Wróżki, ankieterzy i różnego rodzaju spece od marketingu każdego dnia próbują namówić nas na wysłanie SMS-a. Robią to tak podstępnie, że nierzadko udaje się im ten cel osiągnąć. Sposoby, jakich używają, mogą śmieszyć, ale i oburzać.
Cel, którym jest rzekoma pomoc służąca wyłudzeniu pieniędzy, powoduje, że ich nachalność nie ma końca. Naciągacze cierpliwie czyhają na naszą chwilę słabości. Postanowiliśmy sami sprawdzić, jak działają takie osoby, które - jak przekazują nam nasi czytelnicy - ciągłym nagabywaniem potrafią wyprowadzić z równowagi.
Wysłaliśmy pustego SMS-a świadczącego o naszej rzekomej pomyłce do wróża Macieja, którego nie należy mylić ze słynnym wróżbitą Maciejem znanym w mediach. Ta osoba, jak się dowiedzieliśmy, podszywa się pod niego, posługując się niemal identycznym nazwiskiem.
Lawinę, jaką spowodowała wysłana przez nas wiadomość, trudno opisać. Zostaliśmy zasypani całą masą SMS-ów, na które oczywiście nie odpisywaliśmy, gdyż naszym celem była jedynie prowokacja. Najpierw tajemniczy wróże zachęcali nas do odpisania. Po kilku dniach naszego milczenia prośby przemieniły się w błagania. -To ostatnia szansa na to, abyś została uratowana przed grożącą ci katastrofą - przeczytaliśmy w SMS-ie. Po czym przyszedł kolejny: - Słońce, odezwij się, na Boga, tylko ja mogę ci pomóc i uratować przed tragedią, która cię czeka! - pisał dalej rzekomy wróż Maciej.
Kolejny SMS brzmiał już złowieszczo: - Zareaguj, to ostatnie ostrzeżenie, więcej szans nie otrzymasz. - Po paru tygodniach zaczęto wręcz nam grozić, że jeśli nie odpiszemy, to pożałujemy.
Ciąg dalszy w 7 numerze Korso.