Strategię tę usankcjonował dokument przyjęty w ubiegłym roku, nazwany przez władze Mielca Polityką Finansową Miasta na lata 2024–2029, a przez mieszkańców potocznie określany miejską Konstytucją Finansową. To właśnie w nim zapisano zobowiązanie do blokowania nowych obciążeń budżetowych nakładanych na lokalną społeczność.
Przełom roku to tradycyjnie okres, w którym wiele samorządów aktualizuje lokalne opłaty. W Mielcu nie będzie jednak żadnej podatkowej rewolucji. Oznacza to nie tylko rezygnację z podatku od psów, ale również z innych projektów zakładających dodatkowe opłaty dla mieszkańców. Jednym z nich była koncepcja uruchomienia płatnych stref parkowania, która również została oficjalnie zamknięta.
Choć przepisy ustawy o podatkach i opłatach lokalnych z 12 stycznia 1991 roku dopuszczają możliwość wprowadzenia gminnej opłaty za posiadanie psa, decyzję w tej sprawie pozostawiają lokalnym władzom. Mielecki samorząd skorzystał z tego prawa, wybierając model bez dodatkowych danin dla właścicieli czworonogów.
Miasto zdecydowało się jedynie na minimalną, ustawową waloryzację stawek podatku od nieruchomości, zgodną z poziomem inflacji ogłoszonym przez Główny Urząd Statystyczny. W praktyce oznacza to, że comiesięczne obciążenia dla mieszkańców wzrosną nieznacznie. Właściciel mieszkania o powierzchni 50 m² zapłaci około 29 groszy więcej miesięcznie, a posiadacz domu o metrażu 100 m² wraz z działką kilkuarową niespełna 2 złote i 80 groszy więcej na każde 30 dni.
Prezydent Radosław Swół przekonuje, że stabilna i umiarkowana polityka podatkowa ma być atutem Mielca. Zaznacza przy tym, że miasto chce pozostawać konkurencyjne zarówno jako miejsce do życia, jak i przestrzeń do prowadzenia biznesu. Dobrze skonstruowany budżet, jasne zasady i przewidywalne koszty mają budować wizerunek Mielca jako miasta przyjaznego mieszkańcom, inwestorom i lokalnym przedsiębiorcom.
Komentarze (0)