reklama

Śmiertelna obojętność! Czyli dlaczego boimy się udzielać pomocy? [RAPORT]

Opublikowano:
Autor:

Śmiertelna obojętność! Czyli dlaczego boimy się udzielać pomocy? [RAPORT] - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościNa poboczu drogi leży człowiek. Mijają go przechodnie, rowerzyści, kierowcy. Nikt się nie zatrzymuje, bo pewnie pijany i szkoda sobie nim zawracać głowę...

Takie sytuacje zdarzają się niestety dość często. Zdarza się, że w miejscach, gdzie jest naprawdę dużo ludzi, nie ma kto udzielić pomocy potrzebującemu. Jakoś nie dociera do nas, że i my możemy znaleźć się kiedyś w podobnej sytuacji.

Gdzie zgubiliśmy empatię i współczucie?

Podobne zdarzenie miało miejsce całkiem niedawno przy okazji wypadku w Trześni. Świadek tamtego zdarzenia podzielił się swoim komentarzem:

- O co chodzi, czy w nas, ludziach, już nie ma żadnej empatii, współczucia, chęci udzielenia pomocy drugiemu człowiekowi? – pyta Arkadiusz.

- Może kogoś urażę, natomiast byłem jedyną osobą udzielającą pierwszej pomocy poszkodowanym w wypadku do momentu przybycia strażaków, czyli około 10-15 min. W tym czasie przejechało mnóstwo samochodów – zauważa. - Nie musicie umieć udzielać pierwszej pomocy, wystarczy, że się zatrzymacie i zapytacie, w czym możecie pomóc. Często osoby sprawiające wrażenie, że nie ucierpiały w wypadku, pod wpływem adrenaliny tego nie okazują, to wychodzi dopiero podczas prostej rozmowy i tu jest ważna rola nas wszystkich. Jeśli nie ma zespołu medycznego, strażaków, zatrzymajcie się! Ja byłem sam z mnóstwem gapiów oraz przejeżdżających obok samochodów, sam z trzema osobami biorącymi udział w zdarzeniu – dodaje.

Za udzielenie pomocy należą się z pewnością słowa uznania. W podobnych sytuacjach trzeba pamiętać, że być może ta udzielona w porę pomoc ocali czyjeś życie lub zdrowie. Jak jednak określić fakt, że tak mało ludzi zwraca uwagę na potrzebujących pomocy? Jest to problem naszych czasów, pokazują to chociażby rozmaite eksperymenty społeczne, w których podstawiana osoba udaje potrzebującego, aby przekonać się, ile osób tej pomocy udzieli. Wyniki takich eksperymentów są, niestety, zatrważające.

Przykładów znieczulicy jest wiele – nie trzeba ich daleko szukać. Ale są też i dobre wzorce – i to na naszym korsowym podwórku. Niedawno nasz redakcyjny kolega zauważył tuż obok galerii Aura w Mielcu leżącego mężczyznę.

Był upał, człowiek leżał w pełnym słońcu. Przechodnie nie zwracali na niego uwagi, dopiero on zainteresował się jego losem. Podszedł do niego i próbował nawiązać z nim kontakt – początkowo był on utrudniony. Mimo że czuć było od niego alkohol, nie zraziło to naszego dziennikarza, pomógł mu wstać, podał wodę i mężczyzna poszedł do domu.

Nie bój się pomagać

- Jeśli ktoś się boi czy nie wie, jak udzielić pomocy, to niech pamięta, że samo powiadomienie służb o wypadku to już duża pomoc, bo wtedy dzięki temu pogotowie czy straż wie, że coś się stało, gdzie to się stało, kto i jakiej pomocy wymaga. Mija kilkanaście minut i przyczyniacie się do tego, że poszkodowany jest w rękach profesjonalistów, którzy mają dużą szansę go uratować – pisze jeden z naszych czytelników.

Warto w tym miejscu przypomnieć, że udzielenie pomocy poszkodowanemu jest obowiązkiem i jeśli się z niego nie wywiążemy, grożą nam konsekwencje. Nawet jeśli nie posiadamy żadnego kursu pierwszej pomocy.

Oznacza to, że tylko w szczególnych przypadkach jesteśmy z tego obowiązku zwolnieni. Natomiast jeśli widzimy kogoś, kto może potrzebować pomocy, powinniśmy się zatrzymać i sprawdzić, co da się dla tej osoby zrobić.

Warto pamiętać, że nawet fakt, że leżący człowiek jest pijany, nie oznacza, że jego życie nie jest zagrożone. Wręcz przeciwnie, alkohol może spowodować inne groźnie dolegliwości, jak zawał serca czy wylew. A jakim prawem osądzamy, że człowiek, który napił się alkoholu, niewart jest tego, by udzielić mu pomocy?

Kto pierwszy opublikuje zdjęcie?

Innym problemem naszych czasów jest to, że w krytycznych sytuacjach wiele osób się zatrzymuje, ale bynajmniej nie po to, aby udzielać pomocy.

- Przecież ważniejsze jest zrobienie zdjęcia i wrzucenie postu niż udzielenie pomocy poszkodowanym. A często jest tak, że gdy coś się stanie, to jest 5 autorów postu do jednego zdarzenia – komentują internauci.

Tu wystarczy zapytać: czy naprawdę to, że ktoś być może umiera na naszych oczach, jest mniej ważne od sensacyjnego zdjęcia? Nie możemy pozwolić na to, aby media społecznościowe zabiły w nas ludzkie odruchy, a takim przecież jest pomoc.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE