W mediach społecznościowych zawrzało. Pod apelem „MIELEC TRACI SWÓJ UNIKAT — RATUJMY KLUB AKWARYSTYCZNY AKWAMANIA!”, mieszkańcy miasta mobilizują się, by nie dopuścić do zamknięcia jednej z najbardziej niezwykłych placówek edukacyjno-przyrodniczych w regionie. Klub Akwaryczny Akwamania, który od 1984 roku działa z pasją i sercem, znalazł się w trudnej sytuacji finansowej. Powód? Nowe zasady najmu lokalu miejskiego.
Miejsce z duszą
Za działalność klubu od dekad odpowiada pan Dariusz, miłośnik przyrody, który tworzył przestrzeń dla dzieci, młodzieży i dorosłych – wszystkich, którzy chcą zrozumieć i pokochać świat zwierząt. W piwnicznych pomieszczeniach przy ul. Biernackiego mieści się kilkadziesiąt akwariów z egzotycznymi rybami, kącik z żółwiami, terraria z gadami, a także klatki z ptakami i gryzoniami.
Nowe zasady – nie do uniesienia?
W lutym 2025 roku Gmina Miejska Mielec zmieniła formę umowy z dotychczasowego bezpłatnego użyczenia na umowę najmu. Oznacza to, że klub musi teraz płacić czynsz w wysokości 2 zł netto za m², czyli 106,80 zł netto (131,36 zł brutto) miesięcznie, za lokal o powierzchni 53,4 m². Dodatkowo klub musi pokrywać rachunki za prąd, wodę, a także koszty ogrzewania, rozliczane proporcjonalnie do powierzchni.Stawka czynszu – jak podkreśla Urząd Miasta – ma charakter preferencyjny.
Ratusz tłumaczy, że w obecnej sytuacji finansowej utrzymywanie darmowego użyczenia byłoby nieuzasadnione, zwłaszcza wobec innych organizacji społecznych, które regulują czynsze.
Wskazana stawka ma charakter preferencyjny i została ustalona z myślą o wsparciu działalności stowarzyszeń i organizacji społecznych, zwłaszcza w kontekście rosnących kosztów utrzymania. W obecnych realiach ekonomicznych dalsze utrzymywanie umowy użyczenia byłoby nieuzasadnione, zwłaszcza wobec innych organizacji społecznych, które regulują należności czynszowe.
Sprawa wywołuje ogromne poruszenie. Mieszkańcy Mielca, ale i okolicznych miast – Rzeszowa czy Tarnobrzega – licznie komentują i udostępniają apel o ratunek dla Akwamanii. W komentarzach nie brakuje emocji:
Pamietam jak byłam dzieckiem i byłam zachwycona tym miejscem. To było by straszne jak by przestało istnieć. Trzeba jakoś pomóc.
Miasto powinno dbać o takie miejsca, o ludzi którzy się tym zajmują. To jest piękna inicjatywa.
Sytuacja Akwamanii to przykład, w którym przepisy i kwestie finansowe spotykają się z pasją oraz społeczną misją. Być może kluczem do rozwiązania problemu jest spokojna rozmowa i wzajemne zrozumienie. Bo choć kwota 130 zł miesięcznie nie wydaje się wysoka, dla organizacji utrzymującej zwierzęta wyłącznie dzięki datkom, może stanowić realne wyzwanie.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.