reklama

Dzika karta dla Stali Mielec

Opublikowano:
Autor:

Dzika karta dla Stali Mielec - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

SportSPR STAL MIELEC - KS SPR CHROBRY GŁOGÓW 30:27 (15:12)

Ostatnia kolejka sezonu zasadniczego przyniosła spore emocje. Nowy system rozgrywek sprawił, że do końca prawie każdy zespół ma o co walczyć. Głogowianie przed tym meczem mieli szansę na trzecie miejsce w swojej grupie, ale musieli w Mielcu wygrać. Inaczej ich los był w rękach Wybrzeża, także walczącego o trzecie miejsce w grupie granatowej, dające automatycznie przepustkę do play-off bez gry w barażach.

Stal w grupie pomarańczowej o takich barażach marzyła, ale nawet wygrana z Chrobrym nie dawała miejsca piątego, bo decydujące znaczenie miał mecz Gwardii z Zagłębiem Lubin. Szkoda, że profesjonalna liga nie podeszła do kalendarza spotkań profesjonalnie, bo wszystkie mecze ostatniej kolejki powinny odbyć się tego samego dnia o tej samej godzinie.

Mimo że wygrana o niczym nie przesądzała, zespół Stali potraktował sobotni mecz w jak zwykle wypełnionej do ostatniego miejsca sali Gimnazjum nr 2 bardzo prestiżowo. Nasi "Czeczeńcy" chcieli pokazać, że sensacyjna wygrana w Głogowie w pierwszej rundzie nie była dziełem przypadku. W zespole rywali oglądaliśmy trzech zasłużonych dla Stali zawodników. Grzegorz Sobut i Adam Babicz tego dnia nie zrobili swojej byłej drużynie wielkiej krzywdy - obaj bez bramki. Najbardziej obawiano się wychowanka Stali, Damiana Krzysztofika, który był tego wieczoru otoczony bardzo troskliwą opieką. 

Choć pierwsze minuty były bardzo wyrównane (2:2), to jednak gospodarze po kwadransie odskoczyli na cztery bramki i powoli zaczynali kontrolować sytuację na parkiecie. Trener Jarosław Cieślikowski, niezadowolony z postawy swoich zawodników, poprosił o czas. Jego podopieczni nie mieli zamiaru szybko ustępować pola i za sprawą skutecznego Sićki i Płócienniczaka sprawiali Krzysztofowi Lipce w bramce Stali spore problemy.  Po przerwie  Stal nie zwalniała tempa, pilnując kilkubramkowej przewagi jak oka w głowie. Grano bramka za bramkę, ale na pięć minut przed końcem przewaga niebezpiecznie stopniała do dwóch trafień  - 28:26 dla Stali. W końcówce było sporo nerwów, ale wszystko dobrze się dla naszej drużyny i jej kibiców skończyło.

Więcej w 15 numerze Korso

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE