Droga wojewódzka nr 985 to obwodnica o długości 70 kilometrów, która łączy Mielec z trasą na Połaniec.
Jej budowa zakończona została w 2015 roku. Wydawało się wtedy, że będzie sporym ułatwieniem dla kierowców, którzy szybko będą mogli przedostać się np. z Mielca do Połańca. Jednak nie wszyscy mają taką możliwość. Kierowcy ciężarówek, z uwagi na ciężar pojazdów, nie wszędzie mogą skorzystać z okrężnej drogi. Przy jednym z dojazdów na obwodnicę, który znajduje się w Sadowej Górze, postawiono przed świętami Bożego Narodzenia znak zakazujący wjazdu dla samochodów o wadze powyżej 10 ton.
Sprytne rozwiązanie
- Gdy przy drodze pojawił się dyskusyjny znak, nasz telefon redakcyjny rozdzwonił się na dobre. - Tyle lat nie było zakazu przejazdu tamtędy ciężarówkami, a teraz nagle się pojawił. Dlaczego? – pyta nas kierowca, którzy przemierzając codziennie ten odcinek, nie ukrywa, że to dla niego spore utrudnienie. Nigdy wcześniej nie było tam ograniczenia, a gdy droga zaczęła się rozpadać, to zamiast ją naprawić, kosztem 500 zł załatwili problem, wstawiając znaki z ograniczeniem tonażowym – napisał do nas kolejny kierowca, sugerując przyczynę zaistniałego problemu. Gdy pojechaliśmy sprawdzić teorię naszego czytelnika, naszym oczom ukazał się popękany w wielu miejscach asfalt. Droga ta, mimo że powstała w tym samym czasie co obwodnica, rzeczywiście wygląda na mocno sfatygowaną.
Muszą jechać naokoło
Łącznik do mieleckiej obwodnicy, znajdujący się w Sadkowej Górze, kieruje pojazdy na Jaślany i Szczucin. Samochody ciężarowe jadące np. ze Szczucina w wyniku postawienia znaku nie mogą wjechać na obwodnicę i odwrotnie: jadące obwodnicą ciężarówki nie mogą z kolei dojechać do niektórych firm znajdujących się w gminie Borowa (do tej pory nie było takiego problemu). Kierowcy ci muszą jechać naokoło przez Mielec, dodając sobie nawet 50 km.- Jak ktoś mógł taką bzdurę wymyślić. Miałem parę kilometrów do przejechania, aby rozładować towar w firmie, teraz mam ich prawie 50. Co to za bzdura – denerwuje się kierowca ciężarówki.
W imieniu kierowców poprosiliśmy Podkarpacki Zarząd Dróg Wojewódzkich, który decyduje o tej drodze, o wyjaśnienie sytuacji.
- Ograniczenie zostało wprowadzone ze względu na postępującą degradację nawierzchni. W ramach udzielonej przez wykonawcę gwarancji dochodzi do usunięcia wad, które są przyczyną wprowadzenia ograniczenia. Zakaz przestanie obowiązywać po usunięciu wad. Może to potrwać kilka miesięcy - odpisała nam Ewa Sudoł-Sikora, specjalista do spraw informacji publicznej z Podkarpackiego Zarządu Dróg Wojewódzkich.