reklama

To ważny rok dla lotnictwa

Opublikowano:
Autor:

To ważny rok dla lotnictwa - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościZ Kazimierzem Szaniawskim, prezesem Stowarzyszenia Promocji Polskiego Lotnictwa, rozmawia Katarzyna Sobieniewska - Pyłka.

Rok 2017 obfituje  w wiele rocznic i ważnych wydarzeń dla historii lotnictwa w Mielcu. Właściwie jest ich tyle, że nie wiadomo, od której zacząć...
Rzeczywiście to ważny rok, w którym obchodzić będziemy 80-lecie rozpoczęcia budowy w Mielcu Fabryki Płatowców COP,  50. rocznicę zagranicznych usług agrolotniczych realizowanych jeszcze w ramach WSK Mielec, 45 lat Zakładu Usług Agrolotniczych, 70-lecie oblotu prototypu samolotu rolniczego AN-2, 20 rocznicę I Europejskiego Zlotu AN-2 w Mielcu oraz 10-lecie PZL A.Sikorsky Company.

Chronologicznie rzecz biorąc, kiedy Mielec zaczyna świętować?
Pierwszą lotniczą imprezą będzie europejski zlot samolotów AN-2, który zaplanowany został na początek sierpnia. Organizatorem jest PZL Cargo. Pod koniec sierpnia odbędą się mieleckie spotkania lotniczych pokoleń. Takie spotkania organizowane są każdego roku i polegają na wymianie doświadczeń i prognozowaniu dalszego rozwoju lokalnego przemysłu lotniczego.

Kolejnym ważnym wydarzeniem będzie...
...Piąty już zjazd agrolotników, który zaplanowany został na 21 - 22 października. Te zjazdy odbywają się co trzy lata. Powodem do tego, że właśnie w Mielcu spotkają się tym razem agrolotnicy, będzie właśnie jedna z rocznic, czyli 50-lecie pierwszego kontraktu zagranicznego, który realizowały samoloty  i załogi WSK Mielec w Egipcie i Sudanie. Na zjazd przyjadą nie tylko członkowie załóg, ale też konstruktorzy, pracownicy techniczni, pracownicy nadzoru lotniczego oraz wszyscy zainteresowani agrolotnictwem, bo w tej dziedzinie Mielec miał naprawdę duże osiągnięcia.  Tu istniał i istnieje nadal Zakład Usług Agrolotniczych. Dotychczas na takich zjazdach pojawiało się po prawie trzysta  osób.

Jeśli już wspominamy różne ważne rocznice, to proszę  opowiedzieć, jak znalazł się pan w Mielcu? 
Wszystko zaczęło się w  roku 1956, kiedy studiowałem na Politechnice Warszawskiej, w Polsce zachodziły wtedy ogromne przemiany. Do nas, studentów, dochodziły opinie, że mielecki zakład reprezentuje bardzo wysoki poziom. Tu produkowano już wówczas jeden z najnowocześniejszych na świecie odrzutowców - MIG. W związku z tym moja grupa studencka uznała, że trzeba zobaczyć ten zakład. Choć czasy nie były łatwe, okazało się, że dla studentów nie ma nic trudnego. I choć przepisy zabraniały wpuszczania na teren zakładu kogokolwiek z zewnątrz, nam, po wielu rozmowach w ministerstwie i zjednoczeniu, w końcu się udało. Zostaliśmy przez dyrektora ówczesnego WSK potraktowani jako grupa przyszłych pracowników i wypuszczeni na teren zakładu. Jako przyszłym pracownikom dyrekcja zakładu zwróciła nam nawet koszty przyjazdu. I tak już zostałem.

Klamka zapadła tak od razu?
Złożyliśmy deklarację, że przyjdziemy do pracy, więc nie było wyjścia. Kadrowiec spisał nazwiska i klamka zapadła. I  w 1957 roku, chcąc nie chcąc, wspólnie z grupą innych absolwentów Politechniki pojawiłem się w Mielcu, by rozpocząć pracę w WSK, najpierw jako technolog, następnie główny technolog, później dyrektor największego w Polsce  Ośrodka Badawczo - Rozwojowego, który zatrudniał 2 tysiące osób.  Brałem wtedy udział w programowaniu projektowania i produkcji dromadera na rynek amerykański, co w  tamtych czasach stanowiło pewien problem dla ministerstwa i zjednoczenia, bo wtedy zalecany był rynek radziecki i produkcja samolotu M-15 na rynek wschodni. Odszedłem więc z OBR i zostałem zastępcą dyrektora technicznego do spraw postępu, a później przygotowania produkcji. Dostałem wtedy zadanie uruchomienia AN-28.

Więcej w 15 numerze Korso

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE