Mieszkańcy zgłaszali przypadki utraty gruntów rolnych i leśnych, a nawet całkowitego "zniknięcia" działek po zakończeniu scalania. Podkreślali, że otrzymane rekompensaty były rażąco niskie i nieadekwatne do wartości utraconej ziemi. Sprawa ta była już kilkukrotnie przedmiotem postępowań sądowych, a wyrok Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Rzeszowie wskazał na poważne uchybienia proceduralne.
Brak przedstawicieli lokalnych władz w programie wywołał frustrację zarówno wśród mieszkańców, jak i ekspertów obecnych w studio. Prawnicy, w tym mecenas Piotr Kaszewiak, skrytykowali postawę starostwa, które nie podjęło próby dialogu z pokrzywdzonymi. Dodatkowo w programie poruszono kwestię działań europosła Tomasza Buczka, który skierował sprawę do Europejskiego Urzędu ds. Zwalczania Nadużyć (OLAF). Jeżeli okaże się, że scalanie przeprowadzono z naruszeniem prawa, możliwe jest cofnięcie unijnych środków finansujących inwestycję.
Eksperci i prawnicy zasugerowali kilka rozwiązań, w tym mediacje oraz konieczność zmian prawnych, które zapewniłyby większą odpowiedzialność urzędników za podejmowane decyzje. Mecenas Maria Wentlandt-Walkiewicz podkreśliła, że w Polsce brakuje mechanizmów egzekwowania odpowiedzialności dyscyplinarnej urzędników, co sprawia, że poszkodowani mieszkańcy często latami walczą o sprawiedliwość.
Jakie jest stanowisko w tej sprawie mieleckiego starostwa?
Stanowisko Starosty Mieleckiego, Kazimierza Gacka
Scalanie gruntów odbyło się na wniosek mieszkańców Padwi Narodowej, którzy z własnej inicjatywy zebrali podpisy ponad 50 % właścicieli gruntów w swojej wsi i złożyli w starostwie. Ten wniosek był podstawą do wszczęcia postępowania scaleniowego i wydania decyzji scaleniowej. W trakcie postępowania nie podważano wiarygodności podpisów, których było kilkaset. Po wydaniu decyzji scaleniowej padły podejrzenia wobec kilku podpisów pod wnioskiem.Starostwo z własnej inicjatywy skierowało sprawę do organów ścigania. W czasie ciągnących się procedur odwoławczych kolejny raz organy ścigania zbadały podpisy i okazało się, że podrobionych jest ok. 160 podpisów, co zmniejszyło liczbę ważnych podpisów poniżej wymaganej granicy 50 % właścicieli. Pracownicy starostwa w żaden sposób nie uczestniczyli w procederze podrabiania podpisów. Liczne postępowania organów ścigania nic takiego nie wykazały. Zatem mieszanie w ten proceder starostwa i jego urzędników jest nadużyciem.
Organy ścigania wyjaśniały tę kwestię, starając się dociec, kto był winien złożenia w starostwie fałszywych podpisów. Tu pytania należy zatem kierować do prokuratury. Sprawę podpisów wypada oddzielić od sprawy jakości prowadzonego postępowania i dokonanego scalania.
Podziały gruntów prowadziła profesjonalna, wyspecjalizowana firma, zajmująca się scaleniami w woj. podkarpackim, która podlega pod Marszałka Województwa. W przypadku wydzielenia fragmentów gruntów pod cele publiczne właściciele otrzymywali odpowiednie rekompensaty. Twierdzenia niektórych osób o kradzieży, grabieży "ziemi ojców" są nadużyciem. To nie pierwsza ani ostatnia komasacja, aczkolwiek w przypadku pozostałych nie dotyczyły one gruntów pani K. i pani Ś. i nie ma tam oskarżeń o złodziejstwo, czy manipulacje.
Proszę zatem nie traktować komasacji na podstawie wypowiedzi dwóch pań jako instytucjonalnego złodziejstwa. Dlatego nie jest mi straszne wzywanie OLAF czy Prokuratury Krajowej, mam wręcz nadzieję, że może Prokuraturze Krajowej uda się ustalić sprawców sfałszowanych podpisów.
Nie mam powodów, aby czegokolwiek, czy kogokolwiek się bać. Z drogi uczciwości i transparentności nie zejdę nawet pod wpływem pani Jaworowicz i jej ekspertów. Sprawiedliwość medialna w mojej ocenie oparta jest na pobieżnym i opartym na poklasku ferowaniu wyroków i podpowiadaniu rozwiązań. Obecnie obowiązujące przepisy jednoznacznie wskazują, że osoby, które czują się pokrzywdzone, mogą dochodzić swoich szkód przed sądem cywilnym, który m.in. w oparciu o szczegółową ocenę wartości gruntów oddanych i otrzymanych poda wartość szkód.
Jako dysponent środków publicznych i mienia powiatu, na które składa się praca i podatki naszych mieszkańców, nie mogę w tym przypadku pozwolić sobie na dowolność i ocenę szkody wg własnego uznania. Jeżeli zatem sąd uzna, że panie poniosły szkodę, to powiat tę szkodę wyrówna do kwoty wskazanej przez sąd. Takie stanowisko już poprzednio przedstawiłem i nie jest ono wyrazem trudności powiatu, tylko rzetelnego działania zgodnie z prawem.
Podkreślę na zakończenie, że w wielu spotkaniach z mieszkańcami Padwi padały słowa zadowolenia i dobre opinie o prowadzonym scalaniu. Największym problemem był brak możliwości uzyskania zaświadczeń ze starostwa o objęciu gruntów wg decyzji scaleniowej wskutek odwołań i skarg. Decyzje były nieprawomocne, zmieniane, to bardzo utrudniało obrót gospodarczy ziemią, przekazanie darowizn, spadków, handel, czy budowy. Im dłużej ciągnęły się z różnych powodów procedury odwoławcze, tym bardziej cierpieli mieszkańcy. Wprowadzenie nowego rozwiązania prawnego w X 2023 pozwoliło zakończyć postępowania na ostatniej decyzji, wg niej wydać wymagane zaświadczenia. Niezadowoleni mogą skarżyć się do sądu cywilnego.
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.