Jedziemy na wojnę – mówił trener Stali Zbigniew Smółka przed wyjazdem na inauguracyjny mecz do Kluczborka i rzeczywiście na stadionie MKS-u kibice oglądali na boisku prawdziwą wojnę dwóch drużyn walczących o utrzymanie się w pierwszoligowym gronie. Dla gospodarzy był to drugi w tym roku mecz, bo tydzień wcześniej przegrali w zaległym spotkaniu z Miedzią Legnica. Ich sytuacja w tabeli jest znacznie gorsza, nic więc dziwnego, że o bezcenne punkty w meczu ze Stalą musieli walczyć z podwójną determinacją.
W podstawowej jedenastce Stali wybiegło dwóch nowych graczy (Kolew i Panayotov) oraz dwóch zawodników, którzy jesienią byli rezerwowymi (Libera i Kiercz). W Kluczborku nowymi graczami byli mający ekstraklasowe doświadczenia Tomasz Chałas i testowany niedawno w Koronie Kielce Mohamed Essam (strzelił bramkę Stali w sparingu w Woli Chorzelowskiej). Egipcjanin był w meczu ze Stalą najaktywniejszym graczem MKS-u w ofensywie.
W pierwszej połowie lepiej prezentowali się mielczanie, wyprowadzający szybkie kontry. Niestety, brakowało dokładności i wykończenia tych akcji. Gospodarze dopiero w 22 minucie, strzałem zza pola karnego, zagrozili bramce Libery. Od początku mecz był ostry, nie brakowało twardej gry, fauli, kontrowersji i żółtych kartek. To niemal cud, że oba zespoły kończyły grę w komplecie.
W końcówce pierwszej połowy Stal miała kolejne dwie dobre sytuacje na objęcie prowadzenia. Najpierw dośrodkował przed bramkę Sobczak, nikt jednak nie zdołał przejąć piłki. Po chwili Kolew z kilku metrów skierował futbolówkę do siatki obok bramkarza, ale w ostatniej chwili z linii bramkowej wybił ją jeden z zawodników gospodarzy.
Od początku drugiej połowy zarysowała się przewaga miejscowych, ale bramkę udało się zdobyć zespołowi z Mielca. Po rzucie rożnym w polu karnym faulowany był Sebastian Zalepa i arbiter bez wahania podyktował rzut karny, zamieniony przez Kamila Raduljego na gola. Od tego momentu widowisko jeszcze bardziej nabrało wigoru i zaciętości. Kilka razy groźnie zakotłowało się przed bramką Libery, a gospodarze co i rusz domagali się rzutu karnego za zagranie ręką zawodnika Stali. Równolegle nasza drużyna miała trzy wyborne okazje na podwyższenie wyniku – strzał Raduljega z pola karnego i dwie sytuacje sam na sam z Kaczmarkiem – Drzazgi i Cholewiaka. Kaczmarek był jednak na posterunku. W dramatycznej końcówce mielczanie rzucili wszystkie siły do obrony korzystnego dla siebie wyniku, a Kluczbork, nie mając nic do stracenia, z niezwykłą determinacją szturmował mielecką bramkę. Było sporo nerwów na boisku, na obu ławkach rezerwowych i na trybunach. Sędzia doliczył aż pięć minut, ale nasza drużyna wytrwała do samego końca i wszyscy mogli unieść ręce w geście triumfu.
Było to dopiero drugie zwycięstwo Stali Mielec na wyjeździe w bieżącym sezonie. Kolejnym rywalem naszych piłkarzy będzie w Mielcu drużyna Olimpii Grudziądz – w sobotę, 11 marca, o godzinie 17.
Więcej w 10 numerze Korso.