Na basenie jest już o 5.30 rano. O tej porze zaczyna swój trening, który trwa do godziny 7. Jako ratownik na basenie pracuje w systemie zmianowym. Po południu przychodzi czas na naukę pływania i szkolenie dzieci. Do domu wraca późnym wieczorem, przepakowuje torbę przed kolejnym dniem pełnym pasji i obowiązków. I tak od poniedziałku do piątku. W weekend ma zawody, jeśli zdarzy się jednak wolny dzień, wykorzystuje go na spotkania z przyjaciółmi czy rodziną.
Pływanie
Mając 7 lat, na basenie pojawił się z przymusu. Był otyłym dzieckiem, dodatkowo z płaskostopiem. Rodzice wzięli sobie do serca zalecenia lekarza i zapisali małego Daniela na lekcje pływania. Początkowo szło mu dość opornie. Zawsze był na szarym końcu, inne dzieci radziły sobie znacznie lepiej. Z biegiem czasu, z treningu na trening stawał się coraz lepszy. Tak pływanie weszło mu w krew, teraz nie potrafi bez niego żyć.
Z zawodowego trenowania musiał zrezygnować. Sport wyczynowy wymaga ogromnego poświęcenia, ale i pieniędzy, których w pływaniu nie ma. - Niestety, nie da się żyć z pływania, musiałbym być chyba mistrzem świata albo mistrzem olimpijskim. Taki to sport – mówi pływak. Obecnie Daniel bierze udział w zawodach masters, które zrzeszają wszystkich byłych zawodowych pływaków. Ten rodzaj rywalizacji daje im możliwość powrotu do wody, którą tak kochają, pozwala się odstresować, kusi ich także adrenalina, której po pewnym czasie zaczyna brakować.
Pływanie w naszym kraju w ostatnich latach nie napawa optymizmem. Po sukcesach Otylii Jędrzejczak kibice domagają się emocjonujących rywalizacji, zwycięstw, a - co najważniejsze - wzruszeń w trakcie śpiewania hymnu narodowego. Tego niestety wciąż brakuje i nie zapowiada się, by coś w tej kwestii miało się zmienić. - Na dobre wyniki pływaków wpływ ma wiele czynników. Pod względem pieniędzy nie ma co porównywać pływania z piłką nożną. Nawet najlepszy pływak często sam musi zabiegać o sponsorów. Potem na zawodach brakuje błysku, może właśnie dlatego, że zamiast skupić się tylko na treningu musi zajmować się także sprawami finansowymi i organizacją wyjazdów czy obozów przygotowawczych – tłumaczy Daniel. - W naszym kraju jest nastawienie na szybki sukces. Gdy do sekcji trafia dziecko, trener w jak najszybszym tempie chce zrobić z niego świetnego sportowca. Dochodzi obciążenie psychiczne, ale i fizyczne, bo coraz częściej dziecko prowadzone jest już na siłownię, co jest dla mnie niezrozumiałe. Sukces przychodzi szybko, ale jeszcze szybciej znika. A nie o to w tym wszystkim chodzi – dodaje.
Pasja
Pływanie to w życiu Daniela jedyna pasja. Szukając dodatkowego zajęcia, najlepiej związanego ze ulubioną dyscypliną, swoją wiedzę i doświadczenie zaczął przekazywać dzieciom. Szybko stało się to jego kolejnym hobby, a obserwowanie postępów swoich podopiecznych sprawia mu ogromną przyjemność. Rodzice, którzy przyprowadzają do niego swoje pociechy, przychodzą z różnymi oczekiwaniami. Jedni chcą, by ich dziecko nauczyło się pływać dla bezpieczeństwa, innym zależy, by oderwać dzieci od komputera, a duża część przychodzi po zaleceniach fizjoterapeutów. Pasja, która stała się także sposobem na życie, nie jest prosta. - Są różne dzieci, do każdego trzeba podchodzić indywidualnie. Czasami jest wesoło, czasami jest płacz czy krzyk. Różnie to bywa - kontynuuje swoją historię Daniel. - Nauczanie innych sprawia mi ogromną przyjemność, lubię pracować z dziećmi. Lubię widzieć, że się rozwijają, wtedy wiem, że idziemy w dobrym kierunku i że to wszystko ma sens.
Na głęboką wodę
Daniel ciągle pogłębia swoją wiedzę. W trenowanie i w pracę wkłada sporo wysiłku. Szuka inspiracji i stawia przed sobą coraz to nowe wyzwania. Pokonuje siebie, sprawdza swoje możliwości. Jednym z kolejnych zadań, jakie postawił na swojej drodze, to zawody na akwenach otwartych. - Można być mistrzem świata na basenie, ale to nie znaczy, że ktoś sobie poradzi na wodach otwartych i oczywiście odwrotnie. Ja specjalizuję się w długich dystansach, stąd też w ostatnich latach padł pomysł, żebym spróbował sił w maratonach pływackich - mówi Daniel. Tego typu puchary Polski wymagają odpowiedniego przygotowania. Mimo że dystans 3 km nie stanowi dla Daniela większego problemu, to pływanie na akwenach otwartych zawsze wiąże się z pewnym ryzykiem. Maratony pływackie to odskocznia od klasycznych, żmudnych treningów na basenie. Mimo rywalizacji tu liczy się przede wszystkim dobra zabawa, choć wiadomo - mieleckiemu pływakowi każde zwycięstwo dodaje skrzydeł i napędza do jeszcze cięższej pracy.