reklama

Wystarczy jeden krok! - świąteczna rozmowa z ks. Kamilem Kopytem

Opublikowano:
Autor:

Wystarczy jeden krok! - świąteczna rozmowa z ks. Kamilem Kopytem - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościPrzed nami święta Bożego Narodzenia. Jak odnaleźć istotę świąt w tym zabieganiu. Doradza ksiądz Kamil Kopyt z parafii św. Mateusza w Mielcu. Rozmawia Szymon Burek.

Jesteśmy w połowie adwentu. Wielu z nas już zapomniało, czym jest adwent i jakie jest jego znaczenie. Naszą rozmowę zacznijmy właśnie od adwentu, który wg nauki Kościoła powinien przygotować nas na radosne świętowanie. Współcześnie święta w sklepach zaczynają się już w listopadzie, dzień po uroczystości Wszystkich Świętych.

To prawda, zakupy przedświąteczne są już obecne w listopadzie i bardzo związane z przygotowywaniem się do świąt. Wszędzie są już dekoracje świąteczne, mają one nam rzekomo pomóc lepiej  przeżyć ten czas, skupić się i zaangażować zmysły i wyobraźnię. Podobnie jest ze świętami. Każdy w domu ma szopkę, choinkę. Te dekoracje są po to, żeby wprowadzić siebie w radość wspólnego przeżywania. To wszystko jest dobre do momentu, jeśli nie zaczyna nam przysłaniać rzeczy najważniejszej, czyli adwentu – duchowego czasu oczekiwania na święta. Adwent to czasu wyciszenia, skupienia, tajemnicy. To czas osobistej refleksji nad sobą. Adwent to również czas, w którym powinniśmy przystąpić do spowiedzi. Przypomnę, że adwent trwa całe cztery tygodnie, a spowiedź jest naturalnym podsumowaniem tego czasu. Czy tradycja adwentu umarła? Wydaje mi się, że nie. Widać to po dzieciach, które w naszym mieście chętnie uczestniczą w nabożeństwach adwentowych. Na takich mszach roratnich codziennie przygotowujemy specjalne kazania dialogowane i widać, jak dzieci uważnie ich słuchają, bo bardzo często pamiętają treść kazań z całego tygodnia. Spotykam też rodziców, parafian, którzy dbają o to, żeby w gronie rodzinnym uczestniczyć w roratach. We wszystkich parafiach są roraty i bardzo polecam uczestnictwo w tych mszach. U nas w bazylice msze roratnie odbywają się rano i wieczorem.

 

Dużo już ksiądz o tym powiedział, ale przypomnijmy, jaka jest istota adwentu?

Właśnie, żeby dobrze się przygotować do jakiegoś wydarzenia w naszym życiu, czy żeby nie przespać tego, co jest istotne – to potrzebne jest skupienie i wyciszenie. Właśnie po to jest adwent. W ostatnią niedzielę przeżywaliśmy niedzielę Gaudete, czyli "radujcie się" – bo już niedługo narodzi się Zbawiciel. Tutaj chodzi przede wszystkim o to, że chcemy sobie uświadomić, że Jezus Chrystus przyjdzie ponownie na świat. Nie mamy się tego bać. Więc właśnie adwent jest czasem przygotowania serca. Jeśli uda się nam to uświadomić i przygotujemy się duchowo na święta, to sam czas świąt będzie właśnie radosny. Wszyscy bardzo dobrze znamy takie przysłowie polskie: "święta, święta i po świętach". Bardzo często jest tak, że wkładamy ogromną pracę w przygotowanie się do świat. Robimy duże zakupy, a potem, kiedy już te święta trwają, to siedzimy przy tych świątecznych stolach i rozkładamy ręce, bo nie wiemy co dalej, a właśnie to powinien być ten czas radości. Czasem wydaje mi się, że lepiej jest już nie dopracować tego świątecznego sprzątania, a bardziej usiąść przy stole z dziećmi i wspólnie malować banki, piec pierniki – jednym słowem poświecić sobie nawzajem czas. Pamiętajmy, że te święta to czas rodzinny. Kiedy przychodzi czas świąt, wykorzystajmy go maksymalnie dla odnowienia więzi rodzinnych. Nie uciekajmy od siebie. Czasami jest nam trudno spojrzeć sobie w oczy, a co dopiero połamać się opłatkiem. Dlatego właśnie Wigilia powinna być tym niezwykłym czasem, kiedy wszyscy spotykamy się razem.

 

Co takiego niezwykłego jest w symbolice mszy roratniej?

