Kapitan Jerzy Dębicki urodził się s 1929 roku. Podczas okupacji hitlerowskiej był harcerzem Szarych Szeregów AK w Mielcu. W styczniu 1945 wstąpił do Tajnej Niepodległościowej Drużyny Harcerskiej imienia Jaremy Wiśniowieckiego. W listopadzie 1951 roku został aresztowany i skazany wyrokiem Wojskowego Sądu Rejonowego na 12 lat za przynależność do nielegalnej organizacji niepodległościowej. Po uwolnieniu w okresie „odwilży” rozpoczął studia na Politechnice Krakowskiej i otrzymał tytuł inżyniera. Później rozpoczął pracę w WSK Mielec, gdzie pracował między innymi przy produkcji samochodu Mikrus. W rodzinnym mieście reaktywował działającą od lat rodzinną księgarnię. W ostatnich latach pełnił funkcję prezesa Koła Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej w Mielcu. Miał 91 lat.
Przemówienie marszałka Władysława Ortyla
Panie Kapitanie, Drogi Panie Jerzy Takie momenty zawsze są trudne, ale niestety dla tu zgromadzonych dziś przyszła chwila pożegnania. W tym smutnym dniu chciałbym w imieniu nas tu zgromadzonych i wszystkich mieszkańców Podkarpacia powiedzieć skromne „DZIĘKUJEMY” za Pana życie, które było świadectwem umiłowania Ojczyzny, szacunkiem dla wolności i emanacją patriotyzmu. W jednym z wywiadów powiedział Pan takie słowa: „Wychowaliśmy się w atmosferze odzyskania niepodległości, którą było czuć wszędzie”. To jedno zdanie jest swego rodzaju kamieniem węgielnym pana działalności. Wychowanie w atmosferze wywalczonej niepodległości wzbudziło wielki szacunek do tak wyczekiwanej wolności. Ten szacunek, to umiłowanie do własnego kraju nakazało nastolatkowi wstąpić do Szarych Szeregów aby służyć zdradzonej i okupowanej Polsce. To wychowanie to także atmosfera rodzinnego domu, znamienitego rodu Dębickich, który w 550-letniej historii Mielca odegrał bardzo pozytywną rolę. Po okupacji niemieckiej wielu Polaków stawiało sobie pytanie „Co dalej?” Jerzy Dębicki znał właściwą odpowiedź. Za tę odpowiedź, jak wielu niezłomnych zapłacił więzieniem. Panie Jerzy. Dziś zapewne jest Pan już w gronie swoich przyjaciół z czasów podziemnej działalności, z Romanem Stachiewiczem, który zginął zabity przez milicjanta, a miejsca jego pochówku wciąż nie znamy oraz ze swoim drużynowym Józefem Umińskim, dowódcą i przyjacielem, za którego wstawił Pan się w ubeckim śledztwie. „DZIĘKUJEMY” właśnie za tę postawę Panie Kapitanie!!! Za to, że Polskę kochał Pan nade wszystko. Za to, że swoją miłość do Ojczyzny uzewnętrzniał Pan głównie czynem: czynem odważnym, nierzadko ryzykownym. Za to, że w swojej postawie był pan niezłomny przez kilkadziesiąt lat, również wtedy gdy 35 lat temu odmówił Pan przyjęcia Złotego Krzyża Zasługi. Niezłomny pozostał Pan do śmierci, a w naszej pamięci na zawsze. „DZIĘKUJEMY” za to, że już w wolnej Polsce był Pan dla nas nauczycielem. Mówił Pan do nas o wolności, która dla Pana była od dziecka najważniejsza, a którą może trochę zaniedbaliśmy. O wolności, o którą trzeba zabiegać tak samo jak w czasie okupacji czy niewoli. To realizacja słów Świętego Jana Pawła II "Wolności nie można tylko posiadać, ale trzeba ją stale zdobywać i tworzyć”. Panie Kapitanie, Szanowny Druhu Jerzy DZIĘKUJEMY I OBIECUJEMY TWOJE DZIEDZICTWO SZANOWAĆ ORAZ PRZEKAZYWAĆ KOLEJNYM POKOLENIOM CZEŚĆ JEGO PAMIĘCI SPOCZYWAJ W POKOJU