jakieś konkretne trofeum, o którym marzysz?

Marzenia są, ale dla mnie najważniejsza jest droga. Każdy start to lekcja. Czasem nie widać po medalu, ile serca i pracy ktoś włożył. Dla mnie wartością jest rozwój – fizyczny, mentalny, sportowy. Ale tak – gdzieś tam w głowie jest ten najwyższy szczyt...

Czego możemy Ci życzyć na nadchodzący sezon?

Zdrowia – ono jest kluczowe. Reszta to efekt codziennej pracy. I może jeszcze spokoju w głowie i serca do walki – bo to właśnie one decydują o tym, jak wygląda mój występ na macie.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ

Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM

e-mail
hasło

Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)
Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama
logo