Każdego tygodnia mieleccy policjanci z wydziału ruchu drogowego patrolują ulice całego powiatu i kontrolują zachowania pieszych oraz kierowców pod jednym kątem - bezpieczeństwa tych, którzy przemierzają drogi i chodniki na piechotę.
- Nasza akcja przynosi ogromne rezultaty - zapewnia Urszula Chmura, rzecznik prasowy mieleckiej policji. - Potwierdzają to statystyki. Wypadków, w których ofiarami są piesi, w naszym powiecie jest coraz mniej.
Nie znaczy to jednak, że od czasu do czasu nie trafi się ktoś przebiegający przez jezdnię z godzinach ogromnego ruchu albo jadący motorowerem desperat skracający sobie drogę przez chodnik. Tłumaczenia są zwykle bardzo podobne. - Na ogół ci, którzy łamią przepisy, przechodząc przez jezdnię w niedozwolonych miejscach, mają podobne wymówki - opowiada starszy sierżant Bernadeta Krawczyk, policjantka z mieleckiej drogówki. - Słyszymy, że albo przechodzień taki śpieszy się do szpitala, bo sam się źle czuje, albo ma kogoś chorego i to właśnie do niego biegnie. Nic oryginalnego. Sztampa powtarzająca się od lat.
Sierżant Jakub Krempa przyznaje, że takich tłumaczeń wysłuchał też już wiele podczas swojej służby, ale też nie jest za tym, by wszystkim wystawić mandaty. Po zatrzymaniu 80-latki, która przechodziła przez ulicę Wolności nie na przejściu, był wyjątkowo wyrozumiały. Piesza miała 80 lat, a dodatkowo narzekała na chore nogi. I jak tu wystawić mandat? Pouczenie w zupełności wystarczyło. - Każdy kiedyś będzie w takim wieku i nie wiadomo, w jakiej będziemy wtedy kondycji - tłumaczy swoje dobre serce sierżant Krempa. - Każdy z nas od czasu do czasu popełnia wykroczenia - wtóruje mu st. sierżant Krawczyk i zaznacza: - Jesteśmy tylko ludźmi.