reklama

Tu nie oprzesz się Pokusie! [REPORTAŻ]

Opublikowano:
Autor:

Tu nie oprzesz się Pokusie! [REPORTAŻ] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNiedawno obchodziliśmy ten szczególny dzień w roku. Jedni go uwielbiają, inni - nienawidzą. Tłusty czwartek, to o nim mowa, dla wielu osób jest pretekstem, by machnąć ręką na kalorie i oddać się słodkiemu szaleństwu. A ci na diecie muszą przez cały dzień zastanawiać się, czy nie jest to aby dobra okazja, żeby znów zacząć od jutra...

A już całkiem na poważnie, jeden pączek nikomu nie zaszkodzi. Ważne jednak, żeby to był prawdziwy pączek z mąki i drożdży, a nie pełen konserwantów i ulepszaczy produkt "pączkopodobny". O tych prawdziwych wypiekach, nie tylko pączkowych, porozmawialiśmy z  Martą Rączką-Żurawską, która już od 19 lat w swojej "Pokusie" rozpieszcza podniebienia mielczan (i nie tylko) sernikami, szarlotkami, babeczkami, tortami i wieloma, wieloma innymi...

 

Naturalne składniki

 Pani Marta, właścicielka cukierni "Pokusa", już zakładając swój słodki biznes, wiedziała, że u niej będzie tak, jak u mamy czy babci - czyli zdrowo i naturalnie.

- Tak gotuję i piekę u mnie w domu i nie wyobrażam sobie, aby w mojej cukierni mogło być inaczej - tłumaczy pani Marta. - Staram się wybierać składniki jak najbardziej zbliżone do naturalnych. Niestety, w dzisiejszych czasach różnie z tym bywa. Niejednokrotnie zadziwiają mnie przedstawiciele handlowi, którzy przyjeżdżają, żeby zaoferować nam coraz to nowszy "wynalazek". Na początku byłam w szoku, że wszystko może być z proszku: babka z proszku, pączek z proszku, biszkopt z proszku, każda jedna rzecz może być z proszku. Czasami w największe nawet upały przewożą do zaprezentowania masy w samochodzie bez chłodni. A kiedy pytam, jak to możliwe, że nic się z nimi nie stało, to słyszę odpowiedź: "Dzięki specjalnym dodatkom niestraszna im żadna temperatura". Człowiek często nie jest świadomy tego, co je. Ja w swojej firmie nie dopuszczam do korzystania z tego typu "wynalazków" dzisiejszych czasów.  Staramy się jak najwięcej produktów przygotować sami, np. syropy potrzebne do produkcji ciast. Taka praktyka nie jest często spotykana, bo wiele cukierni stosuje płynne zamienniki o zapachu spirytusu czy innych mocniejszych trunków. Wszystko po to, aby przeciętny konsument nie zauważył, że coś jest nie tak, że coś jest "sztuczne". My, po tylu latach doświadczenia, mamy bardzo wyczulone nosy i kubki smakowe. Nie da się nas tak łatwo nabrać. Czasami już z wyglądu jestem w stanie ocenić, które biszkopty są naturalne, a które są z proszku.

 

Nowoczesne inwestycje

 Pani  Marta w tym trudnym, choć słodkim interesie pracuje już od blisko dwóch dekad. Co jest jej kluczem do sukcesu? To, że nie spoczęła na laurach, tylko wciąż się rozwija. I nie mówimy tu tylko o nowych urządzeniach. Ciągle udoskonala też stare i szuka świeżych smaków. Inspiracje znajduje... właściwie wszędzie.  Czy to w Internecie, czy zagranicznych magazynach o wypiekach, czy w codziennym życiu.  

- Biznes ten prowadzę już 19 lat - relacjonuje pani Marta. - Przez połowę tej drogi miałam wspólniczkę i bardzo dobrze nam się pracowało. Jednak w pewnym momencie nasze ścieżki się rozeszły. Każda z nas widziała różne drogi rozwoju i zdecydowałyśmy, że będziemy je realizować oddzielnie. Od 2014 r. prowadzę więc "Pokusę" sama. Inwestuję w rozwój firmy, we wrześniu otworzyliśmy nowy lokal na osiedlu Smoczka w Galerii Viva, z sezonowym ogródkiem skierowanym do rodzin z dziećmi. Cały czas staramy się wymyślać nowości, zaskakujące smaki, żeby nie spocząć na laurach i żeby klient nie czuł u nas monotonii.

