reklama

Prawie wszystko o zieleni miejskiej. Komentarz Mikołaja Skrzypca

Opublikowano:
Autor:

Prawie wszystko o zieleni miejskiej. Komentarz Mikołaja Skrzypca - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościDrzewa w mieście mają nielekko, bo ciężko pracują na rzecz zamieszkujących okolicę ludzi, którzy są jednocześnie ich największymi wrogami.

Sformułowanie "praca drzew" wydawać się może śmieszne, ale wiele osób zapomina, jak wiele korzyści płynie z obecności drzew w środowisku miejskim. Drzewa nie tylko produkują tlen, ale też stanowią naturalną barierę przed zanieczyszczeniami, aktywnie oczyszczając do tego powietrze z wielu substancji – to takie naturalne, zielone filtry. Stanowią czynnik regulujący wilgotność powietrza i temperatury, zapewniając zacienienie. Nie są to żadne wymysły, tylko dowiedzione naukowo fakty. Tym bardziej dziwne wydaje się być negatywne nastawienie do drzew wielu mieszkańców, którzy aktywnie z miejską zielenią walczą. A walka ta jest z góry ustawiona, bo prawo jest, jakie jest. Jeśli coś rośnie na terenie spółdzielni mieszkaniowej, to wystarczy zaledwie jeden mieszkający w bloku niezadowolony człowiek, by zapoczątkować usunięcie drzewa czy drzew, które mu nie odpowiadają. Powody zwykle nie są istotne. Bo drzewo czasem rzuca cień na okno; bo jesienią zrzuca liście na samochód, a w lecie pyli, a samochód, wiadomo, rzecz święta i nie może się brudzić. Bo na drzewie mieszkają ptaki i "hałasują". Bo gdy wieje mocniejszy wiatr, to drzewo takiej osobie "za głośno szumi". I idzie taki niezadowolony człowiek do spółdzielni i każe wycinać. Spółdzielnia wniosek rozpatrzy, czasem wywiesi nawet ogłoszenia na klatkach, czasem jakiś człowiek te ogłoszenia zedrze, bo po co sąsiedzi mają wiedzieć i "się interesować", kiedy to drzewo "tak przeszkadza".

Oczywiście, na pewno są jakieś uzasadnione przypadki, gdy drzewo musi być wycięte (bo np. jest faktycznie chore albo realnie zagraża bezpieczeństwu), ale zbyt często powody mające uzasadnić wycinkę są błahe, by nie powiedzieć - żenujące. Jeszcze gorzej, gdy drzewa wycinać chcą urzędnicy. Bo niekiedy robi się to po to, by uniknąć niepotrzebnych "problemów" przy inwestycjach, albo gdy fantazja decydentów lub projektantów nakazuje zamieniać miasto w "ideał" ułożonej od linijki na chodniku i parkingu kostki brukowej. W taki krajobraz wielu osobom drzewa wpisują się źle. Prawo niby drzewa chroni, bo urząd, gdy chce wyciąć jakieś drzewo, musi zapytać inny urząd: spółdzielnia musi spytać urząd miasta. By ciąć na swoim terenie gmina zapytać musi starostwo. Urzędy mogą wydać nakaz tzw. "nasadzeń zastępczych", ale pamiętajmy, że mała sadzonka nie daje nawet małej cząstki tych korzyści, które zapewniane są przez dojrzałe drzewo, więc zastępstwo to żadne.

Urzędy o drzewa powinny zadbać z pomocą fachowców, ale też chronić zieleń, dla dobra i zgodnie z wolą tych mieszkańców, którzy nieuzasadnionych wycinek nie chcą.

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE