reklama

Trucizna blisko ludzi na osiedlu Lotników! Interwencja mieszkańców

Opublikowano:
Autor:

Trucizna blisko ludzi na osiedlu Lotników! Interwencja mieszkańców - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościFirma przebudowująca sieć ciepłowniczą w Mielcu po wykonaniu robót na osiedlu Lotników wynajęła ekipę, która miała pozbyć się chwastów rosnących w miejscu dawnych wykopów. Specjaliści od usuwania niechcianych roślin zlali toksycznym środkiem teren koło mieleckiej szkoły i przedszkola.

Toruńska firma Energoterm po wykonaniu robót miała doprowadzić teren do dawnego wyglądu. Żeby pozbyć się chwastów, wynajęła ekipę, która spryskała teren chwastobójczym środkiem. Trawa w miejscu zastosowanej substancji uschła. Tymczasem miejsca, które opryskano, służą dzieciom do gry w piłę, obok jest przedszkole oraz szkoła.

Zatarto ślady?

– Pod koniec lata widziałam dwóch mężczyzn, którzy psikali czymś tę trawę, miało to intensywny i nieprzyjemny zapach – mówi mieszkanka osiedla Lotników.

Zaraz po naszej interwencji miejsca, w których użyto preparatu, zostały zaorane i posiano tam trawę. 

 O zastosowany środek zapytaliśmy inwestora, którym jest Miejskie Przedsiębiorstwo Energetyki Cieplnej w Mielcu.

 - Firma Energoterm  na tym terenie prowadziła prace przy wymianie starej sieci ciepłowniczej na nową. Zadaniem firmy było wykonanie nowej sieci ciepłowniczej i przywrócenie terenu do stanu poprzedniego. Odtworzenie terenu wymaga między innymi  posiania trawy w miejscu, gdzie była prowadzona sieć miejska. Firma MPEC nie dawała zaleceń co do oprysku chwastów - mówi  prezes mieleckiego przedsiębiorstwa, Wiesław Tyniec.

Jak z kolei dowiedzieliśmy się od dyrektora Energotermu, do spryskania osiedla miało najprawdopodobniej dojść w wyniku nacisków Mieleckiej Spółdzielni Mieszkaniowej, która domagała się, żeby odchwaścić teren.

Rakotwórcza substancja

  Środek, którym zniszczono duże połacie trawy, to substancja pozornie bezpieczna, gdyż jak przekonywał nas pracownik firmy, która zajęła się opryskiem, nie wnika w glebę, bo działa tylko na liście roślin, a nie na ich korzenie, a po wyschnięciu spryskanej powierzchni nie jest szkodliwy.

Mimo tych zapewnień, sprawdziłam skład użytego środka. Na etykiecie przeczytałam, że znajduje się w nim między innymi substancja zwana dikambą, czyli toksyczny środek powodujący zahamowanie wzrostu roślin, deformacje, a następnie ich zamieranie. Substancja ta wpływa niekorzystnie na ludzkie zdrowie, o czym mówią dane opublikowane w 2009 roku przez amerykańską Agencję Ochrony Środowiska i przyczynia się do powstania nowotworu płuc i jelita grubego.

Co więcej, istnieją dane sugerujące, że ryzyko wystąpienia nowotworu może być podwyższone nie tylko u osób stosujących pestycydy na polach, ale również dla tych zamieszkujących obszary, na których są wykonywane opryski.

Mniejsze zło

- Było tak dużo chwastów, że mechanicznie nie byliśmy w stanie ich usunąć, oprysk wykonywaliśmy jednak opryskiwaczem plecakowym, więc wybraliśmy mniejsze zło, żeby ta substancja się nie rozprzestrzeniła. Poza tym nie było wtedy wiatru i robiliśmy to wieczorem, przy temperaturze, która spowodowała szybkie wyschnięcie środka. Czekaliśmy też, aby nikt wtedy tam nie chodził - mówi pracownik firmy, zajmującej się opryskiem.

Legalne trucizny

Niemal każdy działkowicz ma w swojej altance roundup, którego wręcz nadużywa, bo bardzo skutecznie umożliwia pozbycie się niechcianych roślin. Unicestwia wszystko, niszcząc naszą glebę i wpływając negatywnie na nasze zdrowie. Badania jednoznacznie wskazują, że jest zabójczy dla komórek ludzkich, szczególnie dzieci w okresie płodowym. Naukowcy podejrzewają, że roundup może prowadzić do poronień lub powodować deformację płodu. Niestety, środek ten wciąż można znaleźć na półce niemal każdego sklepu ogrodniczego.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE