W ciągu ostatniego miesiąca niemal co kilka dni informowaliśmy o kolejnym rekordzie dziennej liczby zakażeń koronawirusem. I to zarówno w Polsce, w województwie podkarpackim i powiecie mieleckim. Ostatnie dwa dni w tym powiecie to rekordowe 100 zakażonych wczoraj i tak się składa, że również 100 dzisiaj.
CZYTAJ TAKŻE: Dziwna sytuacja w woj. podkarpackim. Więcej zakażeń niż wykonanych testów
Pierwszy przypadek koronawirusa odnotowaliśmy w Polsce 4 marca. Po 2015 dniach czyli siedmiu miesiącach ( 4 października) doszliśmy do 100 000 zakażonych. Na pojawienie się kolejnych 100 000 zakażonych wystarczyło tylko 17 dni (21 października). A na trzecie 100 000 tys. już tylko 8 dni (29 października). Licznik wszystkich zakażonych do tej pory to na dziś 340 205 osób.
Epidemia koronawirusa szerzy się w zastraszająco szybkim tempie. I to niestety nie koniec. Jak wypowiedział się na łamach portalu Onet dr Jakub Zieliński, który wraz z Zespołem Modelowania Epidemiologicznego ICM na Uniwersytecie Warszawskim zajmuje się prognozowaniem dalszego rozwoju sytuacji do marca przyszłego roku koronawirusem zakazi się nawet połowa populacji w Polsce. Najprawdopodobniej szczytowy moment epidemii osiągniemy w listopadzie lub grudniu, po czym zacznie się powolny spadek.
- Według naszych obliczeń, faktyczna liczba dziennych zakażeń może być niedoszacowana nawet dziewięciokrotnie – stwierdził dr Jakub Zieliński w Onecie - Szacujemy to na podstawie analizy liczby zgonów, osób hospitalizowanych oraz wymagających podłączenia pod respirator. Biorąc to wszystko pod uwagę, obliczenia sugerują, że faktyczna liczba zakażonych to nawet 100 tys. dziennie.
Jak niemal jednym głosem mówią wszyscy eksperci, a co potwierdza również minister zdrowia Adam Niedzielski najbliższe kilka dni mogą okazać się decydujące dla Polski. Albo restrykcje zaczną działać i wtedy ponownie uda się spłaszczyć wzrost epidemii, albo sytuacja wymknie się spod kontroli.
CZYTAJ TAKŻE: Mieleckie firmy ukrywają zakażenia wśród pracowników. System nakładania kwarantanny przestaje działać
Co to będzie oznaczać w praktyce?
- Oznacza to, że wykładniczy wzrost epidemii będzie najpierw x 2, potem x 4. W grudniu możemy mieć więcej chorych niż było od wiosny do listopada razem wziętych. Jednego dnia będzie więcej zgonów niż w lecie przez cały miesiąc. Nagle okaże się, że w ciągu dnia trzeba przyjąć do szpitala tyle osób, ile wcześniej przyjmowano przez miesiąc - opowiadał dr Zieliński.
Żaden system opieki zdrowotnej nie wytrzyma takiego obciążenia.
- Światła nagle nie zgasną. Po prostu wyczerpią się wolne miejsca w szpitalach, karetki przestaną na czas zabierać chorych, którzy będą umierać we własnych domach. Najbliższe trzy miesiące to będzie prawdziwe piekło – przewiduje dr Jakub Zieliński.