Porozmawialiśmy z Kasią o roku 2022 oraz o celach na kolejny rok. Chodziarka opowiedziała nam również o kulisach mistrzostw świata.
Za nami rok 2022. Kasiu, jak byś podsumowała ten rok, wyróżniła te najważniejsze dla ciebie wydarzenia sportowe?
- Zdobyłam w tym roku 4 medale. To dla mnie niewyobrażalne. Jeden medal mistrzowski to już jest coś, ale cztery.... W snach mi się to nie marzyło. Zaczynając od początku. W marcu zdobyłam drużynowy brązowy medal mistrzostw świata w Omanie na 35 kilometrów. To jest dla mnie wyjątkowy medal, ponieważ był pierwszy Pozwolił mi uwierzyć w swoje możliwości, dał mi wiarę i napędził do działania, dzięki czemu mogłam zdobyć te kolejne medale. To była dla mnie motywacja, zachęta. Był to wskaźnik i prognostyk, że coś jeszcze mogę zawojować w tym roku. Może ranga imprezy nie tak znana kibicom, ale były tam zawodniczki, które walczą na mistrzostwach świata. Pomyślałam, że jak byłam od nich lepsza na drużynowych mistrzostwach w Omanie, to mogę to zrobić również w Eugene.
Przechodzimy teraz do lipca. Po drodze były mistrzostwa Polski, które również były ważne, lecz nie aż tak jak wydarzenia w końcówce lipca. Pierwszy medal srebrny zdobyłam na 20 kilometrów. To było dla mnie niespodziewane. Stawiałam na jeden medal na dystansie 35 kilometrów, ponieważ w Omanie zdobyłam medal właśnie na tym dystansie. Tak jak mówiłam o tym, gdy rozmawiałyśmy w kwietniu, to taki mój koronny dystans. O starcie na 20 kilometrów decyzję podjęłam dwa miesiące wcześniej, ponieważ mimo że różnią się o 15 kilometrów, to trasy są bardzo podobne. Dobre przygotowanie pod 20 kilometrów skutkuje dobrą podstawą do 35 kilometrów. Tu była kwesta szybkiej regeneracji, ponieważ między startami było tylko 6 dni różnicy. Było to bardzo ryzykowne. Były problem, ale z każdego problemu można wyjść obronną ręką. Był to za krótki okres, ale jeżeli organizm jest przyzwyczajony do takich obciążeń treningowych... Przygotowując się do tego startu, robiłam 3 dni na regenerację. W Eugene dodatkowo pojawiła się infekcja. Nie było kolorowo. Na 20 kilometrów pobiłam rekord Polski, organizm był w euforii, a zmęczenie wyszło dopiero później. Walczyłam o pierwszą ósemkę, a zdobyłam srebrny medal.
Przed startem na 35 kilometrów powtarzałam sobie, że tak naprawdę nic nie muszę, tylko mogę. Już zdobyłam to, po co przyjechałam.
Łatwiej już było startować na 35 kilometrów, mając medal?
Psychicznie tak. Świadomość, że zdobyłam już medal, dawała mi duży luz i spokój. Jednak fizycznie byłam bardzo zmęczona. Wiedziałam, że jestem przygotowana pod ten dystans. Nie miałam nic do stracenia. Jednym słowem - było to najlepsze lato w moim życiu.
Po dwóch srebrnych medalach mistrzostw świata kolejny punkt w kalendarzu to mistrzostwa Europy, czyli tak naprawdę mój cel na ten sezon. Tak sobie myślałam, że tu będzie łatwiej, bo to jednak nie cały świat, tylko Europa. Mniejsza konkurencja daje większe szanse na medal. Jednak postawiłam na mistrzostwa świata i to na dwa dystanse i bardzo się z tego cieszę. Ryzyko czasem się opłaca. Dlatego mimo dwóch dystansów na mistrzostwach świata, odważyłam się również na start na mistrzostwach Europy. To było troszkę za dużo, ale udało się zdobyć kolejny srebrny medal.
Kto cię wspierał na mistrzostwach świata i pomógł ci podjąć decyzję o starcie na dwóch dystansach?
Na mistrzostwach świata towarzyszyli mi sportowcy oraz trener. Wsparcie tych osób dawało mi pewność siebie. Rozmawiałam też przez telefon z rodziną. Pomógł mi również mój teraźniejszy trener, Robert Korzeniowski, który dał mi pewność siebie. Jeśli słyszy się od mistrza olimpijskiego, że jest się dobrze przygotowanym, to trzeba w to wierzyć. Dlatego też zdecydowałam się na dwa starty na mistrzostwach.
Po tych zdobytych medalach czujesz się tak samo? Czy coś się zmieniło w tobie? Jesteś podwójną wicemistrzynią świata.
Dalej to do mnie nie dochodzi. Patrzę na te medale i myślę, że są ładne, ale dalej do mnie nie dochodzi świadomość tego, co się wydarzyło. Czuję się tak samo. Tak samo czułam się, gdy rozmawiałyśmy w kwietniu, trzymając jeden medal, i teraz, mając cztery.
Kolejny sukces to Złote Kolce. Miałam nadzieję, że będę w dziesiątce najlepszych lekkoatletów w Polsce, ale że wygram - tego się nie spodziewałam. Tak jak nie spodziewałam się, że zostanę nominowana do Plebiscytu Przeglądu Sportowego. Tak że to bardzo ciekawy rok.
Ludzie cię rozpoznają na ulicy, zaczepiają?
Śmieję się, że jak mam makijaż na sobie, to mnie rozpoznają. Jest to bardzo miłe, jak ktoś w Mielcu do mnie podchodzi czy się uśmiecha. Doceniam to, że w Mielcu oglądają chód i kibice cieszą się ze mną. Nie przeszkadza mi to, że inni do mnie podchodzą. Niestety, jak jestem na treningu, to nie mam możliwości podejść i porozmawiać. Jest mi przykro, że nie mogę tego zrobić, ale trening to trening i mam nadzieję, że ludzie to rozumieją.
Jaki był twój cel na 2022 rok?
Generalnie mam cel każdego roku, by stawać się lepszą i poprawiać swoje rekordy życiowe i każdego roku się sprawdza. Na rok 2023 również taki mam cel, by startować powtarzalnie i utrzymywać czołowe pozycje wysoko punktowanych imprez.
Z Katarzyną Zdziebło rozmawiała Kamila Bik.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.