- Proszę nie żartować, nawet jakbym zarabiał miliony, a nie mówię, że nie, to na pewno bym się nie przyznał. Co innego urząd skarbowy - tam muszę - spławia mnie pierwszy z potencjalnych posiadaczy milionowego dochodu w Mielcu. I dodaje: - Tylko proszę nie używać mojego nazwiska, chcę mieć święty spokój.
Po kilkuminutowej rozmowie udaje nam się przekonać Jana Tarapatę do tego, by przyznał się do swoich ponadmilionowych dochodów. - Tak, jestem jednym z 87 milionerów - mówi. - Nie mam się czego wstydzić, prowadzę działalność gospodarczą od 40 lat, uczciwie i skrupulatnie. Pracuję po 12, 14 godzin dziennie. Zaczynam o ósmej rano, a z pracy wychodzę nawet po godzinie 22 - sprzedaje nam swoją receptę na sukces Jan Tarapata, biznesmen i samorządowiec, który aktualnie zatrudnia 180 pracowników. Tarapata przyznaje, że finansowy sukces nie przyszedł mu łatwo.
Szukamy dalej. Strefa ekonomiczna wydaje się być kopalnią milionerów, ale tu rozmowy trwają krótko. Szefowie i właściciele zakładów ze strefy nie należą do wylewnych i gadatliwych. Od Janusza Zakręckiego słyszymy krótkie "nie". - Nie jestem jedną z osób z tej listy - zaznacza prezes Polskich Zakładów Lotniczych Mielec i kończy rozmowę.
Kolejni prezesi zasłaniają się prywatnością. - Odmawiam odpowiedzi - słyszymy w jednej z rozmów. W naszym kraju lepiej nie składać takich deklaracji publicznie. W kolejnych firmach udaje nam się dotrzeć zaledwie do biur prasowych czy marketingowców. I już tam słyszymy, że nic z tego, na pewno niczego oficjalnie się nie dowiemy.
Kolejna próba odszukania milionera to rozmowa z Beatą Fijałkowską, reprezentującą będącego na wyjeździe Czesława Kolisza, prezesa zarządu i dyrektora generalnego rodzinnego przedsiębiorstwa "Ankol", które działa w branży lotniczej na rynku krajowym i międzynarodowym już od 1991 roku.
Tu wydaje się, że trafiamy w dziesiątkę, ale jednak nie. - Nie podamy takich informacji - mówi stanowczo Beata Fijałkowska i uznaje rozmowę za zakończoną.
Podejmujemy więc kolejną próbę na rynku mieleckich nieruchomości. Dzwonimy do Beaty Nowak z firmy "Eurohome". Rozmowa i tutaj jest bardzo krótka: - Nie potwierdzam i nie zaprzeczam - mówi Beata Nowak i życzy nam miłego dnia.
Jedyna konkluzja, jaka może przyjść do głowy, to fakt, że prawo do prywatności jest jednym z najbardziej cenionych przez nas praw. W tym wypadku jednak trochę żal, że ludzie sukcesu nie chcą choć troszkę podzielić się z bliźnimi, nie swoim majątkiem, ale choćby receptą na sukces.