W grudniu ubiegłego roku pisaliśmy o tym, że przy jednym z dojazdów na obwodnicę - który znajduje się w Sadowej Górze - kierującego pojazdy na Jaślany i Szczucin, postawiono znak zakazujący wjazdu dla samochodów o wadze powyżej 10 ton.
Uciążliwe ograniczenie
- Jestem kierowcą TIR-a, 30 lat jeżdżę po całej Europie, takiej sytuacji jak u nas nie widziałem w żadnym państwie europejskim. Jak to możliwe, żeby wybudować obwodnicę, na którą nie mogą wjeżdżać samochody ciężarowe? - pytał nas wtedy oburzony kierowca.
Tymczasem budowa obwodnicy zakończona została w 2015 roku. Droga, której właścicielem jest Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich, liczy 70 kilometrów i ma za zadanie połączyć Mielec z trasą na Tarnobrzeg i Dębicę. Jednak droga miejscami zaczęła się rozpadać i z tego powodu wprowadzono uciążliwe dla kierowców ograniczenie.
- Jak można było zrobić takie partactwo, przez które my teraz cierpimy - pyta zdenerwowany kierowca TIR-a, który teraz, aby dojechać do firmy, znajdującej się w gminie Borowa, musi jechać naokoło przez Mielec, dodając sobie nawet 50 km. - Miałem parę kilometrów do przejechania, aby rozładować towar w firmie, teraz muszę jechać prawie godzinę, żeby to zrobić. Co to za bzdura? – denerwuje się kierowca ciężarówki.
Ale nie tylko TIR-y jadące obwodnicą mają problem, mają go też pojazdy ciężarowe, jadące np. ze Szczucina, które także nie mogą wjechać na obwodnicę przez łącznik.
Miało być kilka miesięcy, może być rok
W imieniu kierowców poprosiliśmy w grudniu zarządcę drogi o wyjaśnienie tej sytuacji.
- Ograniczenie zostało wprowadzone ze względu na postępującą degradację nawierzchni. W ramach udzielonej przez wykonawcę gwarancji dochodzi do usunięcia wad, które są przyczyną wprowadzenia ograniczenia. Zakaz przestanie obowiązywać po usunięciu wad. Może to potrwać kilka miesięcy - odpisała nam wtedy Ewa Sudoł-Sikora, specjalista do spraw informacji publicznej z Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.
Przedstawiając uciążliwość sytuacji, liczyliśmy na szybką naprawę drogi i zniesienie ograniczenia. Tak się jednak do dzisiaj nie stało. Zapytaliśmy więc ponownie, kiedy to nastąpi. - Niezbędne naprawy planujemy wykonać do końca listopada bieżącego roku. Wtedy też zostanie zdjęte ograniczenie - usłyszeliśmy od zarządcy drogi.
- To niedorzeczne, przecież ten odcinek jest krótki, więc jego naprawa nie powinna być problemem, zważywszy, że ktoś wcześniej źle wykonał swoją robotę - komentuje sytuację kierowca ciężarówki.