reklama

O służbie psów opowiada aspirant sztabowy Paweł Duszkiewicz, funkcjonariusz z Komendy Powiatowej Policji w Mielcu.

Opublikowano:
Autor:

O służbie psów opowiada aspirant sztabowy Paweł Duszkiewicz, funkcjonariusz z Komendy Powiatowej Policji w Mielcu. - Zdjęcie główne
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościMało kto mówi o ich sukcesach czy docenia ich pomoc. W cieniu za swoim przewodnikiem, bez możliwości wypowiedzenia swojego zdania, wiernie pracują, chroniąc swojego właściciela, a także wielokrotnie przyczyniając się do rozwikłania śledztw prowadzonych przez policję.

Czworonożni policjanci stojący na straży naszego bezpieczeństwa, a także biorący udział w najbardziej niebezpiecznych akcjach często są głównymi bohaterami filmów czy seriali. Wielu powie, że film to jedno, a życie drugie. Ale czy na pewno? Analizując osiągnięcia psów w służbie, wcale nie jest to takie oczywiste.

 

 

Predyspozycje

Paweł Duszkiewicz to policjant z wieloletnim stażem. W swojej zawodowej karierze miał trzech czworonożnych kompanów, którzy przez wiele lat towarzyszyli mu w rozwiązywaniu spraw. 

- Praca z psem to dość specyficzny rodzaj służby, bo wtedy jest się na każde zawołanie i cokolwiek się dzieje, czy włamanie, czy akcja poszukiwawcza, to my jesteśmy pierwsi na miejscu - mówi policjant. Psy w policji, jak i w innych służbach mundurowych, dobierane są po dokładnej analizie predyspozycji i cech charakteru. - Zdarza się, że już w wieku szczenięcym można zauważyć, że jeden jest bardziej wyrośnięty, energiczny, bardziej spostrzegawczy. Można wtedy  podejrzewać, że będzie się nadawał do policji. Jeśli chodzi o agresję, to ważne jest, by dało się nad nią zapanować - tłumaczy Paweł Duszkiewicz. -  Pies, który ma służyć w  policji, musi mieć mocną psychikę, nie może się bać wystrzału, hałasu, ale przede wszystkim nie może bać się ludzi.  Musi mieć wrodzoną pasję do aportu. U  psa najważniejszy jest  nos, to jest jego narzędzie pracy. 

Służba

Pierwszy pies, którego miał pan Paweł, był typowo obronny. Z drugim spędził 13 lat, kolejnego, Ikara, miał do końca służby psa. Wszystkie to owczarki niemieckie, choć spotyka się także inne rasy, takie jak labradory czy rottweilery. 

- Tobi, drugi pies, pod koniec służby był już naprawdę leciwy, miał problemy ze zdrowiem. Z tego względu miałem już wyznaczony termin na kolejne szkolenie z nowym psem.  Będąc na kursie, dostałem telefon, że Tobi zmarł. Trzeci pies po służbie znalazł dom u mojego kolegi. Każdemu psu życzę takiej emerytury, jaką ma on.  Policjant przyznaje, że przywiązanie do psa jest ogromne. Nic dziwnego - przez cały okres służby to często pies stoi na pierwszej linii ataku, szkolony jest także do obrony właściciela. 

- Wielu osobom może się wydawać, że pies  poza węszeniem nie ma innych zadań, ale to nieprawda. Dla niego to ciężka praca, ogromna odpowiedzialność i stres. Dlatego po akcji trzeba dać psu odpocząć - tłumaczy.

Zaufanie

Są sytuacje, że pies się pomyli, że wskaże zły trop bądź doprowadzi do błędnego miejsca. Jednak policjant i  pies to zespół, a w zespole najważniejsze jest zaufanie. 

-  Była pogoda taka mniej więcej jak dzisiaj, wezwali mnie z domu, bym pojechał na miejsce włamania. Tam przekonałem się, że ślady wskazują na większą liczbę sprawców. Dla bezpieczeństwa poprosiłem, żeby ktoś ze mną poszedł za tropem psa. Szliśmy około czterech kilometrów. Pamiętam, że pies ładnie tropił. Przeszliśmy z jednej miejscowości do drugiej, przez pola, po kostki wpadaliśmy w błoto. Pies doprowadził do domu, ale nikogo tam nie zastaliśmy. Jak w takiej chwili wytłumaczyć to ekipie kryminalnej, która nam zaufała?  Dopiero, gdy udało się złapać sprawców, okazało się, że pies zaprowadził nas w dobre miejsce, bo ten dom skrywał wszystkie łupy z włamania. Włamywacze zrobili w stodole taką ziemiankę, gdzie pod sianem znajdowało się wszystko, co ukradli. Idąc za psem taki szmat drogi, wielokrotnie miałem momenty zwątpienia. Zastanawiałem się, czy aby na pewno dobrze idziemy, czy Tobi idzie za dobrym tropem?  - wspomina policjant. 

Sukces

- Była też inna sytuacja. Nieletni chłopak wyszedł z domu po kłótni z rodzicami. W pobliżu jedynie pola, trochę lasu, tory. Zapytałem rodziców, czy mają jakieś buty, w których ostatnio chodził syn. Wyciągnąłem z nich wkładkę i dałem do wywęszenia psu. Powiem szczerze, że byłem trochę niepewny, bo Ikar najpierw obszedł cały dom. Właściwie nie było co się dziwić, w końcu szukał jego domownika. Następnie wyszedł na zewnątrz. Ciągnął w jednym kierunku, który dla reszty ekipy wydawał się błędny. Tłumaczyłem wtedy, że to jest pies, że nie mam jego nosa i nie wiem, co obecnie czuje. Postanowiłem, że spróbujemy. Wyprowadził mnie w pola, ale w końcu znalazł poszukiwanego dosłownie 200 metrów od domu. Gdy nagle przed oczami chłopca wyłonił się ogromny łeb psa, który na dodatek był w uprzęży z napisem policja, widać było, że chłopak nieźle się wystraszył, był też bardzo zdziwiony. Krzyknąłem tylko, żeby się nie ruszał, by pies nie zrobił mu krzywdy. Z tego, co wiem, musiało to zrobić na chłopaku ogromne wrażenie, bo nigdy taka sytuacja się już nie powtórzyła.

 W szeregach mieleckiej policji obecnie jest jeden pies. Nie tak dawno mundurowi musieli pożegnać drugiego, który odszedł ze starości. Być może w najbliższym czasie pojawią się kolejni czworonożni funkcjonariusze. 

 

 

Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE