reklama
reklama

Medal dla Eugeniusza Przybyłkowskiego. 50 lat w Polskim Związku Łowieckim

Opublikowano: Aktualizacja: 
Autor:

Medal dla Eugeniusza Przybyłkowskiego. 50 lat w Polskim Związku Łowieckim - Zdjęcie główne
reklama
Udostępnij na:
Facebook

Przeczytaj również:

WiadomościSwoją bogatą myśliwską Eugeniusz Przybyłkowski przygodę rozpoczął w 1958 roku. Opiekunem „stażysty” był Kolega myśliwy por. Władysław Wilk. Zdał egzaminy w Legionowie, uzyskał pozwolenie na zakup broni, dokonał jej zakupu i wziął udział w pierwszym w swoim życiu polowaniu zbiorowym. - Jest i był to dla mnie honor i zaszczyt, polować w tych Kołach o takich tradycjach i bogatej historii. Brać myśliwska to wspaniali ludzie. Sądzę, że myśliwi, z którymi miałem zaszczyt polować zachowają mnie w życzliwej pamięci. - powiedział Przybyłkowski.
reklama

Podpułkownik Eugeniusz Przybyłkowski urodził się w 1935r. w Stupsku na Mazowszu. Od dziecka marzył o lotnictwie i zostaniu pilotem wojskowym. Kursy - szybowcowy w Szkole Lotniczej Ślizgowej w Jeżowie Sudeckim i instruktorów modelarstwa lotniczego stanowiły krok do osiągnięcia celu. Po maturze w 1954 r. pojechał na egzaminy do Dęblina, do „Szkoły Orląt”. Niestety, złamana noga  przekreśliła marzenia. 

Jeden z oficerów powiedział - Na lotnictwie wojsko się nie kończy. Są służby, które mają nieco mniejsze wymagania zdrowotne. Dodał, że „w Rembertowie powstaje Oficerska Szkoła Obrony Przeciwchemicznej i tam bez problemu spełnisz warunki zdrowotne. Egzaminy zaliczą z Dęblina”. Z wahaniem, podjął najważniejszą decyzję w życiu. W1957 r. został promowany na stopień podporucznika. Służbę wojskową pełnił w kilku garnizonach, w różnych częściach kraju: w  Legionowie, Biskupcu, Sanoku, Rzeszowie, na stanowiskach technicznych i administracyjnych. 

reklama

Drogą myśliwską, którą przeszedł Gienek, można obdzielić kilku myśliwych. Pasją myśliwską „zaraził” się jeszcze w czasie okupacji, kiedy widywał „możnych tego świata”, którzy polowali na zbroczonej krwią polskiej ziemi. Już wtedy marzył, że w przyszłości też będzie polował. Jeszcze wtedy nie wiedział, że też w mundurze, ale polskiej armii. 

Swoją bogatą myśliwską przygodę rozpoczął w 1958 roku. Opiekunem „stażysty” był myśliwy porucznik Władysław Wilk. Zdał egzaminy w Legionowie, uzyskał pozwolenie na zakup broni, dokonał jej zakupu i wziął udział w pierwszym w swoim życiu polowaniu zbiorowym.  Polowaniu uroczystym, bo hubertowskim, w Wojskowym Kole Łowieckim. Polował na ziemi kurpiowskiej pod Przasnyszem w leśnictwie Parciaki oraz pod Mławą. W Legionowie nie popolował sobie zbyt długo, bo musiał pakować swój dobytek i przeprowadzić się do Biskupca.