 

 

Próba smaku

 - Często inspiracji dla nowych smaków szukamy w Internecie, magazynach, gdy zobaczymy zdjęcie, które wpadnie nam w oko i wtedy zaczynamy tworzyć przepis - mówi pani Marta. -  Inspiracją są również smaki, których gdzieś spróbujemy. Siadamy wówczas w biurze i zaczyna się burza mózgów. Wymyślamy, jakie kompozycje będą ze sobą współgrać i jak to zrobić, aby finalnie ciasto wyglądało apetycznie. Wówczas rozpoczynamy próby, pieczenie, ilość składników... Pierwsza próba zawsze kończy się fiaskiem i dopiero za którymś razem jesteśmy usatysfakcjonowane. Kolejny etap to ocena klientów, bo to im ciasto ma smakować. Gotową nowość eksponujemy za szybą i obserwujemy reakcję kupujących, czy wracają po ciasto, czy pytają się o nie, czy wypowiadają się pozytywnie.

Każdy człowiek ma jednak inny gust. Czy każdy nowo powstały smak musi smakować właścicielce "Pokusy"?

- Zdecydowanie nie - przyznaje pani Marta. -  Za nowymi smakami stoję głównie ja i moja menadżerka, a my akurat mamy zupełnie odmienne smaki. Ja uwielbiam bakalie, mak, czekoladę - ona nie za bardzo, ale doskonale wie, co może smakować klientom. Moje ulubione ciasta się nie sprzedają dobrze. Uwielbiam pleśniaka - są to same bakalie połączone np. tartymi jabłkami, powidłem śliwkowym... Dla mnie to jest pyszne, tylko że, muszę przyznać, nie wygląda ładnie. A klient kupuje przede wszystkim oczami. Więc wygląd i smak muszą ze sobą współgrać.

 

Kuchnia dla małych gospodyń

 Wchodząc do kawiarni pani Marty, można poczuć się bardzo swobodnie. Miękkie kanapy, poduchy, kącik zabaw dla dzieci, z miniaturowym kredensikiem, stolikiem, krzesełkami - doskonała dla małych pań domu. - Bardzo mi zależy, aby goście mogli w miłej atmosferze spotkać się ze znajomymi, z przyjaciółką i przy słodkim ciachu przegadać bieżące problemy – mówi właścicielka. - Chcemy, by nasze kawiarnie były wyjątkowo przyjazne dla  kobiet z dziećmi. Dbamy, aby mamy wraz ze swoimi pociechami mogły nas odwiedzić i przez chwilę odpocząć. Cukiernia to dobre miejsce dla dzieci, bo nawet ci najmłodsi klienci mogą coś zjeść czy napić się kakao bądź gorącej czekolady.

 

 

 

Jedzenie na mieście

 Czasy się zmieniają i coraz częściej panuje teraz taki trend, nie tylko w cukiernictwie, że ludzie stołują się na mieście. Jesteśmy coraz bardziej zapracowani, zabiegani i szkoda nam spędzać czas w kuchni. A jeśli chodzi o wypieki, to rzadko komu chce się piec całą blachę, no chyba że ma liczną rodzinę i upiecze coś na weekend. Inaczej najczęściej się marnuje.

- Do naszej kawiarni przychodzą starsze osoby po raptem kilka kawałków świeżego smakołyku - opowiada pani Marta.  -  Mamy też grupę stałych bywalców z Uniwersytetu Trzeciego Wieku. Łączą sobie u nas stoły, zamawiają babeczkę, ciasto i popijają ciepłą herbatą czy kawą. To są bardzo miłe spotkania, zarówno dla nich samych, jak i dla nas. Dobrze jest widzieć, że seniorzy są aktywni, że w miarę swoich możliwości utrzymują relacje przyjacielskie, koleżeńskie, nie siedzą zamknięci w domach, tylko czerpią z życia ile mogą. Bo przecież starość też jest piękna! Życzę sobie, byśmy i my dożyli tego wieku co oni, z taką radością życia.

 

 

Pokusa na Szlaku

 "Pokusa" to jednak nie tylko miejsce, gdzie można ucieszyć podniebienie. To również promocja zdrowej żywności, radości życia i tradycyjnych wartości.

