RegionW środę, 3 marca, służby spod Dębicy zostały postawiona na nogi nagłym wezwaniem. Zgłaszający twierdził, że rowerzysta, przewracając się, doznał urazów głowy i nie ma z nim kontaktu. Co się okazało?
Jak podają druhowie z OSP Dębowa, do rzekomego wypadku wezwano strażaków z Dębowej, Jodlowej i PSP w Dębicy. Na miejscu lądował też śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego z Sanoka. Alarm okazał się jednak... fałszywy!
Jak podaje portal debica24.eu, śmigłowiec Lotniczego Pogotowia Ratunkowego został skierowany na miejsce wypadku przez centralę ratownictwa medycznego w Rzeszowie. Strażacy mieli zabezpieczyć dla niego lądowisko.
Kiedy służby stawiły się na miejscu, nie było śladu po poszkodowanym ani jakichkolwiek innych znaków świadczących o tym, że mogło tu dojść do wypadku.
reklama
Strażacy z OSP sprawdzili jeszcze okoliczne drogi, w razie gdyby zgłaszający podał zły adres, ale i tam nie znaleźli żadnych niepokojących sygnałów.
Choć ratownicy próbowali się skontaktować z osobą, która powiadomiła o wypadku, to jej telefon milczał. Policja ma ustalać sprawcę tego nieodpowiedzialnego żartu.
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.