reklama
reklama

Pitaval mielecki. Awantura o radomyskiego konia

Opublikowano:
Autor:

Pitaval mielecki. Awantura o radomyskiego konia - Zdjęcie główne

Konna dorożka na mieleckim Rynku. Około 1940 r.

reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Historia5 marca 1934 r. na Rynku w Żabnie, jak w każdy poniedziałek, odbywał się jarmark. Żabieński Rynek wielki nie jest, stąd też w dni targowe było na nim bardzo tłoczno. W tym dniu do Żabna wybrał się mieszkaniec Dąbrowy Tarnowskiej - Abraham Licht. Poszukiwał dla siebie konia. Chodził, przyglądał się, targował. Wreszcie wybrał najbardziej optymalną ofertę, tj. wypatrzył sobie konia, który zdawał się być mocny i młody, a cena wyglądała na rozsądną. Właścicielem zwierzęcia był niejaki Jan Kieljan (tak go konsekwentnie pisano w korespondencji) ze Schabowca.
reklama

Przystąpiono do targowania się, w czym pan Abraham czuł się dość mocnym. Ostatecznie przyklepywanie i uściski dłoni zapadły przy kwocie 190 zł czystą gotówką. Nabywca uiścił umówioną zapłatę i zadowolony z transakcji wrócił z koniem do Dąbrowy. 

Przez 5 dni koń trochę u Lichta postał, trochę pociągnął wóz, trochę pobronował w polu, a 6 dnia wziął i zdechł. Zaskoczony kupiec sprowadził miejskiego weterynarza Feliksa Czopa, a ten – ponieważ uznał, że konieczna będzie sekcja zwłok – ściągnął jeszcze weterynarza powiatowego Adama Kuchtę. Lekarze stwierdzili, że przyczyną zgonu było zapalenie opłucnej, która rozwijała się przez co najmniej 8 dni, a więc jeszcze przed sprzedażą corpus delicti.
Rozsierdzony Licht udał się do dąbrowskiego adwokata Adolfa Weinberga, a ten od ręki przygotował i wysłał do Kieljana pismo z żądaniem zwrotu następujących kosztów:

reklama

  • cena konia – 190 zł
  • za badanie i sekcję – 20 zł
  • za chowanie konia od 5 do 11 marca i leczenie – 15 zł
  • za oskórowanie i pogrzebanie tegoż konia – 10 zł
  • za odpis świadectwa weterynaryjnego oraz sporządzenie listu do Kieljana – 5 zł.
  • razem 240 zł.
„O ile Pan kwoty powyższej nie uiści najdalej do piątku tj. 23 marca 1934 w mojej kancelarii, będę zmuszony wnieść przeciwko Panu skargę, co narazi Pana na olbrzymie koszta procesowe.” 


Równocześnie jednak adwokat zaproponował spotkanie kupca i sprzedawcy 22 marca na jarmarku w Radomyślu Wielkim celem ugodowego załatwienia sprawy. Do spotkania doszło, ale sądząc z dalszej korespondencji, odbyło się ono w nerwowej atmosferze, i oczywiście nie doprowadziło do porozumienia.

reklama

Lekko wystraszony i podenerwowany Kieljan przyjechał do Mielca i udał się do adwokata Wojciecha Weryńskiego na ulicę Hetmańską. Po wysłuchaniu włościanina i zagarnięciu nieokreślonej bliżej kwoty za poradę i przygotowanie odpowiedzi na pismo Weinberga, Weryński skreślił co następuje:

„Wielmożny Panie Kolego! W imieniu i na polecenie mojego klienta Jana Kieljana z Partyni /Schabowiec/ w odpowiedzi na Pański list pisany przez WPana Kolegę imieniem Abrachama Lichta z Dąbrowy donoszę: 
Klient mój nie zgadza się na rozwiązanie umowy na sprzedaż konia i nie uznaje roszczeń Pańskiego klienta Abrachama Lichta z następujących przyczyn. Sprzedany koń liczył około 3 lata, był chowany od urodzenia, cały czas był zdrów, wesół, zbrojny, jurny, nigdy nie chorował, w gminie został uznany za zdrowego. Koń w chwili sprzedania tj. w dniu 5 marca br. był zupełnie zdrów, a w każdym razie o ile ten koń padł to tylko z wyłącznej winy Pana klienta, bo skoro jak podaje zaraz zauważył, że koń nie chciał dobrze jeść, oglądał się na boki i okazywał osmutnienie, ociężałość, to Pański klient winien był natychmiast z miejsca dać zbadać wspomnianego konia przez fachowego weterynarza, oraz poddać go zarazem fachowemu lekarsko-weterynaryjnemu leczeniu, a zarazem Pański klient winien był natychmiast zawiadomić o spostrzeżonej chorobie mojego klienta, a skoro tego nie uczynił musi sam ponieść szkodę i mój klient jest zwolniony od odpowiedzialności za ewikcję[1], zwłaszcza że ani mój klient wcale nie gwarantował za zupełne zdrowie konia a Pański klient także nie pytał się czy koń jest zdrów. O ile koń padł to także wyłącznie dlatego, że Pański klient, jak na to mamy dowody, pędził wspomnianego konia po kilkadziesiąt kilometrów po różnych jarmarkach i podczas tego nabawił go choroby, z której nie leczył go należycie itd. Wreszcie zaznaczam, że o ile Pański klient nie nadeśle mojemu klientowi do dni trzech kwoty 50 zł, to będę zmuszony wystąpić przeciwko Pańskiemu klientowi z odpowiednim aktem oskarżenia przed Sądem Grodzkim w Radomyślu Wielkim, gdzie Pański klient w dniu 22 marca br. Na targowicy wobec więcej ludzi bez żadnego powodu obraził mojego klienta słowem: „niech cię ślak trafi”. Z koleżeńskiem poważaniem.”

reklama


I zapewne obaj panowie adwokaci, Adolf Weinberg i Wojciech Weryński uczyniliby sobie wprawdzie skromne, ale stałe źródło dochodu z tej sprawy na długie lata, ale Licht i Kieljan też poszli po rozum do głowy i po pozbieraniu myśli doszli do ugody. Na jakich warunkach – tego nie wiem.

------------------------------------------------------------
[1] Ewikcja to wady prawne przedmiotu sprzedaży.

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama