reklama

Sprawa Jana Myśliwca [NASZ RAPORT]

Opublikowano:
Autor:

Sprawa Jana Myśliwca [NASZ RAPORT]  - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościW Mielcu nie milkną głosy na temat Jana Myśliwca - byłego radnego i wiceprezydenta Mielca, a dziś prezesa Miejskiego Zarządu Budynków Mieszkalnych. Sprawa dotyczy zatrudnienia go w Szkole Podstawowej nr 7 w Mielcu i przyznania mu odprawy w wysokości ponad 30 tysięcy złotych.

Jan Myśliwiec pełnił funkcję wiceprezydenta Mielca w kadencji samorządu miejskiego 2014 - 2018. Został powołany na to stanowisko przez zmarłego już prezydenta Daniela Kozdębę. Wcześniej Myśliwiec przez ponad 30 lat pracował w Zespole Szkół Technicznych.  Przyjmując propozycje Daniela Kozdęby, poprosił ówczesnego starostę, Zbigniewa Tymułę, o urlop bezpłatny. Ten się nie zgodził i w bardzo krótkim czasie doszło do rozwiązania stosunku pracy. W latach 2014 - 2018 jako wiceprezydent odpowiadał za edukację miejską. W czasie gdy Daniel Kozdęba ciężko zachorował, to zastąpił go Jan Myśliwiec. W zeszłorocznych wyborach samorządowych komitet wyborczy "Razem dla Ziemi Mieleckiej" wystawił Myśliwca na kandydata na prezydenta Mielca. Po kilku miesiącach zrezygnował on z tej kandydatury, uczestnicząc jedynie w wyborach do rady miasta. Sprawa kontrowersyjnego zatrudnienia Jana Myśliwca wyszła ostatnio, bo urząd miasta zgodnie z procedurą opublikował w Biuletynie Informacji Publicznej obowiązkowe oświadczenia majątkowe.

Praca w szkole?

W oświadczeniach majątkowych radni wykazują kwoty swoich zarobków za dany rok. W oświadczeniu za 2018 rok znajduje się informacja, że Jan Myśliwiec uzyskał dochody m.in. za pracę w urzędzie miasta (ponad 69 tys. zł), za pracę w radzie nadzorczej Elektrociepłowni Mielec (ok. 19 tys. zł), a także świadczenia z ZUS-u, czyli około 26 tys. złotych. Pojawił się także jeszcze jeden "kontrowersyjny" zapis o pracy w Szkole Podstawowej nr 7 w Mielcu, gdzie znajduje się kwota ponad 33 tys. złotych. Jak się to wydarzyło?

- Starosta mielecki nie udzielił mi zgody na urlop bezpłatny. Prosiłem więc starostę o to, żeby przejść na emeryturę i na to też starosta nie wyraził zgody. Dlatego po 34 latach pracy w ZST doszło do rozwiązania umowy o pracę. W rozmowie z prezydentem Danielem Kozdębą uzgodniliśmy tak, że będę zatrudniony w którejś z mieleckich szkół i automatycznie tego samego dnia będzie mi udzielony urlop bezpłatny. Zostałem zatrudniony w Szkole Podstawowej nr 7, a wcześniej Gim. nr 2 na początku listopada 2017 roku. Nie podbierałem z tego tytułu żadnych świadczeń. Pracowałem wyłącznie dla urzędu miasta. Po śmierci śp. prezydenta Daniela Kozdęby w lutym 2018 roku została mi wypowiedziana praca w urzędzie miasta. Potem przebywałem na zwolnieniu lekarskim. W sierpniu 2018 roku wróciłem do czynnej pracy w szkole. Ponieważ nabór do szkoły był mniejszy niż planowano, w uzgodnieniu z dyrekcją zaproponowano mi rozwiązanie stosunku pracy i zgodnie z Kartą Nauczyciela przejście na emeryturę - wyjaśnia Jan Myśliwiec.

Jan Myśliwiec, żeby otrzymać świadczenia emerytalne, musiał zatrudnić się w szkole. Jak tłumaczy, zależało mu na tym, żeby zdobyć uprawnienia emerytalne. Warunek był taki, żeby  być zatrudnionym w jakiejś szkole.

- Zgodnie z Kartą nauczyciela przeszedłem na emeryturę. Oczywiście uprawnienia emerytalne trzeba powiązać razem. Dużo osób mówi, że odprawa, którą otrzymałem, to jest wynagrodzenie za ileś miesięcy zatrudnienia w Szkole Podstawowej nr 7. To jest nieprawda. Prawdą jest to, że łączy się wszystkie uprawnienia, które się nabyło. Tak więc moja odprawa to okres ponad 30 lat pracy w ZST plus też staż w szkole podstawowej. Oczywiście jest to kwota brutto - dodaje Myśliwiec.

Co z etyką?

Nasz rozmówca nie widzi w tym zachowaniu nic nieetycznego. Tym bardziej że jako odpowiedzialny za miejską edukację został zatrudniony w szkole podlegającej mu bezpośrednio.

- Jest wiele takich przypadków, że osoby, które obejmują funkcje publiczne, również są zatrudnione w innych jednostkach. Takie osoby składają wniosek o urlop bezpłatny i taki urlop jest im udzielany. Dlatego ja proponowałem, żeby otrzymać urlop bezpłatny w ZST, ale zgody na takie działanie mi nie udzielono. Dlatego po rozmowie z prezydentem Kozdębą wiedziałem, że zostanę zatrudniony w którejś z miejskich szkół - tłumaczy Myśliwiec.

Tymczasem emocje opozycji w radzie miasta pobudził też fakt pracy Jana Myśliwca w radzie nadzorczej Elektrociepłowni w Mielcu, co też wydarzyło się w czasie, kiedy pełnił funkcję wiceprezydenta.

- Nieprawdą jest to, że byłem w Zarządzie Spółki Elektrociepłownia Mielec. Zostałem powołany przez prezydenta Kozdębę na stanowisko członka rady nadzorczej MZBM, ale sam dokonałem zmiany i poszedłem do rady nadzorczej Elektrociepłowni, gdzie większość udziałów właścicielskich ma firma zewnętrzna, a miasto Mielec ma tam około 12 procent udziałów - mówi Myśliwiec.

Radni PiS chcą odwołania Myśliwca

Radni miejscy PiS są oburzeni faktem zatrudnienia w Szkole Podstawowej nr 7 byłego już wiceprezydenta Mielca Jana Myśliwca. Chcą powołania specjalnej komisji i sprawdzenia, czy w tym przypadku doszło do złamania prawa, a jeśli tak, to nie wykluczają powiadomienia prokuratury o tej sprawie. Radni PiS apelują do rady nadzorczej MZBM o odwołanie z funkcji prezesa Jana Myśliwca do momentu wyjaśnienia tej sprawy.

- Jaki był cel zatrudnienia Jana Myśliwca w Szkole Podstawowej nr 7, skoro wiadomo, że ta szkoła boryka się z problemami kadrowymi. Jako pracodawca, jako przełożony zatrudnia się jako świetlicowy w szkole. Nasze wątpliwości budzi udział pana Myśliwca w radach nadzorczych MZBM i w Elektrociepłowni. Dlatego proponujemy zwołanie specjalnej sesji rady miasta i zorganizowanie specjalnej komisji do zbadania tej sprawy. Żądamy od prezydenta Wiśniewskiego, jak i od rady nadzorczej MZBM-u, żeby do czasu wyjaśnienia sprawy odwołali z funkcji prezesa MZBM Jana Myśliwca - wyjaśnia Fryderyk Kapinos.

Radni PiS nie wykluczają zawiadomienia prokuratury, jeśli dopatrzą się w tej sprawie złamania prawa.

- Jeżeli radni PiS sądzą, że przekroczyłem prawo, to są od tego odpowiednie organy - kwituje Myśliwiec. Jan Myśliwiec uważa, że działanie radnych jest sposobem na medialne przykrycie realnych problemów miasta. - W tej chwili przestało się dyskutować o zadłużeniu gminy. Przestało się mówić o budowie hali sportowej czy też zakrywa się zatrudnienie poszczególnych członków PiS-u. Dla przykładu Fryderyk Kapinos został niedawno wicedyrektorem ARP w Mielcu. Poprzedni starosta został zatrudniony w jednostce podległej marszałkowi - dodaje Myśliwiec. Na apel radnych o dymisję Jan Myśliwiec mówi, że nie planuje takiej decyzji. - Absolutnie. Nie czuję się, żebym popełnił jakieś wykroczenie. Najpierw trzeba zrobić porządek u siebie, a potem rozliczać innych - komentuje.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE