reklama

Z miłości do wnuczek pisze wiersze. Mielczanka Wanda Machniak wydała już trzy tomiki swoich utworów

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor: | Zdjęcie: Teklak

Z miłości do wnuczek pisze wiersze. Mielczanka Wanda Machniak wydała już trzy tomiki swoich utworów - Zdjęcie główne

foto Teklak

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Lifestyle Na swoim koncie ma trzy tomiki wierszy, kończy czwarty. Ponadto zebrała piosenki z lat młodości rodziców i również je opublikowała. Pani Wanda Machniak pochodzi z Siedlanki, jednak to tu, w Mielcu, spędziła połowę swojego życia, tu pracowała, tu poznała swojego męża i to tu powstał jej pierwszy wiersz.
reklama

Jeden pomysł i dwanaście wierszy

Skąd pomysł na wiersze i ich publikacje? 

- Zbliżały się urodziny moich wnuczek, postanowiłam zrobić dla nich coś innego, coś miłego, żeby miały pamiątkę, coś cennego, osobistego. Wpadłam na pomysł napisania dla nich wierszy. Pewnego wieczoru, na emeryturze już, siadłam w moim barwnym ogrodzie i wena "przyszła". Wtedy dopiero zrozumiałam, co to tak naprawdę jest ta wena. Słyszy się tu i ówdzie, że artysta musi mieć wenę, żeby coś stworzyć, napisać. I ja wtedy właśnie, w ten jeden wieczór, dostałam ten impuls, tę inspirację i zamiast dwóch wierszy napisałam od razu dwanaście. I tak to się zaczęło. Wydrukowałam te wiersze, oprawiłam w piękne okładeczki i podarowałam po jednym egzemplarzu wnuczkom. Od tej pory, już przez ponad 10 lat piszę.

Pisze Pani jeszcze dla wnuczek?

- Zdarzało się tak, że wnuczka, jedna czy druga prosiła, żebym jej napisała wiersz o misiu czy lalce. Niektóre  były długie, niedługie, krótkie. Miałam też pomysł, by wydać książeczkę dla dzieci, zebrać wszystkie wiersze, które były głównie pisane z myślą o dzieciach, wnukach, dorobić do nich ilustracje i wydać w formie bajek. Jednak pozostanie to tylko moim marzeniem na razie. Utwory powstawały czasem z biegu, czasem w nocy, bo wena przyszła. Niektóre były pisane po ciemku i dopiero nad ranem rozczytywałam, co tam zapisałam.

Zaczęło się od pamiętnika

Czy w młodości próbowała Pani też pisać?

- Jak miałam osiemnaście czy dwadzieścia lat, to pisałam pamiętnik, ale wtedy chyba była taka moda i dużo dziewczyn wtedy prowadziło swoje dzienniki. Wcześniej też pisałam jakieś miłostki, historyjki, ale to też tak tylko do szuflady i dla siebie. 

Na koncie ma Pani niemal cztery tomiki wierszy. Jak długo zajęło Pani pisanie?

- Nigdy nie mierzyłam, ile czasu zajmuje mi pisanie. Czasem jest tak, że siadam i napiszę 10-12 wierszy, czasem przez dwa tygodnie nie mam tej weny i nie powstaje nic. Wtedy zajmuję się drugą moją pasją, czyli ogrodem. Mam 8-arową działkę, na której rośnie mnóstwo kwiatów. Jak tam wchodzę, to tracę poczucie czasu. Uwielbiam spędzać tam czas, grzebać w ziemi, sadzić, kosić, a wieczorem usiąść i czuć tę woń kwiatów. 

Każdy mój wiersz jak każdy skrawek w ogrodzie ma swoją historię. Piszę o ludziach, kwiatach, teraz jest wojna, więc piszę o wojnie. Staram się opisywać świat takim, jakim jest, piszę wprost, żeby czytelnik wiedział, co mam na myśli i żeby na koniec wyciągnął morał. Bo w każdym moim wierszu jest zawarty morał. 

Który tomik jest dla Pani najbardziej osobisty?

- Tomik "Takie jest życie" jest dla mnie najbardziej osobisty, najsmutniejszy, jest w nim dużo moich emocji, dużo wydarzeń, które zmieniły moje życie. Ostatni jest już bardzo dojrzały, jest w nim zawartych dużo moich wspomnień, doświadczeń. Na pewno każdy tomik jest inny. 

Dziękuję ci lato
Pachnie łąka wykoszona,
chrzęszczą kłosy zbóż,
w czerwień stroją się kaliny, |
lato, lato już.

Plaże pełne wczasowiczów,
parasoli tłum,
lody, frytki, jagodzianki,
gwar i morza szum.

Można marzyć przy ognisku,
w jałowcowej chmurze,
liczyć gwiazdy spadające,
odpocząć w naturze.

Nostalgiczne jest dla mnie to lato,
ale sercem dziękuję mu za to,
za sok malinowy
w zimowe wieczory,
za korale z jarzębiny,
czerwienią mieniące,
za chabry i maki,
w zbożu falujące,
za pachnące siano,
w upale duszące,
za rosę na trawie,
jak perły błyszczące,
za brzęk sierpów i świst kos
i żniwiarzy śpiewny głos,
za każdy letni dzionek,
za śpiew ptaków o świcie,
i za to, że wciąż mogę,
wieść to sielskie życie.
W.Machniak
 

Psotny wiatr
Wiatr zmęczony przysnął wreszcie,
napsocił nie mało,
strącił liście z jarzębiny,
niewiele zostało.

Liliom wonne płatki zdmuchnął,
ogołocił róże,
czy zazdrości im urody,
czy przeganiał burzę.

Groszkom splątał bujne pędy,
niczym koniom grzywy,
poharcował wśród zapachów
i przysnął leniwy.

Rój motyli nagle zniknął,
bo z wiatrem zawody,
do przegrania dla motylka
i dla kwiatów szkody.

Wietrze, wietrze, leć poszaleć
na dzikie pustkowie,
tam napsocisz ile zechcesz
i nikt się nie dowie.
W.Machniak

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama