Aleksandra Światowiec to artystka, której twórczość zachwyca swoją wrażliwością, głębią i unikalnym stylem. Absolwentka architektury, a jednocześnie pasjonatka malarstwa, w swoich pracach łączy harmonię proporcji i przestrzeni z emocjami i symboliką. W rozmowie zdradza, jak dzieciństwo pełne kolorów i inspiracji wpłynęło na jej ścieżkę artystyczną, jak wykształcenie architektoniczne przenika się z jej malarską wizją, a także dlaczego japoński karp koi stał się symbolem jej najnowszej wystawy "Ulotne". Poznajmy bliżej artystkę, która mimo światowych inspiracji, z dumą wraca do rodzinnego Mielca, by dzielić się swoją sztuką.
Jakie były Pani pierwsze kroki w świecie sztuki? Czy pamięta Pani moment, który zadecydował o wyborze tej ścieżki życiowej?
Od najmłodszych lat miałam przestrzeń i wolność, aby rozwijać swoją wrażliwość. Moje dzieciństwo wypełniały kolory, pomysły i nieustanna fascynacja różnorodnością i złożonością świata. Na przestrzeni tych lat ćwiczyłam swoją wrażliwość oraz kreatywne uzewnętrznianie i stawało się to formą dialogu, sposobem na wyrażanie emocji. Gdy byłam w liceum, coraz bardziej zagłębiałam się w świat sztuki i jej historii. To odkrywanie idei, technik i sposobów przekazu w dziełach dawnych mistrzów mnie zafascynowało. Zrozumiałam również, że malarstwo jest procesem – ciągłą podróżą, podczas której uczymy się nowych rzeczy o sobie i o świecie. Dlatego, nie było jakiegoś kluczowego momentu, w którym zrozumiałam, że sztuka to coś więcej niż pasja. Po prostu rozwijanie swojej wrażliwości uważam za moją drogę życiową.
W jaki sposób Pani wykształcenie architektoniczne wpływa na Pani twórczość malarską? Czy dostrzega Pani przenikanie się tych dwóch dziedzin w swoich pracach?
Architektura nauczyła mnie patrzeć na świat przez pryzmat proporcji i przestrzeni. Czasami zapominamy, jak ogromne znaczenie mają podstawowe elementy kształtujące nasze otoczenie. Proporcje, które mogą wydawać się błahostką, wpływają na to, jak odczuwamy przestrzeń, jak się w niej poruszamy i jak ona oddziałuje na nasze życie. Witruwiusz powiedział kiedyś, że potęga tkwi w użyteczności, pięknie i trwałości. Natomiast ja, poprzez sztukę, staram się również oddać hołd prawom natury i istocie ulotności. W malarstwie łączę analityczne podejście architektki z wrażliwością, którą ciągle zgłębiam.
Wystawa "Ulotne" nawiązuje do symboliki japońskiego karpia koi. Co skłoniło Panią do wyboru tego motywu i jakie znaczenie ma on w kontekście prezentowanych prac?
Podczas twórczych poszukiwań natknęłam się na wiele symboli i historii, które ze mną rezonowały. Jednak to kultura Dalekiego Wschodu, gdzie koi jest nieodłącznym elementem tożsamości, zainspirowała mnie najbardziej. Zgłębiałam genezę i filozofię stojącą za tym symbolem – legendę o koi i wodospadzie smoka oraz znaczenie wytrwałości i przemiany. Co mnie uderzyło, to uniwersalność tego przekazu. Pomimo różnic kulturowych koi – jako symbol siły i determinacji – ma zdolność przemawiać do każdego.
Pani twórczość charakteryzuje się unikalnym strukturalno-łuskowym stylem, pełnym detali i emocji. Jak wypracowała Pani ten charakterystyczny styl i jakie techniki są dla Pani kluczowe w jego realizacji?
Wypracowanie mojego łuskowego stylu było długim procesem. Wymagało wielu prób, eksperymentów i, nie ukrywajmy, również niepowodzeń. Jednak to pozwoliło mi właśnie doskonalić ten styl i uczynić go unikalnym. Podczas tworzenia używam masy plastycznej, szpachelek oraz różnych mediów – farb akrylowych, pigmentów sypkich, sprayów. Te techniki pozwalają mi budować warstwy, które reagują na światło i nadają obrazom wielowymiarowość. Moje prace to wynik nie tylko techniki, ale również emocji, które staram się przelać na płótno.
Jakie są Pani plany na przyszłość w kontekście dalszej kariery artystycznej? Czy planuje Pani kolejne wystawy lub projekty, którymi mogłaby się Pani podzielić z nami?
W najbliższej przyszłości planuję wystawiać swoje prace na targach i wystawach w Polsce oraz za granicą. Chciałabym, aby moje dzieła mogły dotrzeć do szerokiego grona odbiorców, zarówno tych w galeriach, jak i online. Najnowsze prace oraz postępy w mojej twórczości można śledzić na mojej stronie internetowej www.aleksandraswiatowiec.art , oraz na Instagramie @aleksandraswiatowiec.art.
Jakie znaczenie ma dla Pani możliwość prezentacji swoich prac w rodzinnym Mielcu? Czy lokalna społeczność miała wpływ na Pani rozwój artystyczny?
Możliwość prezentacji swoich prac w Mielcu jest dla mnie bardzo ważna. Dorastałam tutaj, a wyniesione z II LO im. Mikołaja Kopernika oraz Związku Harcerstwa Polskiego wartości i inspiracje miały ogromny wpływ na mój rozwój artystyczny. To nasze otoczenie kształtuje nas jako ludzi, a ja jestem niezwykle wdzięczna za możliwość rozwoju w mieście, które pozwoliło mi eksplorować moje pasje i umiejętności.
Czy mogłaby Pani podzielić się radą dla młodych artystów, którzy dopiero rozpoczynają swoją przygodę ze sztuką? Jakie wskazówki mogłaby Pani im przekazać na podstawie własnych doświadczeń?
Na początku najważniejsze jest zagłębienie się w historię sztuki oraz doskonalenie warsztatu malarskiego. Świadomość złożoności historii i związanej z tym zmienności formy przekazu otwiera drzwi do dalszego procesu pełnego kreatywności i rozwoju. Radziłabym wszystkim eksplorującym, aby byli wytrwali i otwarci na nowe doświadczenia. Sztuka to ciągły proces – będą porażki, ale każda z nich jest szansą na naukę. Otaczajcie się inspiracją, eksperymentujcie i twórzcie z potrzeby serca. Warto wierzyć w siebie i swoją wizję, bo to ona nadaje sztuce znaczenie.
Zdjęcia pochodzą z archiwum prywatnego Aleksandry Światowiec.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.