Mieszkańcy chętnie odpowiedzieli na apel - zaufali, że ich dary pomogą dzieciom. Niestety, szybko okazało się, że nikt po worki nie przyjechał.
„Nie ma co wierzyć w taką pomoc, to była ściema”
- mówi jeden z mieszkańców, który wystawił kilka worków z ubraniami.
Sytuacja budzi tym większe wątpliwości, że w dniu zbiórki nie działał podany na ulotkach numer telefonu, po drugiej stronie odpowiadał tylko komunikat "nie ma takiego numeru". Również kontakt telefoniczny ze strony internetowej fundacji okazał się niemożliwy. Zamiast oczekiwanego odbioru darów, pod blokami pojawił się bałagan. Worki zostały porozrywane, a część ubrań rozrzucona.
Wielu mielczan czuje się oszukanych i apeluje o ostrożność przy podobnych akcjach.
Sprawa pokazuje, jak łatwo można nadużyć zaufania ludzi dobrej woli. Dlatego eksperci radzą, aby przed przekazaniem darów zawsze sprawdzać wiarygodność organizatora, najlepiej poprzez oficjalne strony internetowe, lokalne instytucje pomocowe lub znane fundacje.
Komentarze (0)