- Wole żeby moje rzeźby były lekko naiwne i surowe dlatego ich faktury są mocne od piły i siekiery. Moje bestie są podobne do postaci występujących w sądach ostatecznych nie w horrorach - śmieje się. To co wyrzeźbi jest często mieszaniną tego co zobaczy na co dzień, natchnienie czerpie też ze sztuką , wystaw, filmów -Te obrazy siedzą mi później w głowie. Są to często różne postaci najczęściej jednak demoniczne – mówi Marcin.
Jak się okazuje rzeźbienie może okazać się całkiem skuteczną formą psychoterapii. Gdy chwyta za siekierę to wyżywa się na swoich drewnianych postaciach pozbywając się tym samym złej energii. Jak sama się przekonałam oglądając prace Marcina owe znęcanie się nad drewnem odbywa się z obopólną korzyścią zarówno dla twórcy jak i rzeźby, która w efekcie końcowym poraża wręcz swymi emocjami. Gdy przyglądam się bliżej ,,bestiom'' Marcina jedno wiem na pewno wykonanie ich kosztowało go sporo pracy połączonej z niewątpliwą pasją. Ciężko uwierzyć że te niezwykle szczegółowo wykonane rzeźby powstały w większości przy użyciu piły i siekiery. A jednak.
Więcej w papierowym wydaniu Korso.