Kiedy służby stawiły się na miejscu, nie było śladu po poszkodowanym ani jakichkolwiek innych znaków świadczących o tym, że mogło tu dojść do wypadku.
Strażacy z OSP sprawdzili jeszcze okoliczne drogi, w razie gdyby zgłaszający podał zły adres, ale i tam nie znaleźli żadnych niepokojących sygnałów.
Choć ratownicy próbowali się skontaktować z osobą, która powiadomiła o wypadku, to jej telefon milczał. Policja ma ustalać sprawcę tego nieodpowiedzialnego żartu.
Komentarze (0)