reklama

Popołudnie z... Natalią Murdzą

Opublikowano:
Autor:

Popołudnie z... Natalią Murdzą - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościBycie córką trenera nie jest proste. Przyjmująca UKS Szóstki Mielec nie może liczyć na taryfę ulgową, mimo tego nie kryje, że tata - Roman Murdza, to bardzo ważna postać w jej życiu.

Natalia Murdza stroniła od siatkówki, broniła się przed nią, wymyślając zawody, którymi mogłaby zająć się w przyszłości. W przeciwieństwie do siostry Wiktorii, która zawsze udzielała się podczas treningów, jeździła z tatą na obozy, wstydliwa Natalia stała z boku. Jednak i na nią przyszedł czas, poczuła, że chce spróbować. Zaczęła trenować, tata nie krył zadowolenia.

Córeczka tatusia
Tata Natalii, obecny trener UKS Szóstki Mielec, nigdy na naciskał, by i ona, jak  i jej rodzeństwo, grała w siatkówkę. Oczywiście zarówno Natalia, Wiktoria, jak i ich starszy brat Maciek musieli znać choćby podstawy ukochanej dyscypliny. Wiele się zmieniło, gdy obie siostry zaczęły poważniej podchodzić do gry. - Chodziłyśmy z tatą do lasu, gdzie po trzysta razy odbijałyśmy piłkę, trenowałyśmy plasowanie, by wyćwiczyć nadgarstek. Tata dużą uwagę zwraca na technikę - mówi przyjmująca. Siatkówką żyje cały dom rodziny Murdzów. Nic dziwnego, bo mama to była siatkarka. Roman Murdza był wtedy jej trenerem, tak się poznali. Obecnie mama to ich wielka fanka, ale siatkarki mogą liczyć także na jej wsparcie, fachowe rady. Z siatkarskiej rodziny wyłamał się tylko brat Natalii, który wolał grać w piłkę nożną. Natalia nie ukrywa, że tata jest dla niej bardzo ważny, sama określa się mianem córeczki tatusia. Liczy się z jego każdym zdaniem, ufa mu, wierzy w słuszność jego decyzji. 
 
Tata jako trener
Natalia na treningach czy meczach nigdy nie zwraca się do swojego taty - trenerze. - Miłość do taty jest większa niż funkcja trenera, dlatego nie widzę w tym nic złego. 

Roman Murdza jest wymagającym trenerem. Początkowo wiele osób uważało, że dzięki więzom krwi córki będą miały łatwiejsze życie w klubie, jednak to tylko pozory. -  Żeby dostać od taty pochwałę, musimy naprawdę zrobić coś sto razy lepiej od innych. Dlatego dobre słowo z jego ust robi naprawdę spore wrażenie, bo słyszymy je w wyjątkowych sytuacjach - mówi przyjmująca. 

- Tata poważnie podchodzi do roli trenera. Pamiętam nawet sytuację, gdy grałyśmy w siatkówkę plażową, tata z boku rzucał jakieś wskazówki, podsuwał rozwiązania, emocjonował się, nie pomogło przekonywanie, że to tylko zabawa i wynik nie jest ważny. Dla niego liczy się zwycięstwo, bycie najlepszym, nawet na treningach - dodaje z uśmiechem. 

Natalia Murdza bardzo docenia możliwość trenowania pod okiem swojego taty. Zarówno ona, jej siostra, jak i pozostałe zawodniczki marzą o wprowadzeniu UKS Szóstki Mielec do pierwszej ligi. Jak mówi Natalia, apetyt rośnie w miarę jedzenia. - Uważam, że w tym momencie nie mogłybyśmy mieć lepszego trenera  od mojego taty, dzięki niemu naprawdę możemy myśleć o awansie. Wszystkie wkładamy w to sporo pracy. Tegoroczny obóz był chyba najcięższym obozem w życiu, wszystko po to, byśmy były coraz lepsze.  Wydaje mi się, że każda z dziewczyn zrobiła naprawdę duże postępy właśnie dzięki tacie; on ma ogromne doświadczenie, widzi to, czego my nie dostrzegamy. Wyłapuje słabszy element, mówi, żeby nad nim popracować i to faktycznie przynosi efekt - tłumaczy Natalia. 
 
Odskocznia
Oczkiem w głowie Natalii jest jej chrześniak Daniel, to przy nim zawodniczka najszybciej zapomina o gorszym meczu. Obecność 2,5 - letniego chłopca to najlepsze znieczulenie na ból czy zmęczenie. Przyjmująca UKS Szóstki Mielec od zawsze kochała dzieci, w przyszłości nie wyklucza, że chciałaby zawodowo zająć się właśnie pracą z dziećmi chorymi. -  Lubię dzieci, zawsze paliłam się do opieki nad nimi, teraz moje serce skradł bratanek. Ze względu na treningi i mecze nie mogę iść na studia, skończyłam natomiast szkołę medyczną na kierunku technik masażysta. Miałam praktyki w szpitalu i w Ośrodku Rehabilitacyjno - Edukacyjno - Wychowawczym w Mielcu. To bardzo zmieniło mój pogląd na życie, na problemy ludzi. My przeżywamy jakieś śmieszne sytuacje, które nas spotykają, a ludzie muszą mierzyć się z naprawdę poważnymi problemami, a mimo tego potrafią się uśmiechać - wspomina Natalia. - Pomoc takim osobom to niesamowite przeżycie, od razu robi się cieplej na sercu. Obserwowanie postępów dziecka, które dzięki tobie nauczyło się nowej czynności, choćby trzymania długopisu w ręce, napędza do pracy. Podobnie w szpitalu, gdy mogłam pomóc osobie starszej, ulżyć jej w bólu. Chciałabym kiedyś pracować w ten sposób, pomagać innym - kończy siatkarka. 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE