reklama

To jest nasz dom

Opublikowano:
Autor:

To jest nasz dom - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

Wiadomości- Cały proces na pierwszy rzut oka wydaje się bardzo trudny i skomplikowany. Jest szereg ustawowych wymagań, które muszą być spełnione przez kandydatów. Jednak my wiemy, że wszystko jest do przejścia - opowiadają nam Wanda i Jaromir Czyrnekowie z Mielca, którzy kilka lat temu zdecydowali się zostać rodziną zastępczą.

Na terenie powiatu mieleckiego rodzinami zastępczymi zajmuje się Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie. Obecnie w powiecie jest około 8 rodzin zawodowych,  ale 70 sprawuje  funkcję rodziny zastępczej. Pod ich opieką pozostaje 104 dzieci. Jest także  pogotowie rodzinne - są to  takie rodziny, które mogą przyjąć dziecko o każdej porze w momencie, kiedy sytuacja rodzinna wymaga tego, by natychmiast znalazło się ono w innym środowisku.

- Możemy stwierdzić, że liczba miejsc, gdzie mogą trafić dzieci, jest dość duża. Potrzeb jest jednak nieco więcej, więc dobrze byłoby przeszkolić kolejne rodziny, ale to wymaga czasu, bo  proces uzyskania kwalifikacji jest bardzo skomplikowany - opowiada nam Maria Napieracz, wicestarosta mielecki, która zajmuje się tematem rodzin zastępczych.
 
Słowo "mamo" pamiętam do dziś
Wanda i Jaromir Czyrnekowie mieszkają  w centrum Mielca. Rodzina ma już swoją dwójkę dzieci. Jak mówią, do tego, żeby zostać rodziną zastępczą, przekonała ich siostra Wandy, która już od pewnego czasu spełniała taką funkcję. - Zawsze chcieliśmy mieć dużo dzieci. Zrobiliśmy kurs organizowany przez Powiatowe Centrum Pomocy Rodzinie i czekaliśmy, co będzie dalej - opowiada nam pani Wanda.

Czyrnykowie swoje szkolenie ukończyli w 2013 roku, a informację o możliwości przyjęcia pierwszego dziecka otrzymali dwa lata później, w 2015 roku.

- Nie baliśmy się tego momentu.  Myślę, że trudniejszy był czas wszystkich oficjalnych procedur z tym  związanych.  Kiedy PCPR wskazał nas na kandydatów do objęcia opieki zastępczej, to musieliśmy brać udział w rozprawach sądu rodzinnego. Ale po tym wszystkim nastąpiła  chwila, kiedy dziecko po dwóch dniach pobytu w naszym domu powiedziało do mojej żony "mamo". To było coś, co pamiętamy do dziś - opowiada Jaromir Czyrnek.

Pierwsze dziecko, które zamieszkało w rodzinie, miało trzy latka. Drugie, w wieku 7 lat, trafiło do Czyrnyków w 2016 roku. - Zanim podjęliśmy decyzję, że chcemy zostać rodziną zastępczą, długo rozmawialiśmy o tym z naszymi dziećmi. Uzyskaliśmy aprobatę, chociaż w momencie, kiedy faktycznie przyjechało do nas pierwsze dziecko, nasze biologiczne dzieci były trochę zdezorientowane. Teraz, już po kilku latach, wspólnie się bawią i spędzają ze sobą dużo czasu - dodaje Jaromir.
 
Karate, tańce, wyjazdy na ferie
Jak wygląda życie w rodzinie zastępczej? W zasadzie  niczym nie różni się od tego rodzinnego, które znamy. Życie rodziny Czyrneków wypełnione jest codziennymi obowiązkami. Wszystkie dzieci w czasie roku szkolnego mają dodatkowe zajęcia: chodzą na tańce, ćwiczą karate. Rodzina organizuje im wspólne wyjazdy wakacyjne. - Różnica jest taka, że nie jesteśmy opiekunami prawnymi. My tylko opiekujemy się dziećmi na co dzień. Ważne decyzje musi podejmować opiekun prawny. Są to na przykład decyzje o zabiegach operacyjnych czy wyjazdach za granicę - mówi pani Wanda.

Dzieci, które są w rodzinach zastępczych, kontaktują się z swoimi rodzicami biologicznymi. Do spotkań dochodzi albo we wspólnie ustalonych miejscach, albo w siedzibie PCPR, gdzie znajduje się odpowiednia przestrzeń, specjalnie przygotowana właśnie do tego celu.
 
Rodzina to odpowiedzialność
Wszyscy jesteśmy zgodni, że dzieci powinny wychowywać się w środowisku rodzinnym. Dlatego w całym kraju rozwija się instytucja rodziny zastępczej. Samorządy raczej rezygnują  z działalności dużych domów dziecka. - Nasze dzieci, które znajdują się u nas, są na bieżąco odwiedzane przez kuratora. Są także obserwowane przez pedagogów w przedszkolu. Otrzymujemy od nich specjalne opinie - mówi Maria Napieracz. - Nieraz zdarzało mi się "kontrolować" rodziny zastępcze z racji pełnionego urzędu. Rozmawiam zarówno z rodzicami, jak i z dziećmi. Trzeba przyznać, że nie są to proste rozmowy. Dzieci wracają do trudnych przeżyć z przeszłości - dodaje Napieracz  i zaznacza, że rodziny z powiatu mieleckiego doskonale spełniają swoją rolę.  

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE