Pomysł na montowanie uli w centrach miast jest nowy. W tych działaniach chodzi przede wszystkim o edukację poprzez pokazanie, jak ważna jest praca pszczół w ekosystemie.
Jak podkreślają specjaliści, pszczelarstwo przeżywa swój renesans. Ten zawód na nowo jest odkrywany szczególnie w miastach. Ule zmieniają swoje dotychczasowe położenie i pojawiają się na dachach miejskich budynków. Idea miejskiego pszczelarstwa szturmem zdobywa dachy w Polsce. Nieważne, czy nazwiemy ją nową ekologiczną modą, czy uzasadnionymi działaniami na rzecz ochrony przyrody: hodowla pszczół w miastach ma swoje ogromne grono zwolenników.
Podobne pasieki znajdziemy na dachach w Londynie, Sztokholmie, Nowym Jorku, Paryżu i wielu innych słynnych miastach, a stołujące się w parkach i ogrodach pszczoły świetnie radzą sobie w tych nietypowych dla nich warunkach. Pszczoły nie są agresywne i nie dają się we znaki mieszkańcom miast. Przykładem posłużyć może pasieka na dachu hotelu Regent w centrum Warszawy, który zasłynął z miodowych poczynań i debiutował w miejskim pszczelarstwie w 2011 roku.
- Chodzi nam o promocję naszego rodzimego Mielca. Ta inicjatywa pomoże przeprowadzić badania i doświadczenia i odpowie na pytania, w jaki sposób będą zachowywały się pszczoły w tak specyficznym środowisku. Ustawienie ulów na dachach jest nowatorskie i przykuwa uwagę. Właśnie o to nam chodzi w edukacji pszczelarskiej. Warto podkreślić, że pszczoły są filtrem, który bada środowisko. My chcemy zbadać nasze lokalne środowisko - powiedział nam Łukasz Michałowski ze stowarzyszenia "Apicultura". Już niedługo w Mielcu na dachu urzędu miejskiego i domu kultury zamieszka 10 rodzin pszczelich.