Jak podkreśla Maria Napieracz, dyrektor mieleckiej stacji, to często sami ratownicy mówią, jakiego wsparcia potrzebują najbardziej.
– Docierały do mnie sygnały, że wielu członków kadry, pomimo że ma coraz większą wiedzę i doświadczenie, a na swoim koncie dużo sukcesów i świadomość rozwoju, to wcale nie czuje tyle satysfakcji, ile można by się spodziewać. Przychodzą natomiast zwątpienie, zmęczenie, zagubienie. Stąd pomysł, by nie tylko jednorazowo zorganizować w naszej Szkole Ratownictwa Medycznego wykład i warsztaty z psychologiem, ale też by dać naszym medykom szansę na stałe wsparcie psychologiczne – mówi dyrektor.
Pomysł spotkania z psychologiem okazał się strzałem w dziesiątkę. W sumie w szkoleniu wzięło udział prawie 50 ratowników medycznych i dyspozytorów z mieleckiej stacji.
– Oczywiście najlepiej jest, jeżeli na zawód medyczny decydują się osoby z odpowiednimi silnymi predyspozycjami psychicznymi i emocjonalnymi, głęboko przekonane, że to najlepsza ścieżka zawodowa dla nich. Wtedy zwykle syndrom wypalenia zawodowego dłużej ich nie dopada, choć nawet, gdy zawód to też wielka pasja, często w końcu taki kryzys przychodzi. Bywa jednak, że pewne postawy czy reakcje sprawiają trudność i trzeba je w sobie dopiero wyćwiczyć, ale gdy ma się chęci można to z powodzeniem zrobić po to, by lepiej wykonywać tak specyficzny i trudny zawód. I to działa. Medyk ucząc się nawiązywać dobrą relację i sprawną komunikację z pacjentem oraz jego rodziną, panowania nad stresem, emocjami, ma szansę złagodzić skutki codziennego obciążenia psychicznego wielką odpowiedzialnością i wyzwaniami – mówi psycholog Barbara Woszczyna.
Ratownicy ćwiczyli więc relacje interpersonalne tak z pacjentem, jak i ze sobą w zespole, współpracę w grupie, umiejętność radzenia sobie z napięciem związanym z podejmowaniem trudnych decyzji, z frustracją niepowodzeniami, uczyli się też zauważać i doceniać własne osiągnięcia, itp. Psycholog będzie z nimi w kontakcie.