PiS złożył w Sejmie projekt ustawy, który zakłada, że najbliższe wybory prezydenckie odbyłyby się wyłącznie w formie głosowania korespondencyjnego. Początkowo PiS w ramach noweli specustawy w sprawie walki z koronawirusem złożył poprawki do Kodeksu wyborczego, które rozszerzały możliwość głosowania korespondencyjnego m.in. o osoby po 60. roku życia i znajdujące się kwarantannie.
Później złożono osobny projekt ustawy, zgodnie z którym wszyscy obywatele mieliby możliwość głosowania korespondencyjnego w wyborach prezydenckich, a następnie klub PiS złożył autopoprawkę, zgodnie z którą wybory te miałyby zostać przeprowadzone wyłącznie w formie korespondencyjnej. W poniedziałek Sejm w głosowaniu ma zdecydować o wprowadzeniu tego punktu do porządku obrad.
W wywiadzie dla Magazynu TVN24 Szumowski był pytany, jak to jest mieć świadomość, że jest się dzisiaj najbardziej słuchanym człowiekiem w Polsce. "Wiem, jaka to odpowiedzialność, gdy Polakom trzeba wydać jakieś rekomendacje. Gdy muszę je przedstawić mojemu premierowi i całemu rządowi. Ale ja jestem w trybie dyżurowym – wszedłem w medyczny tryb" – odpowiedział szef resortu zdrowia.
Dopytywany, czy nie jest to tryb polityczny, odparł, że nie. Na uwagę dziennikarza, że obecnie to zdanie ministra zdrowia na spotkaniach kierownictwa partii, rządu czy na spotkaniach zespołu zarządzania kryzysowego jest zapewne najważniejsze, zareagował: "Ale ja to powiedziałem i to wszyscy wiedzą. Predykcje dwutygodniowe, trzytygodniowe są wiarygodne, w związku z tym naprawdę dzisiaj myślenie o tym, co będzie... Naprawdę uważam, że te wybory korespondencyjne są dobre" – powiedział.
Na pytanie, czy w maju, odpowiedział, że mówi ogólnie o wyborach korespondencyjnych. "To jest zupełnie coś innego niż to, kiedy te wybory mają się odbyć. To są dwa różne pytania. Co do moich rekomendacji dotyczących możliwości ich przeprowadzenia w określonym czasie, to słowa danego dotrzymam – powiem to w połowie kwietnia. Natomiast możliwość przeprowadzenia wyborów korespondencyjnych dla wszystkich, w całej Polsce, powinniśmy mieć. Bo być może przez rok czy półtora nie będziemy w stanie ich przeprowadzić w formule, w jakiej znaliśmy je przed koronawirusem" – ocenił. (PAP)