Pewnego dnia zadzwoniła do naszej redakcji oburzona mielczanka z informacją, że budki dla kotów, które znajdowały się w pobliżu starego cmentarza parafialnego w Mielcu, nagle zniknęły. Domki dla kotów były własnością dokarmiających zwierzęta osób, które nie wystąpiły o pozwolenie do właściciela terenu o ich umieszczenie. Teren należy do urzędu miejskiego, dlatego też instytucja ta za pośrednictwem straży miejskiej pewnego dnia zabrała stamtąd budki. Tymczasem, jak się dowiadujemy, budki te nie tylko służyły kotom jako "stołówka". To były ich domki, które umożliwiły im przetrwać zimę. Budki były drewniane, ocieplane styropianem, więc zwierzęta pod czujnym okiem dokarmiających ich w zimie osób przetrwały ten niełatwy dla nich okres. Gdy więc kocie domy nagle zniknęły, zdezorientowane koty nie miały się gdzie podziać. Oburzone kobiety, chcąc, aby budki powróciły na swoje miejsce, postanowiły działać. Umówiły się na spotkanie z zastępcą prezydenta miasta, Tadeuszem Siemkiem. Na spotkanie została zaproszona także nasza redakcja. - Dlaczego budki zostały usunięte z tego miejsca ? - pyta jedna z kobiet. - Otrzymywaliśmy informację, że koty te pojawiają się na cmentarzu i zanieczyszczają grobowce, poza tym budki te na terenie miasta bez naszej zgody znajdować się nie powinny – odpowiada Siemek. - Pojawia się pytanie: Czy okolice cmentarza faktycznie są odpowiednim dla nich miejscem?
- Koty były tam od zawsze – przekonuje jedna z obrończyń zwierząt. Komu więc one nagle przeszkadzają? - To bzdura, że zwierzęta załatwiają się na grobowcach, robią to przecież do piasku – dodaje mielczanka. - Ludzie karmiąc koty, przyzwyczajają je do pewnych miejsc, do których zwierzęta te potem coraz liczniej przychodzą, a to powoduje problem – mówi Siemek.
Jak informuje zastępca prezydenta, miasto ma pieniądze na pomoc dla kotów, wystarczy, że znajdą się opiekunowie społeczni, którzy zdecydowaliby się tymi zwierzętami zajmować. Panie, które do nas dzwoniły, zadeklarowały już taką chęć. W czym więc problem? Wydaje się, że z ustaleniem konkretów, czyli miejsca, gdzie koty mogłyby przebywać. Jak wiemy, prezydent Kozdęba obiecywał już kilkukrotnie, że miejsce specjalnie przeznaczone dla kotów będzie, jednak do tej pory go nie ma. Co natomiast z budkami koło cmentarza? Tam już pewnie nie wrócą, bo jest zbyt wiele osób, które tam kotów nie chcą. Gdzie w takim razie powinny się one znajdować? - Tego nie wiem, musicie, panie, ustalić same – mówi wiceprezydent. - Dobrym miejscem jest np. teren szpitala – proponuje. Tymczasem jedno takie miejsce nie załatwi problemu, bo kotów jest dużo. Najlepiej byłoby więc stworzyć ich więcej, co zresztą jest normą w innych miastach.
Kocich zwolenników jest sporo, przeciwników jednak też nie brakuje. Każde więc miejsce może budzić sprzeciw. Skoro jednak pieniądze z budżetu na ten cel są, a chętnych na kocich opiekunów - jak widać - też nie brakuje, to nie pozostaje nic innego, jak tym tematem w końcu się zająć. Może wy wiecie, gdzie kocie domki najlepiej ulokować? Czekamy na wasze propozycje.