reklama

W Biskupcu zapisał się do Koła łowieckiego „Czajka”. Były tam bardzo dobre tereny łowieckie i zgrana paczka myśliwych. Polowania były bardzo udane zarówno indywidualne jak i zbiorowe. Po roku został wybrany sekretarzem Koła. Doszedł do wniosku, że myśliwy, który nie ma uprawnień selekcjonera jest myśliwym „ułomnym”. Zapisał się na kurs selekcjonerów samców zwierzyny płowej, organizowany przez WRŁ w Olsztynie. Swoje doświadczenie myśliwskie przekazywał mu prezes WRŁ ppłk Adam Łempicki, z którym często polował. Strzelił przy nim kozła, a gdy chciał podbiec, prezes zatrzymał go i powiedział: – Poczekaj. Zwierz nie powinien oglądać tego, kto go zabił”. Wtedy uświadomił sobie, że uczestniczy w odwiecznym procesie przekazywania łowieckiego zwyczaju. Zapamiętał również Jego słowa, że podczas polowania „zwierzyna widziana, polowanie udane.

reklama

Był jednym z założycieli Koła Łowieckiego „Sokół ” w Bisztynku i został wybrany jego Prezesem. Po przyjeździe do Sanoka wstąpił do Koła  Łowieckie  ” Żubr” w Sanoku. Po roku wybrany do Komisji Rewizyjnej Koła. Niedługo potem został wybrany prezesem Koła, w którym był jedynym myśliwym wojskowym.  Polowania w Bieszczadach zapadły mu w pamięci jako trudne, a jednocześnie bardzo przyjemne. Koło Łowieckie „Rogacz” w Rzeszowie to kolejne Koło Łowieckie Eugeniusza, w którym po roku wybrany został prezesem.

Po 36 latach żołnierskiej tułaczki po różnych garnizonach, przyszedł czas na pożegnanie z mundurem. Przeprowadził się do Mielca i poluje w Kole Łowieckiem „Ponowa”  Chorzelów. Organizował kolejne Jubileusze Koła. 50,60 i 70 lecia. Podczas uroczystości 60 lecia, został odznaczony najwyższym odznaczeniem łowieckim „Złomem”. Był wieloletnim przewodniczącym Komisji Rewizyjnej.

reklama

Podczas swej ponad 60 letniej przygody myśliwskiej był członkiem Rady Okręgowej, członkiem Komisji Wyceny Trofeów, Komisji Hodowlanej i Komisji Odznaczeń ZO PZŁ w Rzeszowie. Jest jedynym myśliwym w Kole uhonorowany „Złomem”. Ze względu na stan zdrowia już czynnie nie poluje, ale służy radą i wieloletnim doświadczeniem.

- Jest i był to dla mnie honor i zaszczyt, polować w tych Kołach o takich tradycjach i bogatej historii. Brać myśliwska to wspaniali ludzie. Nemrodzi odeszli już do krainy wiecznych łowów. Zapisali się w mojej pamięci jako wielcy pasjonaci łowiectwa, szanujący zwyczaje i tradycje myśliwskie, dbający o prawidłową gospodarkę łowiecką, zwalczający kłusownictwo. Sądzę, że myśliwi, z którymi miałem zaszczyt polować zachowają mnie w życzliwej pamięci. Korzystając z okazji pragnę podziękować za wyróżnienie tym zaszczytnym medalem. Nie wszystkim myśliwym dane jest tego zaszczytu dostąpić powiedział Eugeniusz.

 

reklama
reklama
Udostępnij na:
Facebook
wróć na stronę główną

ZALOGUJ SIĘ - Twoje komentarze będą wyróżnione oraz uzyskasz dostęp do materiałów PREMIUM.

e-mail
hasło

Nie masz konta? ZAREJESTRUJ SIĘ Zapomniałeś hasła? ODZYSKAJ JE

reklama
Komentarze (0)

Wysyłając komentarz akceptujesz regulamin serwisu. Zgodnie z art. 24 ust. 1 pkt 3 i 4 ustawy o ochronie danych osobowych, podanie danych jest dobrowolne, Użytkownikowi przysługuje prawo dostępu do treści swoich danych i ich poprawiania. Jak to zrobić dowiesz się w zakładce polityka prywatności.

Wczytywanie komentarzy
reklama
reklama