Temat cyfryzacji urzędu wraca pod obrady rady miasta. W ramach dużego projektu mielecki magistrat wprowadza wiele udogodnień dla petentów. Warto przypomnieć, że chodzi o projekt realizowany z Regionalnego Projektu Operacyjnego Woj. Podkarpackiego, który rozpoczął się jeszcze we wrześniu 2016 roku. Urząd wraz z podległymi jednostkami miał zbudować nowoczesną elektroniczną platformę do zarządzania. Chodziło także o wymianę przestarzałego sprzętu i wprowadzenie tzw. e-usług, tak aby petenci mogli wiele spraw załatwić przez internet, nie wychodząc z domu. Jak tłumaczy sekretarz miasta Monika Szczodry, zakup tabletów to element elektronizacji pracy rady miasta.
- Tablety, które przygotujemy radnym, to własność gminy. Umowy użyczenia przygotowaliśmy na czas sprawowania mandatu. Nie dawaliśmy tabletów radnym z ubiegłej kadencji, bo ich kadencja się kończyła. W tej chwili mamy nową pięcioletnią kadencję, w związku z tym przekażemy tablety teraz - komentuje Monika Szczodry.
Z taką formą usprawnienia pracy rady nie zgadza się radny miejski Jakub Cena. Uważa wprowadzenie takiego systemu za niepotrzebny wydatek.
- Ja nie chcę robić z tego dużego problemu, ale skrzynkę mailową mam w telefonie. Jaką dodatkową funkcjonalność ma mieć ten tablet, jeśli chodzi o efektywność pracy rady miasta? - pyta Jakub Cena.
Z kolei radny Zdzisław Nowakowski zachwala wprowadzenie tabletów do pracy rady.
- Ja w Sejmiku Woj. Podkarpackiego kilka lat temu przerabiałem wdrożenie tego systemu. Taki system kapitalnie usprawnił pracę rady. Przede wszystkim jest o wiele mniej papierów. Łatwiej wyszukuje się materiały z różnych sesji. Wdrożenie elektronicznego obiegu dokumentów jest absolutnie uzasadnione. Pojawia się także problem naszych adresów internetowych. Każdy posiada jakąś skrzynkę mailową, ale ujednolicenie skrzynek ułatwia kontaktowanie się z nami. Wracając do zdania radnego Ceny, nic nie stoi na przeszkodzie, żeby radny zrezygnował z tego tabletu - komentuje Nowakowski.