Tegoroczny adwent ma swoje duszpasterskie hasło "I z Duchem Twoim". Kapłan podczas mszy roratnich mówi o darach Ducha Świętego. To są dary, które powinny być obecne w naszym życiu.

 

Czy w świętach Bożego Narodzenia kładzie się nacisk na to, że jest to czas nawrócenia?

Tak naprawdę w ciągu roku liturgicznego mamy takie dwa okresy, gdzie kładziemy nacisk na nawrócenie. Pierwszy to oczywiście adwent, a drugi Wielki Post. Jak już wcześniej zaznaczyłem, adwent to czas refleksji i oczekiwania. Ten czas naturalnie łączy się z nowym rokiem. Ten nowy rok to zawsze czas nowych postanowień. Tak więc naturalnie ten czas to także możliwość nawrócenia. Dlatego decyzja należy do nas, w jaki sposób go wykorzystamy. Czy tylko zajmiemy się zakupami i dekoracjami, czy też będzie to taka refleksja nad swoim życiem i możliwość nawrócenia. Ja polecam sobie zrobić także podsumowanie całego roku. Popatrzmy wstecz i przemyślmy, co się w tym roku udało, a co jednak nie wyszło. To jest świetna okazja do rozliczenia wszystkich postanowień świeckich i duchowych. Czas Bożego Narodzenia w naturze łączy się ze zjawiskiem dłuższego dnia i krótszej nocy. To jest analogia do tego, że Chrystus jest jak wschodzące słonce, czyli tym, kto przynosi radość.

 

Symbolika światła i ciemności obecna jest w liturgii tego czasu.

Tak, przecież mamy lampiony, które przynoszą ludzie do świątyń. Msze roratnie odprawiane są w ciemności, aż do momentu śpiewu hymnu "Chwała na wysokości". Podobnie jest na pasterce.

 

Przed nami święta, które pełne są symboli. To są święta przepełnione treścią. Jak się odnaleźć w tej symbolice?

Ja widzę tutaj wielkie zadanie przed dziadkami, rodzicami. Chodzi o to, żeby rodziny z pokolenia na pokolenie przekazywały sobie tę wiedzę. Nic tak nie działa i nie pomaga młodemu pokoleniu w przyjęciu wiary, jak właśnie świadectwo pokoleń. Zachęcam do katechizowania w gronie rodzinnym. Pamiętam jeszcze z czasów seminarium, jak kiedyś szedłem już w sutannie ulicą Wałową, a przede mną ojciec z synem. Chłopczyk zapytał ojca, wskazując na mnie, kto to jest i słyszałem, jak ojciec mówił, że to pan, który uczy się na księdza i pięknie wyjaśnił mu, czym jest sutanna. To jest genialne i tego nic nie zastąpi. Podobnie powinno być podczas świąt. To rodzice i dziadkowie powinni opowiadać dzieciom, dlaczego przygotowujemy dodatkowe miejsce przy stole wigilijnym itp. Taka wiedza pozostanie dzieciom już na całe życie, dlatego nie zapominajmy o tym.

 

Święta Bożego Narodzenia to też czas, w którym ogromny nacisk kładzie się właśnie na rodzinę.

Oczywiście wszystkie przygotowania ze strony materialnej są ważne. Jednak ważniejsze jest to, żeby w tych wszystkich przygotowaniach nie zapominać o tym, żeby jak najwięcej rzeczy robić wspólnie. Chodzi mi tutaj o budowanie więzi rodzinnych. Nie chciałbym, żeby doszło do sytuacji, że w tych perfekcyjnych przygotowaniach zabrakło dzieci albo żeby zostały one pominięte. Istotę świąt można odnaleźć właśnie we wspólnocie rodzinnej.

 

Czasem niektórzy mówią, że święta dzieją się tylko w świątyni. Nie w domu, nie u znajomych, których odwiedzamy.

Oczywiście, to też bardzo ważne, żeby zrozumieć, że faktycznie święta to nie tylko uczestnictwo w nabożeństwach. Bardzo ważne jest uczestniczenie we mszy świętej, przyjęcie sakramentów i słuchanie Słowa Bożego. Jednak ta sfera powinna przełożyć się na to, jacy jesteśmy w życiu codziennym. Powinna przełożyć się na nasze spotkania w gronie rodziny i znajomych. Zachęcam chociażby do wspólnotowego śpiewania kolęd. To łączy nas we wspólnotę ludzi wierzących. Śpiewając kolędę, mówimy o tajemnicy przyjścia Chrystusa. Rozmawiajmy także o tym, co słyszeliśmy w kościele. W taki sposób wzajemnie się nawracamy i ubogacamy. Wracając do kolęd, to faktycznie czasem nie zdajemy sobie sprawy, jak głęboką treść one posiadają.

