Początek dla jego zespołu był jednak bardzo trudny. Co prawda w pierwszych minutach gra toczyła się bramka za bramkę, ale widać było, że delikatna inicjatywa jest po stronie gospodarzy z Wrocławia. Apogeum tej przewagi mieliśmy w ostatnich dziesięciu minutach pierwszej połowy. To wtedy kilka znakomitych interwencji zaliczył bramkarz Marcin Młoczyński, a jego koledzy z ataku wykazywali się skutecznością. W ten sposób Śląsk na przerwę schodził prowadząc 13:10.
Nie wiemy co działo się w szatni Stali, ale druga połowa zaczęła się już dużo lepiej dla mielczan. Powoli, krok po kroku, odrabiali stratę, która dzieliła ich do gospodarzy. Do wyrównania doprowadził w 40.minucie Daniel Goliszewski, który zdobył gola ładnym rzutem z drugiej linii.
Po chwili na jednobramkową przewagę znowu wyszli wrocławianie, ale właściwie kilka sekund później szybką kontrę wykończył wracający do składu po kontuzji Łukasz Nowak. Znów mieliśmy remis (17:17).
Kolejne akcje to niezwykle wyrównana gra. Jeśli nie trafiali goście, to po chwili to samo robili gospodarze. Jeśli w kolejnej akcji trafił z kolei zawodnik Stali, to bardzo szybko odpowiadał na to gracz Śląska Wrocław. W ten sposób na kwadrans przed końcem nadal mieliśmy remis, tym razem po 18.
Na prowadzenie (18:19) udało się wyjść po kapitalnym, płaskim rzucie Adama Babicza. Widać było, że mielecka ekipa wraca na dobre tory. Nawet gdy szybko przeciwnicy doprowadzili do wyrównania, to szybko golem odpowiedział Dawid Ruhnke i znów Stal prowadziła. To właśnie Dawid Ruhnke był bohaterem drugiej połowy, potrzebował zaledwie kwadransa do zdobycia pięciu bramek. Trener Śląska musiał się ratować wzięciem czasu, bo przebieg meczu wymknął się spod kontroli jego podopiecznym.
Mielczanie robili jednak dalej swoje. Z drugiej linii tym razem fantastycznie rzucił Adam Babicz i było już 19:22 na korzyść gości z Podkarpacia.
Minuty od 50. do 55. to już zdecydowana przewaga Stali. Podopieczni trenera Rafała Glińskiego zaczęli bawić się tym meczem, grali na dużym luzie, a po wielu ich akcjach ręce same składały się do oklasków. Tak było chociażby w 55.minucie, gdy po kapitalnym podaniu Adama Babicza do siatki ze skrzydła trafił Bartek Smoliński. Wtedy Stal osiągnęła już cztery gole przewagi (22:26).
Niestety, nagle i niespodziewanie coś w tej doskonale naoliwionej maszynie coś się zepsuło. Stal w dwóch, trzech akcjach z rzędu była nieskuteczna, co skwapliwie wykorzystali gracze Śląska. Na 2,5 minuty przed końcem meczu było już tylko 25:26.
Losy zwycięstwa ważyły się niemal do końca. W końcówce dwa rzuty karne z rzędu trafił Adam Babicz, Śląsk jeszcze walczył, ale w decydującym momencie świetnie w bramce spisał się Wojtek Czerwiński. Jego interwencja dała już spokojną, ostatnią minutę meczu Stal wygrała we Wrocławiu. 26:29.
Śląsk Wrocław Handball – Handball Stal Mielec 26:29 (13:10)
Śląsk: Młoczyński, Dytko, Śliwiński – Okapa, Koprowski, Famulski 1, Cegłowski 6, Kołodziejczyk 1, Gądek 1, Ziemiński 2, Salacz, Bogudziński 3, Wiewiórski 2, Tórz 2, Markiewicz 8, Cepielik. Trener Krzysztof Mistak.
Stal: Dekarz, Czerwiński, Wiśniewski – Wilk, Nowak 1, Ruhnke 6, Babicz 6, Kotliński 1, Graczyk 1, Wołyncew 2, Napierała 2, Kaźmierczak, Smoliński 2, Stefani 5, Włoskiewicz, Goliszewski 3. Trener Rafał Gliński.
Źródło: Handball Stal Mielec
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.