- Bardzo często bierzemy udział w różnych konkursach czy plebiscytach - opowiada pani Marta. - Niedawno kolejny raz byliśmy uczestnikami programu "Smaczne, bo podkarpackie". Program ten zrzesza producentów zdrowej, naturalnej żywności. Było nam niezmiernie miło, bo zostaliśmy wyróżnieni za jeden z produktów, a mianowicie za ciasto "Leśny mech". Jedna z naszych cukierni w Rzeszowie znajduje się na Szlaku Kulinarnym "Podkarpackie Smaki". Można tam dostać produkty certyfikowane, należą do nich: sernik tradycyjny, szarlotka tradycyjna i ciasteczka amoniaczki. Certyfikat ten jest zapewnieniem, że produkty te są zdrowe i naturalne, a wszystkie składniki wykorzystane do ich produkcji pochodzą z naszego regionu, począwszy od mąki, jaj czy owoców.

 

 

Na najpiękniejszy dzień w życiu

 Czymże byłby ślub, gdyby państwo młodzi nie pokroili na nim tortu? A oprócz tego, że musi smakować tak, by trafić w podniebienia wszystkich gości, to powinien jeszcze zapierać dech w piersiach. Ten warunki spełniają niewątpliwie torty z "Pokusy".

- W tym roku mamy już za sobą jedne targi ślubne, a kolejne przed nami, w Rado - wylicza właścicielka.  - Wszyscy zainteresowani mogą nas tam spotkać. Na imprezach tego typu prezentujemy nowe trendy i wzory tortów. Podążamy za światowymi nowinkami, ale nie ma co ukrywać, że nie wszystkie przyjmą się na nasz rynek. W tym sezonie wielkim hitem jest jadalne złoto i nie ukrywam, że na targach robiło ono wielką furorę. Ciągle chętnie inspirujemy się naturą i stylem "eko", czyli sięgamy po kwiaty, gałązki, liście czy drewniane figurki. W tym roku nie brakuje również dekoracji w kolorze "classic blue", który został okrzyknięty kolorem roku 2020. Nie ukrywam, że nie jest to łatwy kolor na ślub, ale mam nadzieję, że znajdzie się taka odważna para młodych, którzy zdecydują się na tort w tej kolorystyce. W tym roku kolejny już raz spotkało nas ogromne wyróżnienie, bo miesięcznik Claudia zgłosił się do nas z prośbą o zgodę na publikację zdjęć z naszymi tortami do corocznego dodatku ślubnego. Jest mi niezmiernie miło, gdy patrzę w kiosku na okładkę czasopisma z naszym tortem w roli głównej. Każdy taki gest cieszy przedsiębiorcę, niewątpliwie dodaje mi to skrzydeł i chęci do dalszego działania.

 

Mężczyźni jak dzieci

 Jakie ciasta najbardziej trafiają w gust mielczan?

- To, jakie ciasto ktoś kupuje, w dużej mierze zależy od płci - tłumaczy pani Marta. - Pracując już tyle lat w branży cukierniczej i obserwując swoich klientów, mogę śmiało stwierdzić, że mężczyźni, podobnie jak dzieci, zdecydowanie wybierają tradycyjne i proste smaki, takie jak serniki, szarlotki czy ptasie mleczka. Kobiety do zakupu podchodzą bardziej wzrokowo. Im ciasto ma więcej warstw, jest bardziej wymyślne, kolorowe, to tym bardziej podoba się kobietom.

 

 

Tłusta tradycja

W tym roku tłusty czwartek przypadał 20 lutego. A noc przed tym świętem była dla wszystkich pracowników "Pokusy" bardzo pracowita, jedyna w roku...

- W tym dniu nasza cukiernia ma do zaproponowania wyjątkowe rarytasy. Oferujemy swoim klientom naturalne pączki, takie, jakie smażyły nasze babcie. Nie ukrywam, że pączki robimy raz w roku - wyjaśnia pani Marta. - Smażymy je tradycyjnie - na smalcu, a ciasto przygotowywane jest według tradycyjnych receptur. Nadzienia też będą takie jak u babci - czyli różane z cukrem pudrem, z budyniem. Nowością są pączki z masą pomarańczową, którą wprowadziliśmy w tamtym roku i bardzo miło została przyjęta przez klientów. Ubolewam tylko nad dzisiejszym pokoleniem młodych, którzy nie znają tradycyjnych smaków i uważają, że najlepszy pączek pochodzi z sieciówki, z głęboko mrożonego ciasta.  Swoją pracę przed tym dniem rozpoczynamy już w nocy, aby na rano wszystko było gotowe. Zrezygnowałam z kilku dużych zamówień pozamiejscowych, bo zależy mi, aby w pierwszej kolejności to mieszkańcy Mielca skosztowali tradycyjnych pączków według receptury naszych babć.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE