SPR Stal Mielec – Energa MKS Kalisz 19:24 (8:12)
Stal: Wiśniewski (10/32 – 31 proc.), Witkowski (1/3 – 33 proc.) – Wilk 6, Krępa 4, Kowalczyk 3/3, Mochocki 3, Dutka 1, Rutkowski 1, Skuciński 1, Grzegorek, Janyst, Krupa, Miedziński, Sarajlić, Wypych. Trener Tomasz Sondej.
Energa MKS: Zakreta (14/30 – 47 proc.), Potocki (1/4 – 25 proc.) – Szpera 6, Kniaziew 5, Czerwiński 3, Adamski 2, Drej 2/1, Krycki 2, Bałwas 1, Klopsteg 1, Kwiatkowski 1, Pilitowski 1,Bożek, Wojdak. Trener Patrik Lijestrand.
Kary: 12 min - 4 min. Sędziowali Chrzan - Janas (obaj Tarnów). Widzów 299.
Fatalne wyniki w pierwszej części sezonu, zmiana trenera, spokojne okno transferowe, teksty o "dawaniu szansy zawodnikom do odbudowania". Liczba argumentów przeciwko tezie płynącej ze Stali, że to wciąż jest kadra na spokojne utrzymanie, przytłaczała. Gdy Pogoń Szczecin ściągała zawodnika z debiutem w Lidze Mistrzów na koncie, gdy Energa MKS Kalisz kontraktowała trenera z doświadczeniem w Bundeslidze, a Arka Gdynia wymieniła kilka ważnych ogniw, w Mielcu wychodzili z założenia, że to, co mają, wystarczy do walki o utrzymanie. Jednak po takich meczach, jak ten w piątek, coraz trudniej w to uwierzyć.
Po takim meczu trudno napisać coś sensownego, coś, co nie powielałoby tego, co już wielokrotnie było napisane. SPR Stal z drużyny, z którą musiał się liczyć niemal każdy, w niewiele ponad rok stała się ekipą, z którą wygrana to obowiązek niemal każdego zespołu w tej lidze.
Tak samo było w piątek. Do Mielca przyjechała Energa MKS Kalisz, może nie słabeusz, może nie przeciętniak, ale jednak drużyna tylko o dwie pozycje wyprzedzająca Stal.
Oczywiście, ktoś może powiedzieć, że zimą doszło tam do zmiany trenera, że drużyna gra teraz dużo lepiej, wygrała przecież z Zagłębiem w lidze i awansowała do półfinału Pucharu Polski.
To wszystko prawda, ale nie jest to też taki mocarz, który nawet na chwilę nie daje przeciwnikowi grama szansy na zwycięstwo. A tak właśnie było w Mielcu. Energa MKS od początku do końca była zespołem zdecydowanie lepszym. Bez cienia wątpliwości.
Gdzie więc leży problem mielczan? W słabej kadrze, w źle dobranej taktyce, w kiepskim przygotowaniu motorycznym? Wydaje się, że we wszystkim po trochę. Nawet w pomeczowej wypowiedzi trener Tomasz Sondej postarał się znaleźć przyczynę kolejnej porażki.
Według niego to m.in. pozycja lewego rozegrania, gdzie Piotr Rutkowski i Michał Wypych grają dużo poniżej oczekiwań. Szybko w Mielcu nie zobaczymy również wychowanka Jakuba Ćwięki, który został wypożyczony do SPR-u Tarnów.
- Lewe rozegranie to powinna być nasza bateria do rzucania goli. Tak nie jest i to jest jedno z naszych największych zmartwień. Musimy robić wszystko, by pobudzić grę na lewym rozegraniu, bo bez tego naprawdę będzie nam ciężko o zwycięstwa – wskazuje Sondej.
To jednak nie wszystkie zmartwienia, które stoją przed Sondejem. Jego podopiecznym na pewno nie można odmówić ambicji. Grają z zębem, z charakterem, ale żeby wygrać mecz, trzeba dać coś więcej. Rozegranie jest za wolne, monotonne, nie ma przyspieszenia, nie ma niekonwencjonalnych zagrań, a także mocnych rzutów z drugiej linii. Szwankuje również obrona, a bez niej nie da się wyprowadzać zabójczych kontr, tak jak to było podczas fantastycznej pierwszej rundy sezonu 2017/18.
Tak, to prawda, SPR Stal Mielec stała się klubem pełnym znaków zapytania. Klubem, który musi żyć złudną nadzieją, a nie klubem, który odważnie deklaruje. Klubem, który okrzyk "walczymy zawsze do końca!" zastąpił "musimy wierzyć, że nasi zawodnicy jednak zaczną grać lepiej". I tylko szkoda, bo drużyna, której kiedyś bała się cała Polska, dziś przegrywa wyraźnie, nawet ze średniakami.
POZOSTAŁE WYNIKI: PGE VIVE Kielce – Zagłębie Lubin 31:21 (15:11); NMC Górnik Zabrze – Piotrkowianin Piotrków Trybunalski 27:20 (14:11); Gwardia Opole – MMTS Kwidzyn 24:21 (13:11); Energa Wybrzeże Gdańsk – Orlen Wisła Płock 21:26 (12:16); Chrobry Głogów – Azoty Puławy 34:33 (16:16); Arka Gdynia – Sandra SPA Pogoń Szczecin 27:30 (13:16).