Farris przyniesie niemal wszystko, ba! odróżni nawet pantofla od buta. Gdy jej pani poprosi o jakąś część garderoby, natychmiast ją odnajduje i podaje. Tak samo robi z kluczami czy telefonem. Farris to młoda suczka - ma niewiele ponad 2 lata, lubi się więc bawić. Gdy przyszłam, dała wielki wyraz swojej radości. Skomląc, chodziła w kółko po pokoju, ostentacyjnie pokazując swoją zabawkę, misia. - Cieszy się, że jesteś - mówi Ula, jej właścicielka.
Niezwykły pies
Farris, jako że jest psem przewodnikiem, otrzymała specjalny certyfikat, ma też kubrak ze swoim imieniem i informacją: Nie przeszkadzaj, pracuję. Bycie przewodnikiem zwalnia ją z obowiązku noszenia smyczy czy kagańca. Również przed blok wychodzi sama, żeby się wysikać. Ale to tyle. - Kupy nie zrobi, wie, że jej nie wolno - mówi Ula. Farris jest jedynym psem przewodnikiem na Podkarpaciu. Jej szkoleniem zajmował się policjant Paweł Duszkiewicz, który tresował także poprzednią suczkę Uli - Dorę. Egzaminator, który ją certyfikował, był pełen podziwu dla poziomu jej umiejętności. Nie dość, że reaguje na słowa swojej pani, to również na jej gesty. Polecenia więc też widzi. - Potrafię ją jednym gestem przywołać lub kazać jej stanąć - mówi Ula. Tak samo jest, gdy chce, żeby warowała czy siadła. Na wszystko reaguje, co jest niesamowite. Farris umie również przeprosić, gdy zdarzy się jej chwila roztargnienia i nie posłucha polecenia swojej pani. Wtedy wskakuje na jej kolana, wyrażając tym samym skruchę. Na spacerze jest bardzo spokojna, idzie wręcz wzorowo przy wózku swojej właścicielki. - Są drobne wyjątki; gdy zobaczy czworonożną koleżankę czy kolegę, musi się wtedy przywitać - uśmiecha się Ula.
Uwielbia dzieci
Farris uwielbia dzieci do tego stopnia, że jak przyszła w ubiegłym roku do niej niemała gromadka z przedszkola, była wręcz zachwycona ich obecnością. - Liczna grupa 3- i 4-latków rysowała wtedy Farris i mnie na wózku - wspomina Ula. W przyszłym roku przedszkolaki też planują przyjść. Tym bardziej że Farris wręcz za nimi przepada.
Wyprosili nas
Nie wszyscy jednak wiedzą, że pies przewodnik ma prawo wejść z niepełnosprawnym wszędzie. Skoro jest jego opiekunem, to jego rola jest szczególna. Mówi o tym choćby ustawa z 2009 roku o rehabilitacji osób niepełnosprawnych i psach przewodnikach. Pomimo tego tych, którzy nie chcą wpuścić Uli z jej psem, nie brakuje. - Pamiętam, kiedyś chciałam wejść z nią do jednego ze sklepów, nagle wyszedł kierownik i powiedział mi, że z psem nie wolno - wspomina. Tymczasem Farris miała już swój kubrak, na którym było napisane, że jest psem przewodnikiem. - Pomimo moich wyjaśnień kierownik był nieugięty. To było przykre - mówi. - Po tym incydencie zadzwoniłam do dyrekcji sklepu i opowiedziałam im o tej sytuacji.
Ula, która nieraz została już wyproszona z różnych miejsc, tym razem odpuścić nie zamierzała. Po tym zdarzeniu specjalnie jeździła do tego sklepu, żeby spotkać tego człowieka ponownie. Robiła to do skutku, aż się udało. - Mężczyzna mnie w końcu przeprosił - opowiada. Takich sytuacji było jednak więcej. Kolejnym razem Farris została wyproszona z innego miejsca. Kobieta, która kazała jej tym razem wyjść, była do tego stopnia bezkrytyczna, że nawet gdy dowiedziała się, że racji nie ma, do winy się nie poczuwała. - W końcu przy kierowniku sklepu mnie przeprosiła - mówi Ula. Lepiej zapytać, jak się nie wie, bo nie wiedzieć jest rzeczą ludzką. Z kolei bezkompromisowość w przypadku wojowniczej Uli - jak widać - na niewiele się zdaje.
Więcej w 13 numerze Korso