W nocy z 3 na 4 stycznia 2024 roku ratownicy zostali wezwani do pięcioosobowej rodziny z Dębicy. Mieszkanie było już wywietrzone, a pacjenci, choć mieli objawy podtrucia, przeżyli. Dwoje z nich zostało natychmiast przewiezionych do szpitala, a później, z powodu pogorszenia stanu zdrowia dziecka, kolejne osoby również zostały hospitalizowane.
Niestety, zaledwie kilka dni później, w nocy z 8 na 9 stycznia, doszło do kolejnego przypadku zatrucia tlenkiem węgla. Tym razem dotyczyło to innej pięcioosobowej rodziny. Ratownicy na miejscu zarejestrowali wysokie stężenie tlenku węgla, co spowodowało objawy takie jak ból głowy czy nudności u większości domowników. Wszyscy, oprócz jednej osoby, zostali przewiezieni do szpitala.
Te zdarzenia pokazują, jak groźny może być tlenek węgla, gaz bezbarwny i bezwonny, niewykrywalny bez specjalistycznych urządzeń. W obu przypadkach domy były wyposażone w czujniki tlenku węgla, ale w pierwszym przypadku urządzenie było wadliwe, prawdopodobnie z powodu wyczerpanych baterii. W drugim przypadku czujnik zadziałał prawidłowo, co zapobiegło tragedii
- czytamy na social mediach PSPR.
Rat. med. Podkarpackiej Stacji Pogotowia Ratunkowego w Mielcu, Witold Ruszel z podstacji w Dębicy podkreśla, że posiadanie sprawnych czujników tlenku węgla jest kluczowe do zapobiegania podobnym zdarzeniom. Ceny takich urządzeń zaczynają się już od kilkudziesięciu złotych, co stanowi niewielki koszt w porównaniu do ryzyka utraty zdrowia lub życia
Komentarze (0)
Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.