Mieszkańcy ul. Majowej zgłosili nam problem, z którym borykają się już od kilkunastu lat. Chodzi o to, że mają trudności z dojazdem do swoich domów. Sprawa dotyczy kilku mieszkańców, którzy swoje posesje mają na końcu wspomnianego traktu. Problem polega na tym, że ów koniec znajduje się o wiele dalej, niż to powszechnie wiadomo. Do ulicy można dostać się skręcając z ul. Wolności. Ulica asfaltowa kończy się na skraju lasu. W tym momencie każdy, kto szuka domu mieszkańca znajdującego się "na końcu ulicy", ma poważny problem, bo choć asfalt się kończy Majowa ciągnie się dalej. Żeby odwiedzić bohaterów naszego reportażu, pojechaliśmy przez las drogą gruntową. Niestety nie była oznakowana, więc nie wiedzieliśmy, czy nadal znajdujemy się na Majowej. Wyjeżdżając z lasu napotkaliśmy na skrzyżowanie. Naszą "chyba" ulicę Majową przecina miejska ul. Iwaszkiewicza, która łączy miasto z parkiem przemysłowym. Tutaj na oko postanowiliśmy pojechać nadal na wprost drogą gruntową. Kilka kilometrów dalej odkryliśmy kilka domów. Okazało się, że to mieszkańcy ulicy Majowej, którzy zgłaszali nam interwencję.
Karetka nie dojedzie?
Podsumowując: ulica Majowa to w zasadzie trzy odcinki drogi, którą dzieli las i inna droga miejska. Mieszkańcy okolic oczywiście wiedzą o tym i nie mają problemu z dotarciem do swoich sąsiadów. Problem zaczyna się w momencie, kiedy trzeba wezwać służby ratownicze lub chociażby kuriera. - Ja uważam, że my nie mieszkamy, przy ulicy Majowej, tylko przy ulicy błotnej. Myślę, że największym problemem dla nas jest to, że nawet pogotowie może tu nie trafić i nie zdążyć na czas. Nie wiem, czy dyspozytor wyśle karetkę od strony strefy, czy też od ulicy Wolności. Problemy mamy każdego dnia. Ostatnio zepsuł nam się telewizor i wezwaliśmy serwisanta. Miał przyjechać za chwilę, a okazało się, że jechał od ulicy Wolności, dojechał do lasu i dzwonił do nas, że nie ma naszego domu - opowiada nam jedna z mieszkanek Majowej.
Więcej w 16 numerze Tygodnika Regionalnego Korso