Nie sprawdziło się przysłowie „Do trzech razy sztuka”. Oba zespoły zagrały po raz trzeci w bieżącym sezonie i po raz trzeci górą byli opolanie.
Spotkanie rozpoczęło się bardzo nerwowo po obu stronach boiska, ale po ośmiu minutach gry gwardzistom udało się wyjść na prowadzenie 4:3. Zdecydowanym liderem od pierwszego gwizdka w ekipie gospodarzy był Antoni Łangowski i tak już pozostało do końca meczu.
W połowie pierwszej odsłony naszej drużynie udało się wyjść na jednobramkowe prowadzenie, w czym główna zasługa świetnie dysponowanego Oleksandra Kyrylenki. Gwardia jeszcze przed przerwą odrobiła tę stratę i ostatecznie pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 15:13.
Już na początku drugiej odsłony Gwardia mogła cieszyć się z czterobramkowego prowadzenia. W tym momencie mielczanie przeżyli chwile grozy, gdy po starciu z rywalem Marcin Miedziński bardzo niebezpiecznie upadł na parkiet. Na szczęście po chwili mógł kontynuować grę. Dzięki świetnej skuteczności Pawła Wilka przewaga gospodarzy stopniała w pewnym momencie do jednego „oczka” (18:17). W bramce opolan kilka razy reprezentacyjną formę pokazał Adam Malcher i po 13 minutach gry w drugiej połowie gwardziści prowadzili już 23:17. Tej przewagi nie oddali już do końca meczu. Dzięki trzem punktom zdobytym ze Stalą Gwardia powróciła na trzecią lokatę w grupie pomarańczowej.
Więcej w 8 numerze Korso.