Oto fragment maila, który dostaliśmy od naszej Czytelniczki:
"Chciałabym zwrócić uwagę na śmierdzący, w dosłownym tego słowa znaczeniu, problem. Jako mieszkańcy bloku przy ul. Warszawskiej wciąż borykamy się z podrzucanymi pod śmietnikową altankę odpadami. A w ostatnim czasie czara goryczy się przelała, bo bezczelność ludzka przebrała miarę. Pod nasz śmietnik, a także na okoliczne poletko, usytuowane na zielonym skwerku, notorycznie, pod osłoną nocy, podrzucane są hurtowo odpady. Nie dość, ze już sam widok budzi oburzenie, to jeszcze smród, jaki się wydobywa z tych worków jest ohydny. O owadach już nie wspominając. Dlaczego mieszkańcy bloku mają opłacać wywózkę cudzych śmieci? Dlaczego wciąż musimy patrzeć na chlew, który ktoś robi pod naszymi oknami? Czy pobliski skwerek miejski to miejsce darmowe wysypisko odpadów?
Podobna sprawa jest z kontenerami na odzież używaną, wokół których porządek ma również wiele do życzenia. Czy nasze miasto rośnie w śmieci i niedługo będziemy chodzić alejkami pomiędzy hałdami odpadów?" - pyta retorycznie.
Nie jest to nowa praktyka. Nie od dziś mieszkańcy Mielca skarżą się na "podrzucaczy", którzy, nie dość, że narażają innych na koszty, to robią bałagan wokół altanek śmietnikowych.