reklama

Poznaj historię Mielca. "Spacerownik mielecki" Stanisław Wanatowicz (odc.3)

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Poznaj historię Mielca. "Spacerownik mielecki" Stanisław Wanatowicz (odc.3) - Zdjęcie główne

Rynek 20 i kamienica Fortganga. Rok 1905.

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Historia "Spacerownik" to przede wszystkim opowiadanie o Mielcu, który autor książki Stanisław Wanatowicz poznał z opowiadań swoich dziadków, rodziców i znanych mu starszych mieszkańców miasta. Jest to także gawęda o Mielcu, który zapamiętał sprzed pół wieku. To głównie sto lat z życia Mielca, lat z przedziału 1870-1970. Jednak narracja książki, spotykane po drodze miejsca każą czasem wykroczyć daleko poza ten przedział – do prehistorii sprzed kilku tysięcy lat lub do okresu lokacji Mielca, lub w drugą stronę: do wieku XXI. Co tydzień na naszym portalu będziemy prezentować czytelnikom kolejne odcinki przygotowywanej publikacji. Wykorzystane fotografie pochodzą z Muzeum Historii Fotografii "Jadernówka", Narodowego Archiwum Cyfrowego, zbiorów Józefa Witka i zbiorów własnych autora.
reklama

RYNEK - ciąg dalszy

Numery 7-15. Tę pierzeję w roku 1850 wypełniało 11 wąziutkich drewnianych domów, zwróconych prawdopodobnie szczytami do Rynku. Obecnie ich miejsce zajmuje rząd – także raczej skromnych – pożydowskich kamienic, pomiędzy którymi znajduje się kilka malowniczych, sklepionych przejść do ul. Hetmańskiej. Niestety przejścia bronią bramy, zwykle zamknięte.

Pod numerem 7 po wojnie mieściła się – funkcjonująca jeszcze na początku lat 60. - wytwórnia win.

Pod numerem 12 w latach 1944-1946 zamieszkało kilka rodzin żydowskich, nim pod wpływem pogromów w Kielcach, Rzeszowie i kilku innych miastach zdecydowali się na emigrację. Byli to: Birnbaumowie, Blumnerowie, Kurzowie, Salpeterowie.

W kamienicy z nrem 15 na początku XX w. istniał sklep z towarami bławatnymi, a od lat 60. była tu zlokalizowana kawiarnia "Krystynka". Jeden z lokali, który powstał w miejscu "Krystynki", zaanektował dla swoich potrzeb także bramę przechodnią prowadzącą wzdłuż "kamienicy Gardulskich" w kierunku Hetmańskiej.

Za nrem 15 stała jeszcze jedna kamieniczka, która z czasem została zaanektowana przez "kamienicę Gardulskich" (Legionów 1). Jej parter zajmował około 1910 r. "Kram towarów różnych", acz najczęściej kupowano tu różne torby i kuferki.

 

Trafiki na Rynku. Lata 30.

 

Przy Rynku, za kamienicą Gardulskich, do połowy XIX w. wznosił się jeszcze jeden drewniany domek mieszczański, który musiał ustąpić około 1870 r. poszerzanemu wylotowi ulicy Dworskiej (obecnie Legionów).

Nr 16. Już przed I wojną światową mieściła się tu żydowska drukarnia i księgarnia Racheli Grau, a od 1910 r. także biblioteka. Nakładem Racheli Grau ukazało się m.in. kilka - również podkoloryzowywanych - pocztówek z Mielca. Wcześniej niż Rachela Grau, bo już w roku 1899, drukowaniem tekstów czcionkami hebrajskimi zajmował się Juda Kurz. Drugą żydowską księgarnię prowadził Aron Mozes Grün. Szyldy, jakimi oblepiona była kamienica, informowały o ulokowaniu w niej wypożyczalni książek, o biurze dzienników i ogłoszeń, handlu papierem oraz sprzedaży książek szkolnych i gimnazjalnych. Ponadto był tu sklep Dawida Steppela "Handel żelaza i różnych towarów mieszanych".