 

Od kilku lat przy bazylice przez jeden dzień można podziwiać tzw. żywą szopkę. To piękna tradycja, którą w kościele zapoczątkowali franciszkanie. Jak taką tradycję udało się wprowadzić do mieleckiej bazyliki?

Pomysł pojawił się wśród młodych ludzi, którzy działają przy naszej bazylice. Faktycznie z tego co obserwujemy, to zainteresowanie żywą szopką wzrasta z roku na rok. Dla dzieci jest to ogromne przeżycie. Namacalne, prawdziwe, autentyczne przeżycie. Organizacja żywej szopki wcale nie jest taka prosta i angażuje bardzo wiele osób. Bardzo podziwiam ludzi zaangażowanych w to, bo często w momencie, kiedy wszyscy odpoczywają w Boże Narodzenie, oni zajmują się przygotowaniem szopki. Wszystkich, którzy są zaangażowani w tę akcję, łączy ten duch bożonarodzeniowy, żeby robić coś dobrego dla innych.

 

Zaraz po świętach wszystkie mieleckie parafie organizują tzw. wizytę świąteczną. Kapłani odwiedzają swoich parafiami. Jaki jest tego sens i jak z księdza doświadczenia to wygląda, chociażby tutaj, w Mielcu?

Bardzo ważna informacja jest taka, że wizyta duszpasterska jest tylko dla tych osób, które chcą przyjąć księdza. Nie jest ona obowiązkowa. Została wprowadzona przez Sobór Trydencki, aby kapłani zobaczyli, gdzie i jak mieszkają ich parafianie. Podczas takich wizyt kapłani chcą poznać problemy osób, które odwiedzają. Czasem to jest idealny czas, żeby dowiedzieć się o tym, że ktoś potrzebuje pomocy. My te wszystkie informacje zbieramy i bardzo często reagujemy, np. przez parafialny Caritas. Dla mnie zawsze to są bardzo ważne spotkania. Czasem, kiedy mam jakiegoś ucznia, który sprawia problemy, to dopiero, kiedy osobiście poznaję jego środowisko rodzinne, lepiej jest mi go zrozumieć i pomóc. Jest to dla mnie bardzo ważna informacja. Tutaj w Mielcu bardzo miło wspominam kolędę. Nasi parafianie są bardzo życzliwi. Dla mnie wizyta duszpasterska to zawsze czas ubogacenia się. Wiem, jak wiele rodzin przez cały dzień przygotowuje się właśnie do wizyty księdza. To bardzo budujące. Kiedy jeszcze nie byłem księdzem, to sam też bardzo pozytywnie wspominam te spotkania. Tak naprawdę wiele zależy od naszego nastawienia. Wykorzystujmy czas wizyty duszpasterskiej na to, żeby zapytać o to, co nas nurtuje. Czasem ktoś nie wie do końca, jak to jest z tym postem piątkowym albo z niedzielną mszą świętą. Warto zapytać księdza i otrzymać pewną odpowiedź.

 

Podsumowując, jak dobrze i owocnie spędzić święta?

Często słyszę, że ktoś nie chodzi do kościoła, bo on tego nie czuje, on tego nie przeżywa. Chcę podkreślić, że przysłowiowe siedzenie w domu niczego nie zmieni. Bóg mocno szanuje naszą wolną wolę. Pierwszy, ale i ostatni krok należy do nas. Jeśli my go zrobimy, to Bóg już zajmie się resztą. On da nam łaskę i postawi przed nami ludzi, którzy pomogą nam zrozumieć i pogłębić wiarę. Tylko wszystko zależy od nas i tego, czy zrobimy pierwszy krok. Bardzo często pomiędzy ludźmi, ale także pomiędzy człowiekiem a Bogiem, rodzą się i narastają różne konflikty. Często trudno jest podać rękę i przeprosić za to, co się wydarzyło. Święta Bożego Narodzenia, ale także Święta Wielkanocne, to niezwykły czas, kiedy te nasze spory są zamrażane. Właśnie w tym świątecznym czasie mamy łaskę od Boga do tego, żeby diametralnie zmienić swoje postępowanie. Bo jeśli nie teraz, to kiedy?

Pamiętajmy, że czasami przypadkowe wejście do kościoła może więcej zmienić, niż nam by się wydawało. Bóg da nam wszystko, ale krok w jego stronę musimy zrobić my. Myślę, że mimo tego przedświątecznego zabiegania, jeśli nasz krok skierujemy w stronę kościoła, to możemy tylko zyskać.

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE