To kolejna Pana wizyta w Mielcu, mieście, które nadal jest ośrodkiem lotniczym. Cieszy to Pana?
Bardzo mnie to cieszy. Jestem bardzo zadowolony z tego kierunku rozwoju. Wszystko to, co się dzieje w Mielcu, szczegółowo obserwuję. Otrzymuję dużo informacji na temat mieleckiego lotnictwa od moich kolegów. Te informacje publikuję m. in. na moim blogu. Korzystając z okazji, że jestem tutaj, pozdrawiam wszystkich mielczan i wszystkich kolegów. Szczególnie pozdrawiam pilotów i mechaników, z którymi pracowałem od początku lat 50. XX wieku.
Świętujemy 80 lat Centralnego Okręgu Przemysłowego. Mielec był ważnym miastem w tym projekcie.
Mielec był ważnym miastem. To właśnie tutaj zbudowano od podstaw cały przemysł lotniczy. Chciałbym oddać hołd rodzinie Działowskich, bo to od nich właściwie zaczęła się cała myśl lotnicza. W mojej książce "100 lat przygody z lotnictwem" napisałem, że w mózgu młodego Działowskiego pomysł tworzenia tu zakładów lotniczych zaczął się rodzić już w 1915 roku.
Pana książka znajduje się na półkach wielu osób. Ich marzenia o lataniu zaczynały się właśnie od niej.
Zdaję sobie sprawę z tego. Moja książka jest bardzo popularna nawet do chwili obecnej. Gdybym ją pisał jeszcze raz, na przykład teraz, to prawdopodobnie byłaby to inna opowieść.
Czy lotnictwo jest dla Pana wciąż najważniejszą dziedziną życia?
Cały czas jestem aktywny w środowisku lotniczym. Wszędzie, gdzie mnie zapraszają, staram się jak mogę pozytywnie opowiadać o Mielcu.
Który z samolotów produkowanych w Mielcu jest Panu najbliższy sercu?
Ukochany mój samolot to MIG-17 PF, który produkowany był na licencji sowieckiej. To samolot z urządzeniami radarowymi, na których pracowałem. W publikacjach mieleckich ten samolot nie występuje, a on został wyprodukowany w Mielcu w wielu egzemplarzach.