Nr 17. To najmłodsza z kamienic w tej pierzei. Wybudowana została około 1905 r.

Nr 18. Jedna z tych nielicznych kamienic, w których ocaleli po shoah Żydzi zamieszkali w roku 1944. Tu na kilkanaście miesięcy zatrzymała się Klara Apfel, która uprzednio pracowała w żydowskim Banku Ludowym, a także Chana Reiss.

Nr 19. Przed I w. św. nad wejściem do pomieszczeń parteru mieściła się tylko tablica z lakonicznym napisem "PROPINACYA". Po marcu 1942 r. w jej miejscu pojawił się sklep z wyrobami żelaznymi.

Nr 20. Około 1910 r. na parterze prowadzony był "Handel żelaza wapna i cementu" i "Koncesyonowany sprzedaż nafty".

 

Kamienice Rynek 16-19. Rok 1905.

 

Nr 21. Przed rokiem 1850 stała tu druga z czterech murowanych kamienic przy Rynku. Po 1900 r. w obecnej eklektycznej kamienicy mieścił się hotel Altera Fortganga "Pod złotym orłem". Przewodnik Orłowicza podaje, że ceny hoteli w Mielcu wynosiły od 1,60 do 2,50 korony (w Tarnowie od 2 do 6 koron, w Jaśle od 1,60 do 6 koron, we Lwowie od 2,40 do 11 koron). Dorożka z dworca do hotelu 110 lat temu kosztowała 60-70 halerzy (w Tarnowie 1 koronę, w Jaśle 0,80 do 1 korony, we Lwowie od 1,20 korony w górę). Parter kamienicy zajmowała piwiarnia i "Handel win". Córka właściciela hotelu – Estera Fortgang zginęła wraz z mężem w tarnowskim getcie w 1942 r. Piwiarnia w dwudziestoleciu międzywojennym ewoluowała do nieco bardziej ekskluzywnego lokalu gastronomicznego, w którym w roku 1941 dał koncert Mordechaj Gebirtig (1877-1942), krakowski poeta i pieśniarz tworzący w jidysz. Zaśpiewał wówczas m.in. swój słynny utwór "Mayn sztetl s`brent" (Moje miasteczko płonie).

Nr 22. Eklektyczna kamienica Verstandigów. Najstarsza z kamienic mieleckich, które można datować jednoznacznie. Data jej wybudowania – rok 1875 – widnieje na frontonie. Posiada pięknie dekorowaną sień i klatkę schodową – niestety, trzeba mieć dużo szczęścia, by móc tam rzucić okiem. W listopadzie 1918 r. na balkonie kamienicy zostało usytuowane stanowisko karabinu maszynowego, które miało strzec przed częstymi w tej części Polski rozruchami antyżydowskimi w dni targowe. Właściciel kamienicy – Lejzor Verstandig był bogatym kupcem. Zginął w trakcie deportacji Żydów mieleckich. Po ukończeniu studiów prawniczych w Krakowie otworzył tu kancelarię adwokacką jego syn, Marek Verstandig (1912-2002). Od roku 1936 kamienica mieściła też kancelarię adwokata Jakuba Salpetera i Antoniego Droby. Przed I w. św. pomieszczenia na prawo od wejścia do kamienicy zachwalane były jako "C.K. Główna Trafika", a dla podkreślenia ważności tych słów obok wejścia wisiał wielki austriacki dwugłowy orzeł. Marek Verstandig, który przeżył wojnę, ukrywając się w okolicach Mielca razem z żoną Frydą z domu Reich, pozostawił wspaniałą autobiograficzną książkę "I rest my case", w której wiele miejsca poświęca miastu swojej młodości oraz tragicznym doświadczeniom wojennym. Niestety, większość członków rodzin Verstandigów i Reichów została zamordowana przez Niemców. Kilkoro zostało zastrzelonych niedługo przed zakończeniem okupacji przez polskich bandytów, będących równocześnie żołnierzami nieodległej placówki AK.

Nr 25. W okresie międzywojennym praktykę lekarską prowadził tu dr Salomon Kaufman (ur. 1898).

Nr 26. Cały parter na początku XX w. zajmował sklep "Towary bławatne. Scheindel Silber z Horowitzów". W okresie międzywojennym praktykę lekarską prowadził w niej dr Oswald Donner (ur. 1893).

Nr 27. W okresie analogicznym, jak dla nru 26, parter mieścił "Handel korzenny i skład mąki Wadje Silber".

Nr 28. Przed 1850 r. stała tu trzecia z murowanych kamienic przy Rynku.

Nr 29. Jeden z najwęższych i najmniejszych domów przy Rynku należał przed wojną do rodziny Kleinerów. Mieścił na parterze sklep, a na piętrze mieszkanie składające się z kuchni i jednego pokoju.

 

Rynek 20 i kamienica Fortganga. Rok 1905.

 

Nr 30. Wielki szyld na początku XX wieku informował, że na parterze mieści się "Główny skład sukna". Gdy w mieście powstało gimnazjum, oferta została wzbogacona o "Ubrania dla P.P Studentów".

Nr 31. Około 1910 r. na parterze widniał szyld "Bazar Taniości".

Nr 32. Kamienica Blattberga. W jednym z pomieszczeń II kondygnacji do 1942 r. mieścił się prywatny sztybł – dom modlitwy. W pomieszczeniu tym, jeszcze w latach 90. istniało podwyższenie  służące uprzednio do czytania Tory. Na parterze zlokalizowana była duża "Propinacya różnych trunków" i mniejszy sklep bławatny. W okresie międzywojennym praktykę lekarską w kamienicy prowadził dr Norbert Obrowicz (ur. 1898). W 1960 r. otworzono tu pierwszy samoobsługowy sklep w mieście. Sklepy stanowiły pasaż, którym można było przejść do ul Sandomierskiej.

Nr 33. Krótko, około 1910 r. piętro zajmował maleńki hotel. Na parterze działał, równie niewielki, "Wyszynk różnych trunków. Piwo. Herbata. Przekąski". Na miejscu domów o nrach 33 i 34 przed rokiem 1850 stała wielka murowana kamienica, ciągnąca się wzdłuż obecnej ulicy Mickiewicza, aż po Sandomierską.

Pod nrem 34. na początku ubiegłego stulecia Abraham Strassberg sprzedawał, jak głosiły liczne tabliczki wokół drzwi wejściowych, m.in. rum, owoce, kawę, ocet, świece.

Środek Rynku w okresie międzywojennym zajmowały budki – trafiki, które oferowały asortyment zbliżony jak późniejsze kioski "Ruchu". Można w nich było kupić ponadto (co można odczytać ze starych fotografii): wędliny, piwo czy też przybory radiowe.

 

Stanisław Wanatowicz - miłośnik historii Mielca i regionu, przewodnik wycieczek po Mielcu

 

Od Autora:
Zdaję sobie sprawę, że ze względu na przekłamania w relacjach ustnych i luki w pamięci osób przekazujących te relacje w publikacji niniejszej znajduje się wiele błędów i przeinaczeń. Jeżeli Czytelnicy zechcą się podzielić ze mną swoją wiedzą, chętnie będę podane informacje prostował i poszerzał. Mam nadzieję, że jeżeli Bóg pozwoli, za kilka lat uda mi się wydać "Spacerownik II", o wiele obszerniejszy od swojego pierwowzoru. W międzyczasie zaś planuję przygotowanie "Spacerownika po mieleckim cmentarzu parafialnym".
Wszelkie uwagi i spostrzeżenia proszę kierować na adres e-mail: swanatowicz@poczta.onet.pl

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
reklama
reklama